Update z maja. Wyjazd tydzien temu w sobote rano, powrot tydzien pozniej w niedziele wieczorem.
Przy wyjezdzie w Dover pusto, nie sprawdzali nawet paszportow, tylko machneli na mnie. Ale za to wyslali mnie do kontroli samochodu. Jeszcze nigdy mi sie to nie zdarzylo przy wyjezdzie. Kontrola samochodu skonczyla sie gadka o motoryzacji z celnikami. Prom pusty.
Z powrotem mialam bilet z Dunkierki, ale okazalo sie, ze na 2h pozniej niz pamietalam i bylam 5h za wczesniej. Za darmo mozna wjechac tylko na prom bezposrednio przed tym zarezerwowanym, wiec pojechalam do Calais na prom, zeby oszczedzic troche czasu na samej przeprawie. Doplata za jeszcze wczesniejszy prom 60-70 funtow, wiec wolalam poczekac.
W Dunkierce nie bylo prawie ludzi, od razu podjechalam do budki DFDS, a potem wyjechalam z terenu portu. Zadnych pieszych imigrantow nigdzie w okolicy, cisza spkoj.
W drodze do portu w Calais widzialam na lakach i polach jakis imigrantow, byly tez patrole policji przy drodze. Tutaj najpierw jest kontrola paszportowa francuska, do ktorej byla kolejka, mimo malej ilosci aut. Mnie nie sprawdzali tylko machneli, zebym jechala. Potem brytyjska kontrola, troche krotsza kolejka i tez mi auta nie sprawdzali. Dopiero za tym budka z biletami, wiec w sumie stalam z 20 minut zanim dojechalam do budki DFDS. A ruch byl minimalny.
Podsumowujac: polecam powrot przez Dunkierkie, bo jest tam duzo spokojniej i rzadko kiedy sa kolejki.
Jesli chodzi o roboty drogowe, to najwieksze sa na obwodnicy Berlina, jedne kolo Michendorf (9km po waskich pasach) i potem kawalek dalej w strone Polski drugie.
Carpe diem.