Usunięte

Tomasz, nie chce mi sie z toba przekomarzac w tym watku, szczegolnie na temat inwestycji w nieruchomosci.
Jak zalozysz temat o nieruchomosciach to chetnie bede w nim uczestniczyc, bo mam wieloletnie i praktyczne doswiadczenie na tym polu.

I nie zaluj mnie juz tak bardzo w temacie mojej inwestycji w Pattayi, bo dla mnie domy, czy mieszkania to jest po prostu rzecz, ktora sie dzis kupuje, aby ulokowac pieniadze, jutro wynajmuje, aby miec jakis dochod, a pojutrze sprzedaje z zyskiem. Na razie nie zamierzam nic robic z mieszkaniem w Jomtien, bo w nim mieszkam i nie planuje sie stad wynosic - jest to bowiem idelane miejsce do zycia dla mnie, a co bedzie za kilka lat, to zobaczymy.
Jestem bardziej przywiazana do mojej plastikowej butelki na wode, bez ktorej nie ruszam sie nigdzie, niz do ktorejkolwiek nieruchomosci, ktora mialam lub mam obecnie.

Mam propozycje dla ciebie, abys opisal w tym watku ciekawe miejsca w Tajlandii, szczegolnie te, o ktorych ja nie pisalam, bo nie bylam – mysle, ze wiele osob z checia poczyta, pooglada zdjecia
lub filmy – ja na pewno.

[ Ostatnio edytowany przez: Yvonne_67 15-10-2012 03:59 ]

Latifa, tez nie mam nic przeciwko temu, jesli ktos, gdzies na swiecie probuje korzystac z okazji i nieco zarobic na turystach – takie ich prawo i z tego zyja.
Nawet bawia mnie czesto takie historie.
Aby nie dac sie naciagnac, trzeba cos wiedziec na temat krajow i cen, zanim sie tam pojedzie, a jak sie nie wie, to sie placi i jest ok. – mozna sie tylko potem smiac z siebie.

W Tajlandii udaje sie niekiedy zbic cene do polowy, szczegolnie jak juz sie zna rynek, ale jak cos jest bardzo tanie i nie chce mi sie targowac, to sobie odpuszczam, albo pytam, jak nisko ktos moze zejsc, abysmy oboje byli szczesliwi.
Jednak wiele marketow i sklepow trzyma podobne ceny i Tajowie placa tyle samo, wiec po prostu sie placi, bo jaki sens targowac sie o obiad na markecie, kiedy placi sie pol funta.

Jesli chodzi o sluzbe zdrowia to jest wiele szpitali i przychodni panstwowych i prywatnych, z ktorych obcokrajowcy moga korzystac. Np. skladka roczna, upowazniajaca do korzystania z uslug panstwowego szpitala to 4 funty dla obcokrajowca i ok. 60p dla Taja na rok.
Nie korzystalam jeszcze, ale slyszalam, ze warunki tam sa nienajgorsze, choc obcokrajowcy raczej wybieraja uslugi prywatne. Mozna wykupic sobie miejscowe lub zagraniczne ubezpieczenia, ktore pokryja koszty leczenia i pobytu w szpitalu lub placic na miejscu.
Warunki i obsluga w szpitalach prywatnych sa rewelacyjne, ale ceny bardzo wysokie , moga dojsc nawet do 2 tys. funtow za jeden dzien pobytu, w zaleznosci od zabiegow i formy pomocy.
Najbardziej popularny u nas jest Bangkok Hospital Pattaya:



Znalazlam ostatnio oferte ubezpieczenia w moim banku – 50 funtow na rok, dotyczy wypadkow na motocyklach (tutaj to jest chyba najwieksze ryzyko wypadku) i pokrywa koszty leczenia do kwoty 60 tys. funtow, wiec nie jest takie zle i chyba sobie wykupie.

Tajlandia slynie w swiecie z operacji plastycznych i jest bardzo popularne (szczegolnie wsrod Amerykanow) laczenie pobytow urlopowych z operacjami plastycznymi, ktorych ceny tutaj sa duzo mniejsze niz w Ameryce, czy Europie.
Malych, prywatnych klinik, gdzie dokonuje sie operacji plastycznych jest tutaj sporo.

Edukacja obowiazkowa w Tajlandii trwa do 12-go roku zycia, wiec nie jest to poziom najwyzszy.
Dalsze szkoly sa platne, choc dla dobrych uczniow moga byc sponsorowane.
Tajowie twierdza, ze oplaty za szkoly nie sa wysokie, choc ja nie wiem dokladnie, ile wynosza.
U nas jest kilka prywatnych szkol miedzynarodowych, ze wzgledu na wielka ilosc obcokrajowcow.
Tam sie dosc slono placi, kilka do kilkunastu tysiecy funtow rocznie.
W tej szkole na zdjeciu (St. Regent`s School Pattaya) Polka uczy angielskiego – spotkalam ja w ambasadzie polskiej w Bangkoku.



...i z lotu ptaka:

Sorry Yvonne, ale ten ptak na inna szkole patrzy : )

Gratulacje, Onieznajomy!
Wygrales darmowego, polsko-jezycznego przewodnika po atrakcjach Pattayi oraz kolacje w dowolnie wybranej restauracji!
Termin dowolny!

Korekta: ta z lotu ptaka to Primary Regents School, a ta pierwsza powyzej to Regents School i w nazwie nie ma nawet “st.” – pomylilam z inna (St. Andrews International School):



Przejezdzalam kolo Regents pare razy (z roznych stron) i zawsze myslalam, ze to jest jedna szkola, a to w zasadzie dwie oddzielne, ale nalezace do zespolu.........jestem chyba przepracowana.....

Usunięte

Pewnie jest tam wiele restauracji, wybieram jedynie ta w ktorej bede mogl uslyszec:
www.youtube.com/watch?v=HeyX1H3HTVQ&feature=related

Usunięte

Onieznajomy, ja ci zaspiewam, mam praktyke z mlodosci – kilka lat w chorze koscielnym.

Jak to jest tak do konca z ta edukacja, to dokladnie nie wiem.
Na pewno w rejonach rolniczych na polnocy ta edukacja czesto moze konczyc sie na tej obowiazkowej.
Jednak w Bangkoku, czy w Pattayi mlodziezy powyzej 12 roku zycia w mundurach szkolnych jest mnostwo, a skytrain i metro w Bangkoku napchane sa studentami z calej Azji.

Chyba to sie jakos samo zdrowo uklada tutaj, bo nie ma specjalnie problemow z bezrobociem, a poza tym wiele slabiej wyedukowanych ludzi woli pracowac na siebie, chocby sprzedawaniem na marketach, czy otwarciem garkuchni na ulicy.

Np, taki biznes:



Czy taki, przewozny, zamontowany na motocyklu (te “pancakes” sa rewelacyjne!):



W rodzinnych biznesach dzieci sa bardzo zaangazowane, na co milo popatrzec.
Ostatnio zlapalam gume i prowadzilam skuter do najblizszego mechanika.
Jeden chlopiec podbiegl juz na 100 metrow i przejal ode mnie skuter, drugi podal mi krzeslo i wode, a tata z najstarszym robili robote, podczas, gdy mlodsi pomagali i podawali narzedzia.
Lubie patrzec na takie obrazki......
Np. do wkladania opony w kolo, Tajowie nie uzywaja narzedzi, tylko robia to golymi stopami, kawaleczek po kawaleczku.
15 minut na poczekaniu.... nowa detka.....pompowanie.......koszt 3 funty.
Tak moze wygladac “warsztat mechaniczny” gdzies na bocznej drodze w Tajlandii:



Mozna korzystac rowniez z bardziej profesjonalnych miejsc, jak salony Hondy, czy Yamahy,
(tu jezdze na przeglady mojego bzyka):

Usunięte