Choć jak byliśmy 2 lata temu, zaczęli już po woli ogarniać teren po ostatniej erupcji.
tam na ogromnym obszarze nadal jest jak na księżycu.
A dymienie Etny to niemal norma, bardzo często piloci mają problemy z popiołami, wielokrotnie bywało że samoloty dolatują ze zdartą farbą na skrzydłach i statecznikach.
Po prostu pył działa jak papier ścierny.
A poza tym, codziennie wszędzie opada cieniutka warstwa drobnego pyłu wulkanicznego.
Przysypane tym jest cały czas wszytko.
Mimo że niby wulkan nie dymi... a jednak pył leci.
Do puki eksploduje w miarę spokojnie to nie jest źle, gorzej będzie jak się zaczopuje, bo jak dojdzie do rozerwania góry to na wyspie wiele nie zostanie.
A przecież tak już bywało.
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.