Oczywiste, że mogę. Jestem uzależniona od słodyczy. Nie raz już o tym wspominałam Violettko

Nie znam tego z praktyki, ale wydaje mi się, że dość często terapeutami zostają osoby wcześniej uwikłane w uzależnienia.

Gorzej jak terapeuta sam potrzebuje terapii i jako taka traktuje swoją pracę bo może się okazać ze ta incepcja zakończy się fatalnie dla uzależnionego

Rozmawiałem kiedyś z panią dr (może nawet z habilitacją) o procesie rekrutacyjnym na wydział psychologii. Za moich czasów kilkanaście osób na jedno miejsce. To była całkiem luźna rozmowa w okolicznościach innych niż uniwersyteckie, więc mogła sobie pozwolić na swobodę wypowiedzi. Zajmowała się właśnie rekrutacją i oprócz egzaminu była też rozmowa. Pani powiedziała mi, że główny cel tej rozmowy to właśnie odrzucenie osób które mają problemy osobowościowe i myślą, że je rozwiążą studiując psychologię.
Oczywiście psycholodzy też trafiają na terapię. Superwizja to też rodzaj terapii, ale to też inny temat.

No i polecę prywatą, w tonie w jakim wypowiadałem się w innych wątkach. Znam prywatne jedną psycholog, znam ją praktycznie od dziecka, wiem że jest pusta jak bęben, zawód zdobyła dzięki studiom w dość mało renomowanych uczelniach plus milion studiów pt. dwuletnie studia uzupełniające dla absolwentów innych kierunków, pracuje w zawodzie, z sukcesami finansowymi. Szkoda mi ich klientów bo ona wciąż ma problemy.

Gdybym miał potrzebę rozmowy z psychologiem to zaczynam od dyplomu.
Nie jestem jednak pewien jak jest w przypadku terapeuty uzależnień, raczej studiów nie potrzebuje.

[LIST]Dla mnie dobrą terapia jest np monar sp Kotańskiego. Żadnego leżenia i kwiatków wąchania tylko ciezka nauka życia po latach uzależnień.

Historia tego co zamarzł w górach jest dobrym przykladem, mimo ćpania hery i cracku jako mlody chlopak już go przekreślili. A on po 2-3 latach srogiego ćpania poszedł do Monaru, tam leżenia nie ma tylko praca i treningi.

I gosc kupil sznurek w sklepie rolniczym, wzial 300 dolcow i na stopa pojechał do indii na 8 tysieczniki. Zamienil degenerujacy nałóg na piekny nałóg choć ryzykowny. No ale jak ktos kupuje scigacze zostaje potencjalnym dawca i jest wiele niebezpiecznych hobby. Pardon uzależnień.

Np.od smieciowego jedzenia i choroby z tym zwiazane zabijaja setki tysiecy ludzi rocznie. Pamietam wtedy dyskusje czy rzad zrobil źle dajac pakistańcom 50 tys dolcow by go ratować. I to bylo źle ale miliardy wydane przez pare lat na ratowanie palaczy, pijakow czy ćpunów.

[ Ostatnio edytowany przez: Jurny_Jurek 03-07-2021 15:27 ]

Jurek, ciężko tak powiedzieć czy taka terapia jest dobra, czy nie. Większość ludzi, którzy przeszli przez Monar, wcale swojego życia nie wyprostowali. Z drugiej strony trudno by wyprostować ludzi, którzy wdepli w takie bagno i na dodatek wcale nie mają chęci by to zmienić.

Dużo ludzi umiera nie tyle ze śmieciowego jedzenia, a od właśnie uzależnień
- od jedzenia w tym śmieciowego, bo to najtańsze do zdobycia
- od nie jedzenia, uzależnień na odchudzanie, bulimia, anoreksja.

David psycholog to nie terapeuta, chyba ze dodatkowo zrobi taka specjalizacje, albo rownolegle. To sa rozne specjalnosci terapeuta od zadan specjalnych typu np uzaleznienia, mentor, psychoterapeuta (dodatkowe pare lat po psychitrii albo po psychologii) counsellor (nie wiem jak to sie przeklada na polski, moze wlasnie terapeuta, ten od kozetki i wysluchiwania problemow) nie musi byc po psychologii, ale sam counselling zeby moc prowadzic praktyke to jakies 5- 6 lat supervised practice. Psycholog i psychiatra to tez inne dzialki, bo mozesz robic np psychologie spoleczna, poznawcza, biologiczna, psychologie zdrowia, sportu, neuro- psycholigy albo eksperymentalna. Albo laczone neuro- cognitive, socio- bio itd. I nic z tych kierunkow nie uprawnia takiego do bycia terapeuta, chyba ze robi kierunek counselling psychology.

W terapiach uzealeznien bardzo czesto pracuja ludzie, ktorzy z pierwszej reki czyli znaja temat, czyli wlasnie przez wlasne doswiadczenia przejscia itd, czesto wyleczeni narko- alholicy itd. Nic nie stoi na przeszkodzie zeby zaczeli od stanowiska mentora, volontariusza zrobili jakies kwalifikacje, ktore tu sie robi pewnie na zasadzie QCF (dawne NVQ) czyli bdujac portfolio praktyki zawodowej, bo terapie ine polegaja na drodze akademickiej. Tak samo jak kursy managerskie sa bardziej logiczne w opraciu o sciezke zawodowa, doswiadczenia i awansow niz zrobienia studiow managerskich.

Na tej samej zadsadzie co z uzaleznieniami, w organizacjach pomagajacych samobojcom, takim jak np Samaritans, rowinez pracuja ludzie, ktorych to dotknelo osobiscie, ktos z rodziny albo przyjaciol popelnil samobojstwo itd Jak juz dojda do siebie i chca pomoc innym plus jesli maja odpowiednie wlasciwosci/ jakosc, to wstepuja do takiej organizacji jak przykladowi Samaritans i moga sie szkolic tez rownolegle w dziedzinie counsellingu (czyli terapiuii) natomiast nie nazywaja sie counsellorami/ terapeutami. Szkolenia te pomagaja im w ich pracy z ludzmi z problemiami emocjonalnymi, ale ot szkolenie rowniez nie jest akademickie, tylko wlasnie takie jak terapeutow, oparte na doswiadczeniach zyciowch, kladace nacisk na empatie, wczucie sie w sytuacje drugiego czlowieka itd.

W tutejszych organizacjache charytatywnych pomagajace bylym uzaleznionym (np. Aspire, ktore zmienilo nazwe jakies pare lat temu na CGL change, Grow, Live) cala zaloga od wolontariuszy, przez Team Leadorw po management to ludzie z przeszloscia roznego rodzaju uzaleznien. I teoretycznie nazwet bez kursow counselling moga sie nazywac terapeutami, bo social network, grupowe spotkania gdzie sobie moga pogadac z ludzmi o podobnych doswiadczeniach sa same w sobie terapia. Do tego nie potrzeba 5 lat plus psychologii, w ktorej terapie moga ewentualnie byc jedynie jedna ze specjalzacji.

https://www.cpcab.co.uk/

To jest organizacja akredytujaca kursy dla Counsellor'ow.
Na tej stronie mozna poczytac jak to wyglada w UK i w reszcie anglojezycznego swiata.

Sugerujesz, że mcd meal z szejkiem i silikonowymi frytkami to najtańsza opcja? Albo inne sieciowki fastfoodowe z pompowanymi 11 lyzeczkami cukru? Od tego ludzie tyja, maja problemy sercowe i ciśnienie plus cukrzyce i jest ich o wiele więcej (jak i śmiertelne żniwo) niż bulimików.

Just saying.

Co do skutecznosci monaru - inne osrodki tez maja niski % "uzdrowień" a to dlatego, że wielu ćpunów/pijaków po odtruciu nie potrafi funkcjonować na bani, maja mental health w piwnicy przez rozregulowane przekaźniki.