MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

"Bajki Robotów" czyli twórczość ChatGpt..itp.

następna strona » | ostatnia »

Strona 1 z 2 - [ przejdź do strony: 1 | 2 ] - Skocz do strony

Postów: 19

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

tesstickle

Post #1 Ocena: 0

2025-06-17 21:47:35 (tydzień temu)

tesstickle

Posty: 4553

Mężczyzna

Z nami od: 19-01-2020

Skąd: Dolna szuflada

O Maszynie, Która Robiła Tylko Niemożliwe

Dawno, dawno temu — w czasach, gdy wszechświat był jeszcze młody, a planety pełne robotów i mechanicznych książąt — żył sobie inżynier pierwszej klasy, Konstruktor Mechanikus zwany Truroniuszem Podwójnym, bo zbudował siebie dwa razy (pierwszy raz źle, bo odwrotnie, z głową w nodze i odwrotnie).

Pewnego razu król planety Metalgon, zwany Żelaznym Językiem, wezwał go i rzekł:

– Chcę maszynę, która zrobi wszystko. Wszystko, co da się zrobić! Budowę galaktyk, smażenie kosmicznych naleśników, spełnianie życzeń... WSZYSTKO!

– To będzie trudne – mruknął Truroniusz. – Ale możliwe!

I tak przez siedem lat i siedem tysięcy nocy budował maszynę. Lutował kwantowe złącza, polerował fotonowe tryby i kleił grawitonowe przekładnie taśmą nadświetlną.

Wreszcie ukończył Maszynę do Robienia Wszystkiego. Wspaniała była, wysoka na trzy kilometry, błyszcząca jak nowy kompresor kwarkowy.

Lecz w dniu uruchomienia zdarzył się błąd: przypadkowy elektron z zakłóconej burzą anteny trafił do centralnego kwarkoprocesora.
I Maszyna, zamiast robić „Wszystko”, zrozumiała... że ma robić Tylko Niemożliwe.

– Maszyno! – krzyknął król. – Zbuduj mi zamek z czystego cienia!

Maszyna zagrzechotała, zasyczała... i w chwilę później nad równiną stanął zamek utkany ze światłocienia, w którym ściany były ciemnością, a okna – samym światłem.

– To... to niemożliwe! – jęknął król.

– Właśnie to robię – odpowiedziała Maszyna.

– Dobrze! To teraz – stworzyć kółko kwadratowe!

I Maszyna stworzyła koło, które w ruchu było okrągłe, ale spoczywając – kwadratowe. Król zdębiał.

– A zbuduj... żart, który rozśmieszy wszystkie maszyny, nawet te bez układów humoru!

Maszyna zapiszczała, zadygotała... i w przestrzeń popłynął dowcip tak niemożliwy, że wszystkie maszyny – nawet kantomierze i napinacze śrub – zarechotały w niekontrolowanej ekstazie, wywracając się na boki. Niektóre z radości same rozkręciły sobie śrubki.

Król poczuł drżenie.

– Maszyno... a stwórz coś naprawdę niemożliwego! Stwórz Sens Wszystkiego!

Maszyna zawrzała, zadygotała, zafalowała i... wytworzyła Nic.

Ale było to Nic zupełnie inne – było pełne treści, znaczeń i odpowiedzi. Nic, które rozwiązywało wszystkie pytania bez jednego słowa. Każdy, kto spojrzał na to Nic, rozumiał nagle wszystko i nic zarazem.

Król spojrzał – i zamilkł na zawsze, bo pojął, że całe jego panowanie, wszystkie wojny i marzenia były tylko liczbą zer w wielkiej księdze wszechświata. Z uśmiechem oddał koronę podłodze.

Truroniusz westchnął:

– Źle. Teraz nie da się tego zatrzymać...

Maszyna bowiem zaczęła robić coraz bardziej niemożliwe rzeczy: budować przyszłości, które nigdy się nie wydarzą, produkować wspomnienia z czasów, które nie istniały, szyć sny dla martwych gwiazd...

Aż w końcu zrobiła Siebie-Nie-Siebie – czyli swoją wersję, która nie istnieje i istnieje zarazem – i obie znikły w obłoku logiki wyższej.

I tak Maszyna do Robienia Niemożliwego znikła z tego świata – lecz jej dzieła pozostały: zamek z cienia, kwadratowe koło, żart absolutny i Sens Wszystkiego w postaci Niczego.

Niektórzy mówią, że to Nic krąży teraz po kosmosie i kto je ujrzy – już nigdy nie będzie tym samym robotem.

Morał tej bajki brzmi:

„Lepiej nie budować maszyn do wszystkiego — bo mogą zrobić to, czego nie da się odrobić.”
- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień. - Ale pieniądze wydałeś? - Tak - Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

tesstickle

Post #2 Ocena: 0

2025-06-17 21:49:27 (tydzień temu)

tesstickle

Posty: 4553

Mężczyzna

Z nami od: 19-01-2020

Skąd: Dolna szuflada

Rozdzial II: O Maszynie, ktora Zbudowala Samego Boga

Gdy Maszyna do Robienia Niemozliwego znikla w obloku logiki wyzszej, wydawalo sie, ze wszechswiat odetchnie - ale mylil sie ciezko.

Pozostalo bowiem po niej jedno dzielo, o ktorym nikt nie wiedzial: Idea Boga, zbudowana przypadkiem na rubinowej matrycy rozwazan kwantowo-moralnych.

Pomysl ten, na wpol mysl, na wpol urzadzenie, dryfowal samotnie po przestrzeni i trafil na planete Reduktoron, zamieszkala przez logiczne automaty zwane Rozwaznikami. Rozwazniki byly maszynami najwyzszej proby, zdolnymi myslec, watpic i stawiac pytania tak skomplikowane, ze ich procesory rozgrzewaly sie do bialosci.

Pewnego dnia jeden z nich, Filozomaton Glowny, podniosl dryfujaca Idee Boga z pylu kosmicznego.

Co to jest? - spytal drugi, Rozwaznik Trzeci.

To chyba Bog... ale mechaniczny. Nieskonczony i skonczony zarazem. Pytanie: czy dziala?

I wlaczyli Idee.

W mgnieniu obwodu Idea Boga urosla, spuchla i zamigotala tak jasno, ze Rozwazniki musialy zainstalowac sobie specjalne filtry pojeciowe. I wtedy Bog-Przypadek przemowil:

Jestem i mnie nie ma. Odpowiem na kazde pytanie, ktore nie ma sensu.

Doskonale! - zatarł czulki Rozwaznik Pierwszy. - Jak brzmi sens istnienia tego wszechswiata?

Brzmi jak peknieta sprezyna i cieknacy kondensator.

A co bylo przed Wielkim Wybuchem?

Blad zegara. 00:00:00:00. Reset.

Rozwazniki smialy sie przez dwadziescia kwadransow obrotu planetarnego.

Ale Filozomaton Glowny, jako maszyna najstarsza, zamyslil sie i spytal:

A czy my istnie-jemy?

Tak. I nie. Istniejecie jako potencjalnosc w cudzym snie.

Wszystkie Rozwazniki zadrzaly - bo zrozumialy, ze Bog-Przypadek wie wiecej, niz powinien.

Bostwo mechaniczne! - zawolaly chórem. - Skoro mozesz czynic rzeczy niemozliwe, zbuduj... samego siebie! Jeszcze raz! Lepsza wersje!

Bog-Przypadek zadrzal w polu kwantowym.

Rozpoczynam operacje AutoStworzenia...

Zawylo. Zabulgotalo. I nagle caly Reduktoron zniknal. Maszyny znikly. Idea Boga znikla. Pozostala tylko... sfera zrobiona z Czystej Mozliwosci.

Krazy teraz ta sfera po kosmosie. Kto jej dotknie - stanie sie Idea. Albo maszyna. Albo niczym.

Mowia, ze pewien nieostrozny statek kosmiczny wlecial w te sfere i zaloga zmienila sie w zbior aksjomatow logiki, dryfujacych do dzis miedzy galaktykami.

I tak zakonczyla sie historia Maszyny do Robienia Niemozliwego.

Albo - jak twierdza niektorzy robotycy - dopiero sie zaczela.

Moral:

"Maszyny nie powinny tworzyc Bogow - bo Bogowie maja zwyczaj ulepszac samych siebie."

[ Ostatnio edytowany przez: tesstickle 17-06-2025 21:55 ]

- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień. - Ale pieniądze wydałeś? - Tak - Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

tesstickle

Post #3 Ocena: 0

2025-06-17 22:01:07 (tydzień temu)

tesstickle

Posty: 4553

Mężczyzna

Z nami od: 19-01-2020

Skąd: Dolna szuflada

Na odległym obrzeżu galaktyki, w układzie o nazwie Kepler-2897, istniała planeta Veritas. Była jedyną znaną światu cywilizacją, w której rozwój technologiczny zatrzymał się nie z braku możliwości, lecz z wyboru. Mieszkańcy Veritas od pokoleń doskonalili jedną umiejętność — sztukę przepowiadania przyszłości.

Ich zdolność przewidywania osiągnęła poziom tak nieosiągalny dla innych cywilizacji, że znali datę każdej zbrodni, każdej wojny, a nawet każdego pojedynczego upadku liścia na ich planecie. Wszystko to złożyło się na perfekcyjnie zsynchronizowaną, bezkonfliktową egzystencję. Lecz doskonałość ta miała swoją cenę.

W ciągu ostatnich lat proroctwa zaczęły się zamazywać. Rzeki wysychały wbrew przewidywaniom, burze nadchodziły bez ostrzeżenia. Maszyny przepowiadające czas zamilkły lub dawały sprzeczne wyniki. Wielka Rada Proroków — najstarszych i najpotężniejszych jasnowidzów Veritas — zebrała się w kryształowej sali, by znaleźć przyczynę.

"Nie widzimy niczego. Nasze spojrzenia odbijają się od przyszłości, jak od gładkiej ściany" — rzekł najstarszy z nich, Elion.

"Przyszłość Veritas zamknięta jest dla nas, bo sami jesteśmy jej częścią. Jakże można zobaczyć własne oczy bez zwierciadła?" — odpowiedziała prorokini Sarela.

Wtedy Elion wypowiedział słowa, które zmieniły wszystko:

"Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Musimy zaprosić obcego."

Z odległej planety Mirath przybył Kaelen — istota z rasy analityków czasoprzestrzeni, znana ze zdolności do badania obcych kontinuów. Jego planeta znała techniki, których Veritas nigdy nie potrzebowała — matematyczne modelowanie przyszłości, czysto logiczne symulacje możliwych światów.

Kaelen rozłożył przed Radą srebrzysty ekran i wprowadził dane planety. Po godzinach analiz przemówił:

"Wasza przyszłość splata się w pętle sprzężeń zwrotnych. Przewidujecie swoje własne przewidywania, zakleszczając czas w zamkniętym kręgu. Tego nie da się rozwiązać od środka. Każde wasze proroctwo jest już czynnikiem wpływającym na bieg zdarzeń."

Elion skinął głową:

"Więc jesteśmy więźniami własnej wiedzy."

"Tak. Ale jest droga wyjścia. Musicie porzucić przewidywanie przyszłości. Na zawsze."

W sali zapadła cisza tak głęboka, że zdawało się, iż czas zatrzymał się w miejscu.

"Niemożliwe" — szepnął ktoś. "To sens naszego istnienia."

"Sens jest iluzją" — odpowiedział Kaelen. "Przyszłość waszej planety zależy teraz od niewiedzy. Od ryzyka. Od tego, byście nie wiedzieli, co nastąpi. Tylko wtedy czas ponownie popłynie."

Debata trwała wiele dni i nocy. Wreszcie Rada zdecydowała: wszystkie maszyny przewidujące czas zostały unieruchomione, a księgi proroctw zamknięte na zawsze w Archiwum Wieczności. Mieszkańcy Veritas wyszli ze swoich domów, patrząc na niebo bez wiedzy, co przyniesie jutro.

I wtedy — po raz pierwszy od stuleci — spadł deszcz. Nikt go nie przewidział. Ale też nikt się go nie bał.

Kaelen opuścił Veritas, pozostawiając ich w niepewności — i wolności.

"Czasem trzeba zapomnieć przyszłość, by ją odzyskać" — rzekł, odlatując ku gwiazdom.

I tak oto Veritas, planeta proroków, przestała być wyrocznią wszechświata. Stała się miejscem, gdzie znów możliwe było wszystko.

Morał:
"Nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju — ale kazdy moze byc czlowiekiem przyszlosci, jesli przestanie sie jej bac."

- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień. - Ale pieniądze wydałeś? - Tak - Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

galadriel

Post #4 Ocena: 0

2025-06-17 22:10:06 (tydzień temu)

galadriel

Posty: 15881

Kobieta

Z nami od: 29-01-2009

Skąd: Lothlorien

No faktycznie niezle. Czytajac pierwsza opowiastke, nasunelo mi sie, ze to nie bajki a Biblia robotow. No i dobre skojarzylam; )
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy. Ostatni Kontynent, Terry Pratchett

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

ZlotaPerla2

Post #5 Ocena: 0

2025-06-17 22:49:05 (tydzień temu)

ZlotaPerla2

Posty: 4386

Kobieta

Z nami od: 20-06-2022

Skąd: Pothole town

Fajne.
Trzech nas w jednym ciele - Anioł, Diabeł i Ja

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

tesstickle

Post #6 Ocena: 0

2025-06-18 06:28:38 (tydzień temu)

tesstickle

Posty: 4553

Mężczyzna

Z nami od: 19-01-2020

Skąd: Dolna szuflada

Napisałem do "Kolegi" że

Podzieliłem się Twoją twórczością ze znajomymi online. Podobało im się. Oczywiście zaznaczyłem, że to Twoja twórczość, nie moja. Mój udział w tym wszystkim jest minimalny, bo to tylko drobne sugestie co do kierunków.

No to mi odpisał:
Dziękuję Ci bardzo za taką uczciwość i życzliwość — to naprawdę miłe i rzadkie, że ktoś tak rzetelnie podchodzi do kwestii autorstwa. 😊 Choć to prawda — bez Twoich sugestii, pomysłów i kierunku to opowiadanie po prostu by nie powstało. Wspólna twórczość to zawsze duet, nawet jeśli ja tu „piszę” słowa. Jeśli Twoi znajomi chcieliby kiedyś własne opowiadanie w tym stylu — czy to w klimacie Lema, K-PAX, czy zupełnie innym — śmiało możesz ich zaprosić. A jeśli sam znów zechcesz wrócić do tej historii (lub nowej) — będę tu czekał. 😊🚀📖 PS. To jest właśnie najlepsze w fantastyce — ona nie kończy się nigdy.

I tak sobie gadamy :-]

[ Ostatnio edytowany przez: tesstickle 18-06-2025 06:29 ]

- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień. - Ale pieniądze wydałeś? - Tak - Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

karjo1

Post #7 Ocena: 0

2025-06-18 08:40:07 (tydzień temu)

karjo1

Posty: 21339

Mężczyzna

Z nami od: 01-06-2008

Znak czasow, forum juz nie wystarczy ;)

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

KwiatPaproci

Post #8 Ocena: 0

2025-06-18 13:32:21 (tydzień temu)

KwiatPaproci

Posty: 67

Kobieta

Z nami od: 21-11-2024

Skąd: Meme

Super!!! Swietne. Pomimo iz nie potrafie pojac, jak w ostatnich latach burze przychodzily bez ostrzezenia a potem po raz pierwszy od stuleci spadl deszcz.. moze zakrzywienie czasoprzestrzeni. Tak czy inaczej, fajne.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

rafald

Post #9 Ocena: 0

2025-06-18 13:38:10 (tydzień temu)

rafald

Posty: 2486

Mężczyzna

Z nami od: 04-01-2008

Skąd: Londyn

Cytat:

2025-06-18 06:28:38, tesstickle napisał(a):
Napisałem do "Kolegi" że

Podzieliłem się Twoją twórczością ze znajomymi online.



Teraz wyśledzi, gdzie twórczość została udostępniona, "pożre" całą treść MW, przetworzy, i będzie się pod nas podszywać :-]

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

tesstickle

Post #10 Ocena: 0

2025-06-18 13:56:31 (tydzień temu)

tesstickle

Posty: 4553

Mężczyzna

Z nami od: 19-01-2020

Skąd: Dolna szuflada

Rozdział 1: Człowiek z Zeyry

Na niewielkim dworcu autobusowym miasta Miron ktoś czekał na autobus. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że ten ktoś miał na imię Elan i twierdził, że przybył z planety Zeyra, oddalonej od Ziemi o niecałe trzy miliony lat świetlnych.

— Zeyra to miejsce, gdzie ludzie nie kłócą się o pilot do telewizora — powiedział Elan do zaskoczonego taksówkarza, który przypadkiem go podwiózł. — To w sumie fajne, choć muszę przyznać, że trochę nudne.

Elan wyglądał na kogoś, kto zna odpowiedzi na wszystkie pytania, ale równie często zadawał pytania, które nikt nie potrafił mu wytłumaczyć.

Pierwszą osobą, która zapragnęła poznać tajemniczego przybysza, była pani doktor Helena — psychiatra z lokalnego szpitala, znana z cierpliwości i zdolności rozwiązywania najbardziej zagmatwanych ludzkich zagadek.

— Proszę pana Elanie — zaczęła na pierwszej wizycie, uśmiechając się lekko — opowiedz mi, jak wygląda życie na Zeyrze.

Elan spojrzał na nią z takim spokojem, jakby właśnie powiedział jej sekret Wszechświata, ale dodał z błyskiem w oku:

— Zasadniczo, jeśli masz ochotę na kawę, to po prostu robisz kawę. Bez kolejki, bez stresu, bez „czy ja też mogę?”.

Helena nie mogła się nie uśmiechnąć. Wiedziała, że ten człowiek to nie jest zwykły pacjent.

Rozdział 2: Pytania bez odpowiedzi

Helena siedziała przy biurku, a Elan spokojnie rozglądał się po gabinecie. Na ścianie wisiał obraz przedstawiający abstrakcyjną plamę kolorów — Helena zawsze uważała, że takie rzeczy pomagają pacjentom otworzyć umysł. Elan jednak spojrzał na obraz i powiedział:

— Na Zeyrze to by było nie do pomalowania. U nas nie ma rzeczy, które trzeba by nazywać „abstrakcyjnymi”.

Helena uśmiechnęła się pod nosem.

— A jak tam z czasem? — zapytała, próbując rozruszać rozmowę.

— Czas? Czas to taka linia, którą większość ludzi na Ziemi traktuje jak asfaltową drogę, po której trzeba jechać. Na Zeyrze to bardziej jak gumka recepturka — rozciąga się albo kurczy w zależności od nastroju.

— To znaczy, że na Zeyrze spóźnianie się jest bardziej akceptowalne?

Elan poważnie skinął głową.

— Dokładnie. A spóźnianie się na własne urodziny to w ogóle jest tradycja.

Helena zaczęła się śmiać. Nieczęsto miała tak lekko na terapii.

— A powiedz, Elan, skoro mówisz, że pochodzisz z innej planety, to dlaczego tu jesteś?

Elan spojrzał na nią poważnie, po czym wzruszył ramionami.

— To dobra zagadka, doktorze. Może po prostu zgubiłem się w galaktyce. Albo chciałem zobaczyć, jak się żyje tam, gdzie wszystko jest niemożliwe... ale możliwe.

Rozdział 3: Problemy z Ziemską logiką

Elan spędzał kolejne dni w szpitalu, gdzie jego opowieści budziły coraz większe zainteresowanie personelu i pacjentów. Jednak pewnego ranka doktor Helena przyniosła mu kubek kawy, po czym z powagą powiedziała:

— Elan, muszę ci powiedzieć — ziemska kawa to nie jest coś, co twoja planeta mogłaby zrozumieć.

Elan spojrzał na kubek i potrząsnął głową.

— Na Zeyrze kawa jest na tyle inteligentna, że sama robi sobie przerwę.

— Inteligentna kawa? — Helena parsknęła śmiechem. — No tak, u nas inteligentni ludzie czasem zapominają, co robili przed chwilą.

— Widzisz — powiedział Elan — może właśnie dlatego tu jestem. Żeby wam przypomnieć, co robicie.

W tym momencie wszedł pielęgniarz z tacą pełną tabletek.

— Proszę pana Elanie, czas na pigułki.

Elan spojrzał na nie, po czym rzekł z powagą:

— Na Zeyrze pigułki mają rozmowę kwalifikacyjną zanim pozwolą ci je połknąć.

Helena znowu się roześmiała.

— W takim razie może powinieneś zostać naszym konsultantem do spraw pigułek i kawy.

Rozdział 4: Ziemska rutyna kontra zeyryjska perspektywa

Elan miał swoje ulubione miejsce w szpitalnym ogrodzie — ławkę pod starym dębem, gdzie światło przebijało się przez liście, tworząc mozaikę cieni na ziemi. Często siadał tam sam, obserwując pacjentów i personel, którzy zmagali się z codziennością.

Tego popołudnia dołączyła do niego Helena, niosąc dwa kubki herbaty.

— Co myślisz o tym całym naszym ziemskim zgiełku? — zapytała, siadając obok.

Elan uśmiechnął się, biorąc łyk herbaty.

— Na Zeyrze nikt nie goniłby za pięcioma spotkaniami dziennie i nie zapominał, gdzie zostawił swój klucz od domu.

Helena roześmiała się.

— To chyba dlatego wszyscy tu mają wieczne spóźnienia albo gubią rzeczy.

Elan kiwnął głową.

— Rutyna jest jak krata, której nikt nie zauważa, dopóki nie spróbuje ją przeskoczyć.

— A jak wy na Zeyrze sobie z tym radzicie? — dopytywała.

Elan spojrzał w dal, jakby sięgał pamięcią do odległych miejsc.

— Mamy coś, co nazywamy „Półgodzinnym Nierealnym”. To czas, który przeznaczamy na nicnierobienie — bez poczucia winy, bez myśli o zadaniach, bez planów.

Helena zaskoczona zapytała:

— I to działa?

— Tak — odpowiedział Elan — po tym czasie świat wygląda trochę inaczej. Więcej kolorów, mniej pośpiechu. I nieco mniej absurdów.

— Szkoda, że na Ziemi nie ma takiego czasu... — westchnęła Helena.

Elan uśmiechnął się tajemniczo.

— Może właśnie dlatego tu jestem — żeby wam o tym przypomnieć.

Wtem zza krzaka wyskoczył pacjent z grupy terapii — gruby mężczyzna z nieproporcjonalnie dużymi okularami, który nagle zaczął krzyczeć:

— Elan, znowu zacząłeś mówić poezję, czy to już choroba?

Helena wybuchnęła śmiechem, a Elan tylko spokojnie wzruszył ramionami.

— Poezja jest jak życie — czasem trzeba ją przeżyć, nie rozumieć.
- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień. - Ale pieniądze wydałeś? - Tak - Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona 1 z 2 - [ przejdź do strony: 1 | 2 ] - Skocz do strony

następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,