to może ja ...
Uzależnić można się od wszystkiego. Podobno. Mój nałóg jest mało popularny. Jestem uzależniony od tej półtuszy ciętej od góry wzdłuż linii odcięcia płata słoninowego, od tyłu – po linii odcięcia pachwiny, zaś od przodu i dołu odcinając linię żeber, czyli boczku. Boczek to jest cud masarski, bez którego nie potrafię funkcjonować. Surowy, smażony, spalony, ścięty na skwarki, spieczony jak wiór na podobieństwo chipsów, w jajecznicy, w sałatce, na kanapce. Boczek to jest to. Odkąd byłem dzieckiem, i wujek na działce zamiast smoczka podał mi grilowany na patyczku plaster, nie chciałem już nic innego. Jadłem też inne rzeczy, ale przy boczku wszystko było gównem.
W lodówce zawsze miałem pokaźny zapas. Chleba mogło zabraknąć, soli, ale nie jego, króla polskiego stołu. Z początku rodzina z uśmiechem pochodziła do sprawy, ojciec cieszył się, bo na boczku miałem wyrosnąć na silnego chłopa. Z czasem jednak stało się to naszym rodzinnym przekleństwem i wujek nigdy więcej nie pojawiał się na działce, ślubach i pogrzebach. To przez niego bez boczku nie mogłem teraz funkcjonować, czułem się jak cień człowieka, miałem koszmary i wyłem do księżyca. Wszelkie próby detoksu kończyły się szybkim powrotem na ścieżkę uzależnienia. Tu nie trzeba kombinować po dworcach i melinach. Boczek jest na każdym niemal rogu. Rodzina z czasem przywykła, ale wydziela mi boczek. Wkręcam ich, pokazuję cudowne diety tłuszczowe, wszystko po to żeby w moich żyłach tętnił tłuszcz. Nawet nie mogą mi zarzucić otyłości, bo na takową nie choruję. Wyniki badań i w nauce też bardzo dobre, ale jak już dzieciak mówi, że chce dostać pod choinkę dwa płaty wędzonego boczku ze świni z podlaskiego rytualnego uboju, to może to być niepokojące.
Swetry i skarpety ojca przeszły pod choinką zapachem wędzonki, tak jak słodycze na niej zawieszone. Michałek z Wawelu z nutką wędzonego, szlachetnego boczku. Te wydzielałem sobie długo nim się skończyły. Pyszności. Święta to w ogóle piękny dla mnie czas, bo to jedyne dni, kiedy starzy nie męczą buły, że mam skończyć z boczkiem, żebym się za dziewuchami a nie rzeźnymi świniami oglądał. Z roku na rok byli coraz bardziej w tym natarczywi. Uczyłem się coraz lepiej i otrzymałem stypendium. Siedziałem, czytałem i wpier... boczek za dotację z MEN. Zakupiłem sobie też niedużą lodówkę, żeby nie trzymać ambrozji obok innych bieda produktów. I ja nie chciałem, i nie chciała rodzinka, której gówno w lodówce przechodziło rarytasem, jakże przez nich niedocenionym. Siostra wkręciła sobie wegańską jazdę i wykrzykiwała w moją stronę, że ona chłopaka nie może zaprosić, bo cały dom cuchnie tym nomen omen świństwem. Przez to nie poślubi jakiegoś brodatego skur..., co jak opier...ł niechcący komara, to pojechał na płukanie żołądka. Ortodoks, bożyszcze szkolnych weganek i zdobywca serca mojej chorej siostry.
Mimo wyników dających przepustkę do renomowanego w mieście liceum, ja obrałem kurs na praktyczną naukę zawodu rzeźnik wędliniarz, czym doprowadziłem starych do histerii. Ojciec nakazał zakończyć wygłupy z boczkiem, bo mam w końcu wydorośleć i być jak normalny człowiek. Coś we mnie pękło i podczas kolejnej reprymendy w salonie wypaliłem.
"Mam jeden mały nałóg, jedną życiową pasję, a wszyscy macie mnie za poje... Twoja córka, a moja siostra wierzy, że jest nieskończona liczba płci, udostępnia posty faceta, co wierzy, że jest kur.. jednorożcem. To jest kur.. wg Ciebie normalne? Jeździmy starym rupieciem, wakacje spędzamy na działce, bo tatuś zbiera nagrania szpulowe filmów fabularnych, podczas gdy cała światowa kinematografia jest na wyciągnięcie ręki na cda i to za darmo. Madka mówi, że jestem mięczakiem, bo rządzi mną kawał boczku, a sama nie potrafi się przyznać do problemu z alkoholem i chwali walory prozdrowotne wina w ilości dwóch butelek dziennie. I wy mi kur.. mówicie, że ja marnuję sobie życie? Dajcie mi je zmarnować po mojemu. Boczek mnie poprowadzi i ch.. Wam do tego! "
Lżej zrobiło mi się tylko na chwilę, bo odtąd trwała potężna kosa ze starymi i totalnie się odizolowałem. W swoim pokoju na poddaszu kombinowałem z przepisami na wędzenie i przyrządzanie ukochanego boczku, na który szły wszystkie pieniądze jakie udało mi się w tak młodym wieku zarobić. Na złość wszystkim. Na uwagi na temat mojego posłuszeństwa wobec starych odpowiadałem, że dopóki się uczę, to mają obowiązek pomóc mnie utrzymać, a że taki kierunek nauki obrałem, to tylko i wyłącznie moja sprawa.
Pewnego wieczora, kiedy siegałem po boczek do lodóweczki, stwierdziłem, że z kilku niedawno kupionych nie ostał się ani jeden. Nawet rezerwowy, z Biedronki, który ma tyle wody, że muszę go odsączać przez gazę. Zero!
Wyjeżdżam z konkretną awnturą do domowników. Że to nie jest zabawne i to zwykła kradzież. Nikt nic nie wie. Na drzwiach do pokoju pojawiły się zamki z kłódką, na lodówce zresztą także. Kiedy kolejnego wieczora znów chciałem sięgnąć po swój przysmak, okazało się że znowu kilka sztuk boczku zniknęło, z mojego ściśle strzeżonego schowka. Czułem straszny ból, złość i niemoc, ale prawda miała dopiero dołożyć do tego piekła jeszcze swoje 5gr. Moja matka, pijaczka, od zdrowotnych właściwości wina nabawiła się bóli wątroby. Na ten organ jest mnóstwo leków, ale wybrała ten właśnie jeden, który jest ponoć świetny, ale ma jeden pierd... efekt uboczny. ZNIKAJĄ PO NIM BOCZKI! Kiedy dowiedziałem się rozwiązania zagadki tych tajemniczych zniknięć i na kolanach proszę i błagam, błagam i proszę, żeby spróbowała czegoś bez tak drastycznych dla jej syna ubocznych skutków preparatu.
"Mamo, boczek to wszystko czym żyję. Uczę się go i doskonale się w nim. Czy nie możesz zamienić tego paskudztwa, ze względu na ten krzywdzący Twojego rodzonego syna skutek uboczny?
Matka beznamiętnie wyłuskuje kolejną kapsułkę i cedzi przez zęby-
JESTEM W STANIE GO ZAAKCEPTOWAĆ! - po czym wpada w histeryczny śmiech.
Uciekłem na swoje poddasze i zapłakany, żeby zobaczyć czy jakiś boczek wytrzymał kolejną porcję tej szatańskiej mikstury. Niestety, wszystkie boczki zniknęły.
Jedyny boczek jaki się ostał to ten, który mieliłem i upychałem w cienką kiełbaskę a'la kabanos, wg własnej receptury. Tylko w takiej postaci boczek opierał się sile potężnego suplementu. Wcinałem to w swoim pokoju na metry i słuchałem, jak starzy zapraszają kolejnych swoich spier...nych znajomych i cieszą się z mojego nieszczęścia. Ojciec uśmiechnięty chwali lek i drze mordę - EFEKT UBOCZNY, BO ZNIKAJĄ BOCZKI!-a ta głupia p..da mu wtóruje i drze mordę - JESTEM W STANIE GO ZAAKCEPTOWAĆ!
Wpie..alają popcorn z Biedry i oglądają kolejny choojowy film z kolekcji wyrodnego ojca.
Przetrwam to jakoś na moim boczkowym półprodukcie, aż osiągnę pełnoletniość i opuszczę to piekło, które zgotowali mi moi rodzice. Udowodnię im, że mylili się wydając tak surowy na mnie wyrok. I oni i cały świat jeszcze o Tarczyńskim usłyszą, nawet w dalekiej Japonii. Jeżeli tu doszedłeś to ja się własnie tak czuje po przeczytaniu elaboratu pana liczydła
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez