Czas na male podsumowanie.
Trasa Katowice - okolice Padwy - okolo 10 godzin, platnymi
autstradami, choc mapy pokazywaly ze zajmie to okolo godzin 12 a bezplatnymi 16.
Noclegi w pensjonaciku, mala wies, cisza, spokoj, niebo gwiazdziste nade mna, pies mial sporo miejsca na eksploracje. Do morza 40 minut, sredniawo, ale na miejsca wypapdowo - zwiedzawcze moglo byc. Pokoje czysciutkie, sniadania bardzo przyzwoite, glownie lokalne pordukty. Na szczescie mielismy ze soba Wloszke, bo znajomosc angielskiego prawie zerowa, mimo zapewnien na booking.com
Padwa przesliczna, Wenecja zachwycajaca, Florencja piekna. Ale ilosc ludzi naciagajacych, probujacych oszukac, skubnac cos dla siebie, balagan w sensie organizacyjnym porownywalna z tematem kierowcow we Wloszech.
Nastepne noclegi - okolice Claghery. Ponwnie pensjonat, tym razem nu podnoza gor, sama okolica przesliczna, wies, o ile to mozliwe jeszcze mniejsza, jescze wiekszy spokoj, nasz pies mial najfajniej bo byly tam trzy psy - jedne pupilek wlasciciela, rozpieszczony jak dziadowski bicz i 2 male kundeleki przybledy, ktore znalazly tam namiastke domu. Wiec
mielsimy na zywca.
Pokoje juz gorsze, akustyka taka, ze slychac bylo, co sie dzieje w ostatnim pokoju, bedac w srodkowym. Pokoje niesprzatane, wlasciciel wylozone mial na wszystko, sniadania w podobnym stylu, sytuacje ratowala przemila pani pracujaca tam (rowniez zero angielskiego), probujaca wykrzesac cos zjadliwego z tego, co on nakupil. Mialam wrazenie ze niektore produkty przynosila swoje z domu zeby jakios to wygladalo. Neapol bardzo chaotyczny, zatloczony, ludzie objezdzajacy innych stojacych na czerwonym norma, 100 km/h przez skrzyzowanie norma, trabienie na pieszych na przejsciu standart. Pompeje swietne do zaliczenia.
Trzecie miejscie - pomiedzy Genoa a Mediolanem, rowniez wies zapadla na maxa. Pensjonat bardzo fajny, jedynym minusem bliskosc drogi, malo ruchliwej, ale jednak. I pani prowadzaca, chociaz przesympatyczna, bardzo rozrywkowa, ostatnia noc naszego pobytu urzadzila karaoke do ktorejs w nocy. A my pobudka na 5 przed droga na Hiszpanie...jeszcze wspomne o serwisach wloskich. Takie jak drogi - halas, tlok, tlumy,bajzel.
W Hiszpanii w koncu nie mielismy potrzeby placic za drogi, poprzednie trasy odstraszaly nas od bezplatnych jakimis koszmarnymi roznicami czasowymi, a majac 6 osob plus bagaze, z psem, na pokladzie, marzylismy zeby w koncu dotrzec na miejsce tak szybko, jak to bylo do osiagniecia.
W Hiszpanii musielismy wziac jeden nocleg nadprogramowy, zaraz za granica z Francja, maz zbyt entuzjastycznie podszedl do tematu. hotel czysty, bardzo podstawowy, nic spedjanlego ale i i nic tragicznego. Za to w knajpie bylo wesolo. Jedyna jadlodajnia na cala wioche, z angielskim nikt nic nie mial wspolnego, ale nic to powiadamy, od czego google tlumacze itp.
Najpierw nic z tych dan z karty nie poglismy znalezc w necie. Potem, jak juz po jakis dedukcjach cos tam wybralismy, po otrzymaniu okazalo sie ze nie malo to wiele wspolnego z tym czego oczekiwalismy, no nie az tak zeby zamiast kurczaka weszly warzywa, ale jakos wszyscy bylismy zaskoczeni. Jakosc sredna, ceny kosmos.
Rano dojechalismy na miejsce, w ktorym mielismy byc noc wczesniej, I to bylo super miejsce. okolice Antequery. Duzy pensjonat, sniadania swietne, z produktow lokalnych wytwarzanych przez rodzine pana prowadzacego, zreszta przywital nas po polsku, od czasu do czasu wizytuje Koszalin, jakis jego kolega tam mieszka.
Pogoda caly czas pod 40 stopni - dla mnie raj.
Po kliku dniach musielismy obrac kierunek polnoc, do krainy Baskow. Mala agroturystyka. Jak zobaczylismy pania, to nie wiedzielismy czy czasem nie jestesmy ninemile widziani. Caly czas miala mine, jakby robila wszystko pod przymusem. Sniadania kiepskie choc extra platne, wiec skorzystalismy tylko raz, jak i z obiadokolacji, podobne odczucia.
A najgorszy bym szok temperaturowy. z 40 stopni na poludniu wpadlismy w 16 na polnocy. Lalo codziennie.
Polnoc i poludnie Hiszpanii tak odmienne, jak i ich jezyki, potrawy, archtektura, geografia, charakter i uroda.
Z polnocnych miast wizytowanych przez nas najbardziej spodobala nam sie Pampeluna.
I tak zjecalismy do UK, jeszcze jednen nocleg zaliczajac we Francji, ale wylacznie na odsapniecie. Choc miasteczko okazalo sie bardzo przyjemne na spedzenie tam ostatniego dnia wakacji w dodatkuw koncu bez deszczu.
Korki na Eurotunel, jakich moje galy jeszce nir widzialy. Doturlalismy sie kilka godzin wczesniej, po cichu liczac, ze zamiast 24, zalapiemy sie na jakis wczesniejszy, i mimo, ze od razu sie przemieszcalismy od kolejki do kolejki to pojechalismy o planowanej godzinie. Wszedzie komunikaty bardzo przepraszajace za opoznienia, gdybysmy dotlukli sie tam jak regulamin nakazuje godzine przed, a nie, jak sapalm mezowi 3 godz wczesniej, pewnie przekraczalibysmy granice kolo 3.
ufff. MAtko jaki wywod. Pewnie nikt do konca tych wypocin nie doczyta haha
Diabla oszukac nie grzech