Dwa razy w zyciu mialam taka sytuacje, ze myslalam ”juz po mnie”. Kilka sekund, a jednak “Sila Wyzsza” miala mnie pod swoja opieka. Ja jestem przygotowana na ewentualna smierc. Czego sie boje to bolu.
Majac jeszcze troche czasu, prponuje zaplanowac wszystko. Nie odkladac.
Ja sie na pocieszyciela sie nie nadaje. Przykro uslyszec zla wiadomosc, dla mnie lepiej jak ktos jest bezposredni I powie prawde, niz miesza I owija w bawelne. No ale ja dziwna jestem.
Lekarze sa tacy, ze dostarczajac zla wiadomosc prawie zawsze dodaja obcje, by jeszcze miec nadzieje, by nie zamykac furtki.... taka jest praktyka I jeszcze przy okazji cos sprzedadza....a czlowiek zdesperowany wierzy...
Jak ciezko opuscic ten swiat, ukochana osobe i dzieci (jesli sa). Kto sie nimi zajmie jak nas zabraknie. Jesli jeszcze kilka tygodni zostalo to trzeba zadbac by problemow w papierogi nie bylo.
W cos trzeba tez wierzyc I jesli bylo sie “dobrym czlowiekiem” nie trzeba sie bac smierci.
“Death is only the beginning”
[ Ostatnio edytowany przez: Maat17 28-05-2022 00:10 ]