2021-07-21 14:27:01, SweetLiar napisał(a): Ja pisałam wcześniej o pracoholiźmie jako efekcie wychodzenia z alkoholizmu. Bo tak się bardzo często zdarza. Jak zauważył Stanisławski, że wszystko może stać się przedmiotem uzależnienia, tak w przypadku osób wychodzących z jakiegoś nałogu ryzyko jest dużo wyższe.
Dlaczego tak się dzieje?
Ewie skasowała się część przenoszonych postów, w tym mój, ale chodziło mniej więcej o to, że:
Czym się zajmuje alkoholik, kiedy przestaje pić? Czasu wolnego nagle ma w nadmiarze, musi czymś zapełnić godziny, podczas których pił, trzeźwiał, organizował alkohol, spędzał czas z podobnymi sobie, kurował się po piciu. Doświadcza napięcia, niepewności, lęku, czuje się bezradny wobec życia. Nie potrafi radzić sobie ze stresem, rozwiązywać problemów, ma małą odporność na frustracje. Często po początkowej euforii pojawia się codzienność trzeźwienia, niekiedy depresja. Jest trudno, smutno i źle - trzeźwiejąca osoba doświadcza nudy, monotonii, pustki. Nic więc dziwnego, że usilnie szuka ulgi w swoim cierpieniu. I dlatego po wyjściu z nałogu często popada w inny nałóg.
Ja najdłużej piłem tydzień ale nie do odcięcia czy coś. Tak na faze bo głowe mam mocna to i pewnie dużo. Czemu piłem? Bo jako 18-letni junior pewnego malo znanego klubu pilkarskiego pojechalem z seniorami na 1 obóz przygotowawczy na tydzień. Nad morze zimą. I pobiegali, pograli na sali, pogadali o taktyce borusii dortmund w meczu LM i poszli do pokoi i bal. Trener nigdy nie sprawdzal ale i tak mlodzi przez okno a starzy normalnie. Potem tak mi zbrzydła wódka, że alkoholu z 4 miesiace unikałem, nawet spojrzenia na butelki w sklepie.
Potem i do teraz nigdy dluzej i 2 dni i to tylko na weselu.
Piwo to i tam na urlopach nie licze bo pije jedno dwa dziennie a potem pije łzy. Czasem przygrzeje łychę na pokerze i nie boli głowa. A wypije 2 lampki wina i mnie boli na drugi dzień. Cóż to za fenomen?
Uzależniony byłem ze 5-6 miesiący od energetyków gdy jeszcze nie były tak popularne. To było na poczatku przygody z UK, gdzie do 16 pracowałem dla firmy budowlanej a od 16 do 21 robiłem swoj biznes (najczesciej przerobka lazienek, kuchni, malowanie, podlogi) czyli to co ludzie zmieniaja wprowadzajac sie do nowych domów. Które do 16 budowałem, 30 min przerwy aż ostatni poszedł i wio - energetyk i przeróbka, byle szybko bo swój to na akord a tam na godzine. Bylem jednoczesnie pracoholikiem, ktory dziwnie czul sie czasem w domu ale mialem cel uzbierać jak najszybciej na min.40% depozytu (żona wtedy w PL). I tak dzionek JJ sie zaczynał - 6:35 odbiera mnie Rich, byly gosc z jakis komandosow co murował. O 7am pit stop w otwieranym bargain booze czy innym co-op, po 4 redbulle i taki pol litrowy marki nieznanej za to taniej.
I nastepne 20 minut na site to Rich kiep w zebach konczy ten tani to i ja. Fajny kop, caffeine buuzzz, krew pompuje cukier, dopamina płynie. "Coffee lads?- pyta ktoś w kantynie? "Nah mate, cheers"-klikajac redbullem. I te 4 poszly do 16 a potem zmęczony troche człowiek wiec cyk - pobliski sklep, 2-3 redbulle i kładę Mattowi drewno na podłogi za stawke lepsza niz w pracy bo back-pocket (potem ktos podp***, byly zgrzyty i poszedłem robić na swoje z Fachurra albo jego ziomkami bo mietki z polecenia pracowali do pierwszego popijania w pracy wiec sie przewinelo 3 nim stracilem cierpliwosc). No i dzieki temu mialem wiecej wolnego a nie 6 dni pracoholizmu a i w ndz. zdarzyło sie montować włączniki i gniazdka by w pon o 14:00 Matt wystawil czek zgodnie z umowa. Eh, czeki, kto pamięta? No i tak wstaje o 9am zmeczony (nie moglem zasnać do tej 1am), bez energii wiec lodowka cyk - redbull i robie sniadanie. Momentalnie zmeczenie zaczyna znikać i śniadanko i peak district. Uzbrojony w energy drinks. I tak po pol roku mysle - kuźwa, kawy nie wypilem kilka miesiecy tylko pije te badziewie. Ze 3 tygodnie mialem energie 80-letniego Bidena. Potem bylo szybko lepiej bo znowu gralem w pilke a sport szybko reguluje dopamine i inne endorfiny.
Od nikotyny sie nie uzależnilem mimo prób czyli popalania w pracy by chwile nic nie robić na legalu. Narkotyki sa dla mnie niemożliwe do uzależnienia bo omijałem szerokim łukiem czasem się potykając a teraz jestem zwyczajnie za stary.
Po co tyle pisze? Bo jestem uzależniony od długich postów buhehe. Teraz sobie wyobraź Abacus, że napisać to z tel. bo mi teraz w pracy "monitoruja internet na use no work related" jest trudniejsze niż flaszka na 2 przed południem.
2021-07-22 09:19:08, stanislawski napisał(a): Całkowitego niepicia nie uważam za wyjście z nałogu.
Móc się napić normalnie - to byłby sukces.
Taki sukces nie istnieje. Albo jesteś trzeźwy albo pijany. To w temacie osób uzależnionych.
Nieuzależniony może napić się normalnie.nie mylmy tych dwóch pojęć.
Cytat:
I terapie kontrolowanego picia istnieją - głównie w Europie Zachodniej.
Nasi AA w nie nie wierzą - a z nimi nie ma dyskusji. Ale to działa i jest prowadzone przez osoby z odpowiednim wykształceniem, a nie tlko "ludzi po przejściach".
I jakie są efekty? Z moich obserwacji wynika, że strasznie kiepskie, ale może ja źle obserwuje...
Jak wygląda kontrolowane picie, kontrolowane ćpanie?
Patrząc na ulice UK strasznie kiepsko to kontrolowanie wygląda. Nie pytam ile jeden z drugim za te bzdury kasują. Bo po efektach ich poznacie, a efekty są tragiczne.
Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.
2021-07-22 12:00:43, Jurny_Jurek napisał(a): Ja najdłużej piłem tydzień ale nie do odcięcia czy coś. Tak na faze bo głowe mam mocna to i pewnie dużo. Czemu piłem? Bo jako 18-letni junior pewnego malo znanego klubu pilkarskiego pojechalem z seniorami na 1 obóz przygotowawczy na tydzień.[ciah]
To mi przypomniałeś mój pierwszy kieliszek czystej wódki,którym poczęstował mnie chłopak mojej starszej siostry podczas imprezy dla jej znajomych z liceum .Nie byłem jakąś wtyką rodziców , czy młodocianą mendą , po prostu mieliśmy wspólny pokój wiec bylem w pakiecie . Umoczyłem usta w kieliszku i poczułem wyjątkowy ohydny smak. Pomyślałem :nigdy więcej tego nie wypije !
Cytat:
2021-07-22 12:00:43, Jurny_Jurek napisał(a): Uzależniony byłem ze 5-6 miesiący od energetyków gdy jeszcze nie były tak popularne.
Odlot jak w reklamie :Red bull doda Ci skrzydeł
Cytat:
2021-07-22 12:00:43, Jurny_Jurek napisał(a): Od nikotyny sie nie uzależnilem mimo prób czyli popalania w pracy by chwile nic nie robić na legalu. Narkotyki sa dla mnie niemożliwe do uzależnienia bo omijałem szerokim łukiem czasem się potykając a teraz jestem zwyczajnie za stary.
Możliwe ,ze nie masz skłonności do ulegania nałogom ( o tym szerzej na urlopie napisze )
Cytat:
2021-07-22 12:00:43, Jurny_Jurek napisał(a): Po co tyle pisze? Bo jestem uzależniony od długich postów buhehe. Teraz sobie wyobraź Abacus, że napisać to z tel. bo mi teraz w pracy "monitoruja internet na use no work related" jest trudniejsze niż flaszka na 2 przed południem.
Wyobrażam sobie Jurek bo mam podobnie , dlatego przeszedłem z darmowego wifi szkolnego na moj mobilny i staram sie nie odpisywać na małym ekranie fona , robie to na lapku po pracy ,bo działanie na kilku oknach jest wygodna. Myślę,ze lubisz pisać, to fajny dar . Osobiście wole przeczytać dłuższy post Przed południem flaszka na dwóch...Jak pracowałem na Torze Poznan, to o 7 po wejściu do zakładowego Żuka , "pękała" pierwsza flaszka ...kolejne przy wycince drzew , przy ognisku z opon w mroźną zimę...i tak kilka lat,zima i lato leśnych ludzi...Sam zauważyłem,ze więcej jest dni na bani niz na trzeźwo , ale nawet mi do głowy nie przyszło,ze musze pic , bo przecież wszyscy tak pili...
Taki zarobiony tryb życia jak opisałeś,czyli zapie@#@# kosztuje...
Cytat:
2021-07-22 12:00:43, Jurny_Jurek napisał(a): Potem bylo szybko lepiej bo znowu gralem w pilke a sport szybko reguluje dopamine i inne endorfiny.
Grasz w piłke kopaną tu w UK? Ja miałem okazje ,ale bałem sie o kontuzje i przerwę w pracy .Teraz tak mysle,ze prędzej miałem szansę skręcić kark na paralotni niz kostkę na boisku. Tak mnie olśniły twoje wspomnienia ,ze przecież mógłbym poganiać na boisku, zawsze to uwielbiałem
Cytat:
2021-07-22 02:55:50, Maat17 napisał(a): Jaki "dramat" wydarzyl sie w Twoim zyciu, ze popadles w nalog?
Zawsze ciągnęło mnie do ludzi zakręconych, szalonych, niejednoznacznych z artystyczna duszą i takie srodowisko mialem.Przesiadywalismy pod Operą,albo na Starym Rynku kolo BWA na ławkach, lub na "górce| Przemysława, Zbierała sie tam mlodziez z klimatów punkowych.Dawali sobie w zyłe, piliśmy tanie wina , piwo.Wszelkie wiec uzalezniacze moglem potestowac....Jedni zakladaja rodziny , rodzi sie dziecko, prostują sie ...inni szukają czegoś więcej , czegoś innego i albo w koncu ida na kompromis z zyciem,bo nie chcą być samym,albo nie ida na kompromis , bo w spełnieniu marzenia nie ma kompromisu ...ale jest samotność i moze byc czasem Maat ...dramatem...
Cytat:
2021-07-22 08:24:09, Maat17 napisał(a):
Cytat:
[B]2021-07-22 06:04:54, cris82 napisał(a)
maat wystarczy bardzo lubic pifcio zeby popasc w nalog nie musi byc zadego dramatu dramat jest dopiero pozniej...
Nie Cris
Aba - wiem, ze w mlodym wieku widziales smerc dosyc czesto, ale nie Ty jeden.
Cris tez ma racje, bo z głupoty i z folgowania elementarnym zasadom samokontroli można przekroczyć granice i mieć problem z uzależnieniem.
No tak , widziałem i do dziś ta smierc , gdzies tam "zyje" we mnie...ale przecież trudne doświadczenia nie rozgrzeszają z popadnięcia w uzależnienie.Maat myślę,ze każdy inaczej radzi sobie gdy widzi śmierć dosyć często...ja sobie nie radziłem.Możesz mieć inne doświadczenia i inaczej sobie z nimi radzić lub nie radzić.
W sumie moze ktos bedzie mial jakis pomysl. Crowd wisdom
Jeden z moich service user'ow jest hazardzista. Mielismy kiedys na forum Hazardzistke (taki nick) po odwyku, ale chyba juz jej nie ma.
No i brakuje mi pomyslow co by z nim zrobic. Dali mi go do mojego case load, bo przyznal sie do tendencji samobojczych.
Poki co go skierowalam do
https: //www.gamcare.org.uk/
nie wiem czy tam zajrzal. Na wizycie ze mna powiedzial, ze nie ma zadnego gambling problemu ani nie wspomial o samobojstwie. na razie.
Ktos mial z hazardzistami do czynienia, zna ten typ, ajeiks pomysly?
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
Gal, chyba trudno z nim wspolpracowac jesli jest na etapie zaprzeczania.
Powiem Ci tak: kiedys wyslano mnie po epizodzie psychotycznym do psychologa klinicznego w centrum Londynu na Kings Cross. Psycholozka troche probowala ze mna rozmawiac o epizodzie ale ze bylam uznawana za "stabilna" to zaproponowala inny kurs na nasze spotkania pytajac czy chce rozmawiac o swoich zwiazkach i dlaczego byly wowczas same niestabilne w moim zyciu. Pamietam jej pytanie "Is nobody good enough, or are you not good enough, which one is it?"
Ale najwazniejsze i to chce powiedziec, ze moi niektorzy terapeuci pytali mnie o czym chcialabym rozmawiac, nad czym najbardziej chcialabym sie skupic, czego oczekuje i co chce wyniesc z tych spotkan.
No bo jezeli on bedzie wszystkiemu zaprzeczal to moze niewiele z takich spotkan wyniknie.
2021-07-23 20:22:17, galadriel napisał(a): W sumie moze ktos bedzie mial jakis pomysl. Crowd wisdom
Uważnie wysłuchać , odpowiedzi sa w drugim czlowieku
Cytat:
2021-07-23 21:15:36, PannaZMokraGlowa napisał(a):
Ale najwazniejsze i to chce powiedziec, ze moi niektorzy terapeuci pytali mnie o czym chcialabym rozmawiac, nad czym najbardziej chcialabym sie skupic, czego oczekuje i co chce wyniesc z tych spotkan.
Do jakiej instytucji trafil?
Kto go zdiagnozował?
Jaka jest konkretnie twoja rola ?
Pytam bo nie rozumiem sytuacji, a wstawki anglojęzyczne mnie irytują i to nic osobistego,nie zawsze terminologia srodiwskowo -fachowa po angielsku jest mi czytelna.
Można różnymi metodami i technikami pomoc terapeutycznie uzależnionemu od hazardu,na bazie podstawowej umiejętności zbudowania relacji : terapeuta – hazardzista. Jest program Dziesięciu Kluczowych Kroków P. Bellringera Pierwsze dwa to : przygotowanie,a kolejne kroki do dziesiątego to działanie. Poniżej moja interpretacja.
Stworzyć wam , terapeucie i klientowi, komfortowe warunki rozmowy:Dac mu realne poczucie uwagi, szacunku,zaangazowania w pomoc i wspólnego celu 1. Zrozumienie przypadku. Zorientować sie konkretnie w jego sytuacji.Mimo,ze wypiera problem z hazardem , udzielić mu informacji o tym uzależnieniu.
2. Przedstawić mu plan działań w jego przypadku,wytlumaczyc ze możecie osiągnąć realne cele i przy jego współpracy realne efekty. Wspólne ustalenie planu działania , sygnałem dla klienta ,ze zaczyna sie zmiana.
3.Można spróbować oceny sytuacji - stopnia zaawansowania uzależnienie
- skali w tym wypadku jego wyparcia problemu
- dowiedzieć sie o stopniu oddziaływania jego uzależnienia na bliskich,kto poza nim,ponosci skutki jego uzależnienia
- rozważyć z nim jego motywację do wyrwania się nałogu.To kluczowe żeby można pójść dalej.To granica po , której przekroczeniu buduje sie zaufanie do terapeuty.Klient w swym mniemaniu podejmą pewne ryzyko "grzebania" w jego wnętrzu.
4. Można zacząć udzielać porad . I tu sie kłania co na wstępie napisałem o komfortowych warunkach rozmowy , tu juz współpracy,ktora ze strony terapeuty musi byc pełna wyjątkowego taktu w klimacie dobrej atmosfery i jasnego zaangażowania.
5.Dalsza głębsze praca nad wzajemnym zaufaniem:zadaniem terapeuty jest otwartość szczerość i empatia
6.Praca klienta nad odzyskaniem pewność siebie i poczucia bezpieczeństwa, praca nad jego dobra samooceną.
7.Bycie w kontakcie z uzależnionym , ponieważ mogą mu sie zdarzać nawroty lub sytuacje , w których będzie potrzebował konsultacji.
8.Praca nad... finansami. I nie chodzi tu o doradzanie inwestycyjne , ale o nauczenie go zdrowej świadomości finansowej,czyli umiejętności całościowej analizy swojej sytuacji materialnej.Gospodarowanie finansami 9. Pomoc uzależnionemu ( i tak lepiej brzmi klientowi) w zastąpieniu destrukcyjnych nawyków działaniami konstruktywnymi. I to można uzyskać poznając głębiej ,na zasadzie więzi terapeutycznej taka osobę , gdyż proponuje mu sie ten element destrukcyjny z jego uzależnienia np: ryzyko , w innej formie , nie negatywnej , nie wyniszczającej, którą może byc np jakiś sport i rywalizacja
10. Można ocenić postęp terapii, wspólnie z uzależnionym jednocześnie jasno komunikując ,ze nadal będzie miał wsparcie.
Chce podkreślić,ze po terapii nie tylko efektem ma być wyleczenie uzależnienia , ale co bardzo ważne, zbudowana przez terapeutę dobrej jakości relacja interpersonalna z klientem ma znacząco poprawić jakość relacji hazardzisty z innymi osobami.
I cos bardzo istotne ,w wypadku tego uzależnienia, wchodzą w grę informacje finansowe i informacje dotyczące innych ludzi , wiec obowiązuje terapeutę Kodeks Etyczno-Zawodowym Terapeuty Uzależnień,przestrzeganie tajemnicy zawodowej.
Ja nie jestem ani teraeuta ani psychologiem ani counsellorem. I nie pytam jak specjalizujacy sie (niezaleznie od roli) beda z nim pracowac. Tylko co robia luzie, ktorzy z tym mieli cos wspolnego, albo byli uzalezenini, albo maja hazardziste w rodzinie, a wiec doswiadcznie. Moje doswiaczenia z hazardzista czy innymi uzaleznionymi sa takie, ze jesli sie zdarzylo znac na gruncie prywtanym, to predzej czy pozniej sie znajomosc konczyla,.
Moja rola polega na tym, zeby znalezc sposob, aby sie nadawal do powrotu do pracy. Miedzy innym jest to sign post albo referal do odpowiednich instytucji, orgazacji, charity, jak wyzej w linku. O ile z cala reszta problemow mam dosc duzo mozliwosci, o tyle jesli chodzi o hazard, to chyba niewiele jest w ofercie, nie pomaga fakt, ze tu od dziecka ludzi ucza marnowac kase na tych maszynach w "amusement". Choc on akurat nie jest Anglikiem, wiec w tym rpzypadku to nie jest relevant.
Ja pracuje z ludzmi, ktorzy maja tzw bariery zawodowe, czyli po prostu dluzej im zajmie powrot na prosta. Na dzien dzisiejszy przychodzi mi do glwowy Aspire, o ktorym juz wspominalam, choc oni zajmuja sie alkoholikami i narkomanami, ale pewnie beda przynjamniej wiedzieli/ znali jakies inne organizacje specjalizujace sie w tego typu problemach. P.S Occupational psychologist (czyli psycholog w urzedzie pracy) tez sie terapiami nie zajmuje, co opisalam wczesniej, tak jakby wrzucac wysylac kogos kto potrzebuje chirurga mozgu do lekarza rodzinnego, albo onkologa do neurologa itd. To dwie rozne bajki, w tym samym worku pt lekarz. Stad, chodzi o to aby zidentyfikowac jakie konkretnie charity, orgaizacje, nstytucje sa mu go w stanie "support" (wspierac, tym kontekscie pomoc).
Debt management czyli pomoc i szkolebia w zakresie finansow i dlugow to swoja droga oczywiscie juz jest uaktywnione.
Cytat:
Gal, chyba trudno z nim wspolpracowac jesli jest na etapie zaprzeczania.
Poki co przynajmniej rozumie, ze musi na spotkania przychodzic. To i tak sukces, bo wyszedl z domu.
Cytat:
"Is nobody good enough, or are you not good enough, which one is it?"
ja wiem jaka bylaby moja odpowiedz. Oczywiscie, ze nobody is good enough: D ; )
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett