Przejrzalam dzial Podroze w poszukiwaniu podobnego i nie znalazlam. Tak sobie pomyslalam, ze jezdzimy na te " zagramaniczne wywczasy ". Teneryfy. Grecje. Ibizy i inne ... i to jest fajne bo swiat stoi przed nami otworem
Nie moglam znalezc jednak tematu promujacego nasz kraj. ( Moze jest ale po przewertowaniu ponad trzydziestu stron na nic takiego nie trafilam )
Stad pomysl na ten watek. Chcialabym zebysmy wrzucali tu miejsca, ktore warto zobaczyc, odwiedzic w Polsce.
Przyznam, ze ja sama malo ja znam, bo jak tam mieszkalam nigdy nie bylo mnie stac na zwiedzanie
Mieszkam tu juz 11 lat i lepiej znam Anglie niz Polske
Chetnie skorzystalabym z Waszych wakacyjnych wspomnien z Polski. Byc moze zainspiruja mnie one do tego by odkryc moj wlasny kraj. Nawet jesli nie bezposrednio, bo moze nie udac mi sie odwiedzic wszystkich polecanych miejsc to moze choc w tym watku poznam Polske Waszymi oczami
Pozwole sobie przekleic wpis Stanislawskiego i Twinkle z watku konkursowego jako zachete do kolejnych ciekawych propozycji
Wklejcie zdjecia, polecane miejscowki , hotele w ktorych warto sie zatrzymac i wszelskie inne uzyteczne ifnormacje gdzie spedzic ciekawie czas w Polsce
Stanislawskiego krotka opowiesc o Helu
Hel najbardziej lubię rano. To wtedy, kiedy wychodzę po bułki do lokalnego marketu – chrupiące, świeże kajzerki, jakich w Anglii nie uświadczysz. No i aby przejść się pomostem wzdłuż małej plaży.
Nawet zaglądnąć przez szybę fokarium – co tam słychać u jego lokatorów? - jeszcze bez tłumów.
Przystanę też po drodze, popatrzeć na stację kolejową, choć parowozów już tu nie ma. Jeżdżą spalinówki i dość nowoczesny tabor (doładujesz laptopa czy komórkę), którym można się tu dostać np. z Gdyni.
Do niej zaś szybkim pociągiem z gdańskiego lotniska, na którym wylądowałem po locie z Manchesteru. Po kilku latach znów kupiłem bilety w cenie ok. 700 funtów na pięć osób (jeden bagaż główny). I to w „wysokim” sezonie!
I to wraz z ok. 3 tys. zł za dwa tygodnie w kwaterze prywatnej 150 m od Zatoki tworzyło podstawowy koszt wczasów. Niestety, obfitość znakomitego jadła i napitku oraz lodów, gofrów itp. podbił go znacznie. Mniej wydaliśmy w Hiszpanii...
Leniwa podróż pociągiem piętrowym z Gdyni, to zaś atrakcja sama w sobie, przede wszystkim dla dzieci. Po drodze nowoczesne stadiony, później małe stacyjki, wiatraki, port we „Władku” i wreszcie morze z dwóch stron. Po jednej z nich zaś niebo gęste od kite-surferów, a woda od windsurferów. Jeszcze parki rozrywki, które powodują, że pociechy chciałyby wysiadać już tu albo tu.
Po przyjeździe, zanim pójdziemy na plażę, czas już właściwie na obiad. Najpierw oczywiście piwo. A jest tu nawet Pilzner kuflowy (w pubie „Kapitan Morgan”, a do tego polska klasyka i mnóstwo wyrobów lokalnych. Jako tradycjonalista spożywam „Johannesa” za 7 zł w knajpce, w której siedzą tylko miejscowi.
Wreszcie czas na rybkę. Flądrę można dostać już za 4,5 zł, dorsza za 5 zł/100g. Ale to cena skrajnie niska, pod koniec ul. Wiejskiej. Więcej takich za 6 i 8 – i wyżej. Jest też bellona, turbot, rekin, węgorz, sandacz – menu tu długie. Te ciekawsze gatunki stoją i po jakieś kilkanaście zł/100 g. Jednak polecam wędzonego halibuta (6,5 zł/100 g.) ze sklepu z restauracją „To tu”. Na szczęście trudno ją znaleźć...
Ale nie samymi rybami człowiek żyje. Fantastyczną opcją są pierogi, np. po kaszubsku lub z łososiem. Kilkanaście zł. za 8 szt. (ale bywa i 10). Golonka po bawarsku, placek po zbójnicku, czy jego wariacje, w tym morskie, to też częste opcje; schabowy to przy tym nuda. Ale jest oczywiście. Placek zaś wypełnia cały talerz i dzięki niemu za dwadzieścia kilka zł. można pojeść na całego.
Brak mi zaś w tych wszystkich knajpach spagetti (prawie nie ma), ryżu w postaci risotta, paelli, czy pilawu (nie ma w ogóle) i curry, czy innej egzotyki – tak, żeby zmienić smak. Takiej możliwości nie ma.
Są za to kurczaki z rożna – opcja oszczędnościowa nawet dla całej rodziny – za 22-24 zł. (w sklepie jeszcze taniej, ale co co to za frajda).
Znane restauracje to np. „Maszoperia”, „Nelson”, czy „Kutter”. Ja polecam jeszcze „Wanogę” i „Starą Wędzarnię”.
Jest ich oczywiście z dziesięć razy więcej. Te z „Tripadvisora” mają z reguły lepszą kartę win i również cydry – czego brakuje w innych przybytkach, a piwem można się przesycić. Za to w „Tawernie Bałtyckiej”, przy dużej plaży (nad otwartym morzem), mają przyzwoite wino mołdawskie. Plus kwas chlebowy, jedne z lepszych pierogów, a także rzecz unikatową – nie wiedzieć czemu – smażone na głębokim oleju sardynki, itd.
Zaś co do plaż: to jasne, że są z dwóch stron, wszak to półwysep. Od strony Zatoki mała, ale dłużej jest płytko i płasko. Ta duża najbezpieczniejsza tam gdzie siedzi ratownik – ale nie tylko ze względu na jego obecność. Dno również schodzi spokojnie, a woda wcale nie taka zimna. I na tej plaży, która zdaje się nie mieć końca, miejsca nie zabraknie. Piasek kończy się chyba dopiero przed portem we Władysławowie. Tyle, że ta duża plaża leży kawałek od miasta. Można podjechać Meleksem za 5zł/os.
Jedną z głównych atrakcji jest Fokarium. Zwłaszcza dla najmłodszych gości. Kolejka, zwłaszcza przed porą karmienia, wydaje się monstrualna. Wstęp – 5 zł. Przy wejściu wrzuca się właśnie taką monetę i bez tego się nie wejdzie. Obok – maszyna, która rozmienia 10 i 20-złotówki, ale dokonacie też tego u chłopaka, który zajmuje się trampoliną, bądź tego od „dmuchańca” lub u jednego z licznych parkingowych. Hel praktycznie cały pokryty jest płatną strefą parkingową.
Atrakcji jednak jest dużo więcej. To nie żaden plastikowy kurort, ale miasto historyczne. Po piratach co prawda zostały tylko legendy i zapisy, za to po rybakach i sprzed lat jest wiele. Zobaczycie to w Muzeum Rybołóstwa, w dawnym kościele. Stąd też panorama na miasto i Zatokę. Dla zainteresowanych naturą polecam jeszcze „Dom Morświna” (taniutkie bilety – 2 i 1 zł.), czy choćby ekspozycję przed nim i wzdłuż małej plaży. Dzięki niej dowiecie się o tym, co pływa w morzu i co rośnie na wydmach.
Wreszcie militaria. Tych jest sporo. Musi być. Od stanowisk sławetnej Baterii Laskowskiego, po Muzeum Obrony Wybrzeża na terenie dawnej baterii „Scheswig-Holstein”. Rewelacja, choć czasu na zwiedzanie trzeba sporo. Dla dzieci kolejka wąskotorowa (to rzecz z września 1939 r., rozwożono nią amunicję i zaopatrzenie), dla dorosłych – strzelanie z „Kałacha”. Dla wszystkich grochówka z wkładką albo zdjęcie na dziale, czy niemieckim motocyklu.
A młodsi też mogą postrzelać. Z broni pneumatycznej (AK47, M4 lub pistolet) na terenie Muzeum Pojazdów Wojskowych. Jest tu i Carrier i Willys i Scout Car od Maczka i mnóstwo innych. Wszystkie one są na chodzie i wkrótce wyjadą na miasto. 21 sierpnia zaczyna się bowiem kolejny D-Day Landing – czyli inscenizacja lądowania w Normandii przeprowadzana na helskiej plaży. Tyle, że wtedy będą tutaj tłumy.
A jak wam mało, to można wybrać się statkiem do Trójmiasta (40 i 30 zł), a już na pewno statkiem (dawnym rybackim) po Zatoce. To przyjemność za parę złotych... ale uwaga – potrafi nieźle rzucać.
No i pociągiem – do Jastarni na balety do rana, czy też zobaczyć jedne z najmocniejszych polskich bunkrów; do Juraty najechać siedzibę prezydenta (można sobie też w tym celu wypożyczyć transporter opancerzony – tak, w Helu jest taka możliwość); do Pucka, napić się najtańszego kuflowego piwa w Polsce (4 zł, przy dworcu), zjeść rybkę u Budziszów lub nauczyć się windsurfingu na płytkiej wodzie,
Ale to już zupełnie inna historia. Która wszakże czeka na wypełnienie treścią.
Mauzury widziane oczami Twinkle
Wspaniale Mazury 2017
Mragowo-Mikolajki-Ruciane Nida-Gierloz
Atrakcje:
-rejs statkiem z Mikolajek do Rucianego Nidy
-Piknik Country
-zeglowanie
-odpoczywanie na lonie natury
-grzybobranie
-jeziora lasy laki itd..
nocleg od 20 zl za osobe
wyzywienie tanio
Twinkle moze teraz sie uda dopisac kilka slow wiecej o tych magicznych Mazurach ?