Tajlandia - zjezdzalismy nocnym autobusem do Ayutthaya, pan na stacji autobusowej powiedzial nam ze bedziemy na miesjcu na 5:30 rano
( pan mowil poprawna angielsczyzna, tak przynajmniej sie nam wydawalo), o 2:30 nad ranem autobus zatrzymal sie posrodku niczego i ludzie zqaczeli krzyczec Ayutthaya -
wiec wysiedlismy na czyms w rodzaju autrostrady, do centrum godzina piechota - wiec w dorge. Ok 3:30 dotarlismy do guest house
okazalo sie ze jest zamkniety na 4 spusty w nocy. zjedlimy lodu ( o dziwo sklep byl otwarty) i przespalismy sie na marmurowej lawce w parku...
za to rano zwiedzilismy Ayutthaya o wschodzie slona zanim zrobilo sie goraco i zjechalismy do Bankoku.
powrot z Ko- Lanta autobusem "VIP" ( nasz blad trzeba bylo kupic lonly planet guide...)- jechalismy 6 autobusami i cieszylismy sie ze przezylismy

posterunek policji w Ko-lanta - poszlismy na policje (ukardzono nam zapasowy aparat fortograficzny) pan policjant do mnie - czy mowie po tajsku ( no jasne biegle ...)
- nie tylko angielski, no ok spisali wszystko i pan daje mi do podpisania dokument tylko po tajsku, chwila zawachania podpisac czy nie - a jak sie przyznaje ze handluje narkotykami etc.
z pomoca przyszly rozmowki tajskie - i podpisalam.
California- zjezdzalismy do Las Vegas przez Death Valley. Bak mielismy pleny przed wjazdem ... karte kredytowa sprawdzona ze dziala - wiec wszytsko ok.
ok 21 jak uz wyjezdzalismy z Death Valley na oparach - samochod nam napisal - przejade jezcze 5o mil. wiec wszytsko ok, na gps sprawdzilismy ze do stacji benznowej mamy 37 mil.
Wjechaismy na stacje z opcja tylko pay at pump - ani zywego ducha. karta nie chce przejsc, urzadzenie domaga sie gotowki , my nie mamy ani centa
najblizdza stacja za ok 100 mil i niemozemy zostac w miescie bo i tak juz mielismy poslizg w trasie - target byl las Vegas dzisiaj w nocy.
uratowla nas pani z motelu ktorej zaplacilismy za pokoj a ona dala nam gotowke. Z drugiej strony mielismy ubezpiecznie tylko tak troche glupio
zadzwonic do AA i powiedziec: " skonczyla sie nam beznyna i stoimy na stacji benzynowej...).
do las Vegas dojechalismy na 24 i w sumie byla kupa smiechu.