Ponizej fragment z Rzeczpospolitej.
Koń z bajpasami
Koń z bajpasami − jaki jest, każdy widzi
„Gazeta Polska” postanowiła napisać otwarcie o tym, co w środowisku jest tajemnicą poliszynela − a tym, że Bronisław Komorowski, poza tym, że nie nadaje się na prezydenta z szeregu innych względów, jest także w złym stanie zdrowia. Rzecz jest delikatna, bo zatrąca o głęboką prywatność, której naruszanie jest niesmaczne. Ale z drugiej strony − mówimy o prezydencie RP. Formalnie najważniejszej osobie w państwie, której niedomagania i choroby mogą nieść dla tegoż państwa fatalne skutki.
Dzieliłem się już z państwem swoim przekonaniem, że dziwaczne zachowania prezydenta prawdopodobnie są wynikiem jego choroby. Bronisław Komorowski nigdy nie był intelektualnym orłem, ale też nie dał się wcześniej poznać jako aż taki, żeby to ładnie ująć, Forrest Gump − nie potrafiący się zachować przy ludziach, mylący podstawowe sprawy, nie wiedzący nawet, jak się pisze „ból”. Ponieważ natura prezydenckiej choroby jest mniej więcej znana, podpytywałem przy różnych okazjach bodaj już kilkunastu lekarzy, w tym paru uznanych specjalistów, czy swoiste zaćmienia umysłu, jakich najwyraźniej doznaje Komorowski, mogą być skutkiem choroby. Niemal wszyscy potwierdzili − tak, jak najbardziej. Chwile niedotlenienia mózgu, objawiające się między innymi w ten sposób, że chory nie poznaje starych znajomych, nie wie rzeczy, które wiedział zawsze, plecie od rzeczy czy robi błędy językowe, jakie wcześniej mu się nie zdarzały, są w tego rodzaju schorzeniach typowe. I co gorsze − są one znakiem, że choroba zaszła bardzo daleko i szybko się rozwija.
Na artykuł „Gazety Polskiej”, która w końcu przełamała tabu i poruszyła temat, pan minister Nowak zareagował żywiołowym zaprzeczeniem: „Pan prezydent jest zdrowy jak koń”. To właśnie zachowanie w stylu przywoływanego na wstępie „chodzenia w zaparte” Aleksandra Kwaśniewskiego. Mówiąc w skrócie, jak pan Nowak znajdzie gdzieś i pokaże konia z bajpasami, to go publicznie przeproszę. Ale dopóki takiego przypadku nie znajdzie, będę utrzymywał, że ta odpowiedź, w zaparte, zaprzeczająca wszystkiemu, także temu, co wszak wiadomo, sama w sobie daje pewność, iż problem nie jest wyssany z palca.
To zresztą nie jedyna znacząca okoliczność. Jest trochę podobnie jak ze sprawą „Bolka” − są setki mniejszych i większych dowodów, ale tak naprawdę nie trzeba nawet po nie sięgać, bo wystarczy przypomnieć jedno: że teczkę „Bolka” kazał sobie Lech Wałęsa jako prezydent przynieść do gabinetu i ją… no, mówiąc procesowo, i dalszy los przechowywanych w niej dokumentów jest oficjalnie niemożliwy do ustalenia. Przecież każde dziecko wie: gdyby z zawartości tej teczki wynikało, że to nie Lech Wałęsa był „Bolkiem”, tylko kto inny, to na pewno by Wałęsa tych dokumentów nie za… to znaczy, nie zniknęłyby w tym momencie w sposób nieustalony − tylko przeciwnie, natychmiast by je upublicznił, żeby niesprawiedliwe zarzuty raz na zawsze wyjaśnić i oczyścić atmosferę. Proste jak w pysk dał i nie ma co kombinować.
Platforma zagoniła się w podobny kozi róg. Najpierw, żeby poniżyć prezydenta Kaczyńskiego, w kontekście jego dolegliwości żołądkowych, rozpętała wielką kampanię, że zdrowie głowy państwa MUSI być sprawą publiczną. Donald Tusk demonstracyjnie poddał się badaniom lekarskim, z dumą prezentując ich wyniki, a sfora autorytetów całymi dniami roztrząsała, co też Kaczyński ukrywa, tylko alkoholizm, czy może coś gorszego… A potem plan się zmienił, Tusk zrezygnował z kandydowania i postanowił wysłać po żyrandol kogoś, kto mu nie będzie w stanie zagrozić. I wtedy z dnia na dzień się okazało, że grzebanie komuś w zastawkach to chamstwo, naruszanie konstytucji i ustawy o ochronie danych osobowych… Koń, by wrócić krótko do wypowiedzi Sławomira Nowaka, jaki jest, każdy widzi.
Podporządkowując wszystko swojemu panowaniu Tusk zafundował Polsce prezydenta nie tylko skrajnie nieudolnego, ale też prawdopodobnie niezdolnego przetrwać pełną kadencję. Więc tak jak dotąd nic nie było można zrobić, bo wybory, tak teraz nic nie będzie można jeszcze bardziej, bo jak by w narastającym chaosie tu wymienić Komorowskiego na, dajmy na to, Buzka… Zważywszy, w jakim kierunku zmierza kraj, może tu nie pomóc przedłużenie głosowania nawet do siedmiu dni i wszyscy Sikhowie, jacy tylko są w Ameryce.
Nawet kłamać trzeba umieć."
---------------
