Str 45 z 61 |
odpowiedz | nowy temat | Regulamin |
sqlserver |
Post #1 Ocena: 0 2021-07-15 08:38:00 (4 lata temu) |
 Posty: 4355
Konto zablokowane Z nami od: 07-01-2019 Skąd: yorkshire |
8 czerwca 1783 roku doszło do największej katastrofy naturalnej w historii Islandii. Następstwa erupcji wulkanu Laki w ciągu kilku lat zmniejszyły 50-tysięczną populację wyspy co najmniej o jedną piątą. Siarkowe wyziewy doprowadziły do zagłady roślin i zwierząt hodowlanych, co przełożyło się na klęskę głodu. Islandczycy ucierpieli oczywiście najbardziej, ale wulkan odpowiedzialny był także za śmierć i nędzę ludzi oddalonych o tysiące kilometrów.
Laki jest wulkanem szczelinowym i ma formę długiego na 25 kilometrów pęknięcia - stąd rozmiary katastrofy. Ocenia się, że ze 130 kraterów wypłynęło około 42 miliardy ton lawy, które pokryły obszar około 600 kilometrów kwadratowych i zniszczyły około 20 islandzkich wiosek. Najgorsze były jednak bez wątpienia toksyczne gazy w objętości niespotykanej w najnowszej historii świata. Każdego dnia do atmosfery trafiało kilka milionów ton dwutlenku siarki i kwasu fluorowodorowego. Śmiercionośna chmura rozpełzała się w powietrzu, a wiatr poniósł ją ze sobą na zgubę innych narodów.
Latem 1783 roku mieszkańców Norwegii, Niemiec, Czech, Francji i Wielkiej Brytanii zaskoczyła długo utrzymująca się mgła i towarzyszące jej tajemnicze zgony. Nie rozumiano wtedy, że dwutlenek siarki mieszając się z parą wodną w płucach prowadzi do uduszenia. Według źródeł wulkaniczna chmura zabiła 23 tysiące Brytyjczyków. Umierali przede wszystkim pracujący na roli. Zgony wywołały panikę. Dodatkowo lato było bardzo gorące. Temperatury niespotykane od 300 lat wzmagały niepokój ludzi. Przeświecające przez mgłę słońce rzucało na ziemię trupio blade światło. Nietrudno było uwierzyć, że oto nadeszła apokalipsa.
Mgła rozwiała się jesienią 1783 roku. Jeśli jednak ktoś myślał, że to już koniec problemu, nie mógł bardziej się mylić. W wysokich warstwach atmosfery skumulowane gazy wulkaniczne przez następne kilka lat wpływały na klimat, wywołując ostre i długotrwałe zimy, których konsekwencją były z kolei bardzo złe zbiory. Głód dotknął szerokie masy najbiedniejszych Europejczyków, a także część Afrykańczyków (głównie w Egipcie) i Hindusów.
Nie bez racji spekuluje się więc, że erupcja wulkanu Laki mogła być jednym z ogniw łańcucha zdarzeń, które doprowadziły do wybuchu rewolucji francuskiej w 1789 roku. Rozpoczęła się ona wszak od społecznego gniewu spowodowanego kryzysem finansowym, latami nieurodzaju i głodu nękającego niższe warstwy społeczeństwa. Zmiany, do których doprowadziła rewolucja we Francji, nastąpiłyby zapewne i bez udziału klimatu, bowiem idee oświeceniowe już od lat przenikały umysły Europejczyków. Być może jednak interwencja sił natury przyspieszyła nieuniknione procesy, których skutki odczuwamy do dziś.
Islandzki historyk Gunnar Karlsson wskazuje na jeszcze jeden zaskakujący efekt tragedii wywołanej erupcją wulkanu Laki z 1783 roku, po której "Islandczycy przestali tańczyć i w przeciwieństwie do Norwegów czy mieszkańców Wysp Owczych zapomnieliśmy naszych dawnych tańców. Podejrzewam, że szok wywołany klęską głodu był na tyle duży, że nikomu nawet nie przyszło na myśl, by tańczyć".
pozdrawiam Kserokopiarka moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
|
 
|
 |
|
|
niebieskieucho |
Post #2 Ocena: 0 2021-07-15 21:14:47 (4 lata temu) |
 Posty: 2581
Z nami od: 24-11-2008 Skąd: Folkestone |
Na moim lokalnym portalu spolecznosciowym zamiescilem pnizszy tekst (w j. ang.) :
Czy moze mi ktos wytlumaczyc dlaczego tecza jako symbol homoseksualistów jest tak powszechnie promowana i reklamowana w towarzystwie dumnej brytyjskiej flagi? Nizej zdjecia z High Street w Hythe. Nie mam nic przeciwko homoseksualistom, ale uwazam, ze reklamowanie tego kierunku zaspokajania swoich upodoban seksualnych jest niestosowne, zwlaszcza gdy teczowa flaga jest przetykana z the Unioun Jack (która nawet sie kurczy). Wlasciciele planety zwani Elites / Deep State / Illuminati / Freemasons daza, jak nietrudno zauwazyc, do depopulacji (eufemizm). Ponizej pare zdjec z Hight Street w Hythe oraz kubek z szyderczym usmiechem i masonskim przeslaniem.
Bierz sprawy w swoje ręce... i w nogi
|
 
|
   
|
|
Gwontownik |
Post #3 Ocena: 0 2021-07-15 21:55:47 (4 lata temu) |
 Posty: 5723
Z nami od: 29-09-2020 Skąd: North East |
Te wszystkie LGBT w niedługim czasie są w stanie naturę przed sądem postawić o dokonanie plagiatu. Nie wierz nikomu, nie wierz w nic, patrz na fakty i wyciągaj wnioski.
|
 
|
 |
|
andypolo |
Post #4 Ocena: 0 2021-07-15 22:37:01 (4 lata temu) |
 Posty: 2980
Z nami od: 27-03-2010 Skąd: C-L-S |
To chyba nie ten temat.
A flagi tęczowe wiszą na budynkach publicznych już dłuższy czas. Samochody policyjne malowane na tęczowo, flagi tęczowe na dworcach (York), uniwersytetach (Hallam Sheffield), szpitalach, remizach strażackich itp.
|
 
|
 |
|
sqlserver |
Post #5 Ocena: 0 2021-07-16 07:24:45 (4 lata temu) |
 Posty: 4355
Konto zablokowane Z nami od: 07-01-2019 Skąd: yorkshire |
Pomijając to, że na Wikipedii jego życiorys zajmuje pokaźna ilość miejsca to nie wiemy na jego temat praktycznie nic poza drobnymi wzmiankami a cały pokaźny opis to mniejsze lub większe wymysły historyków.
Wiemy że na imię miał Mieszko, bo tak jest nazywany w pięciu różnych dokumentach ale również nazywany jest Msk, Mieszk, Mieszka, Misika, Mieszek, Mysko, Mesco lub Misico
Jakie by ono nie było, jest to jego pogańskie imię po chrzcie przyjął inne zgodne z tradycjami chrześcijańskimi.
Nie ma pewności jak nazywał się po chrzcie. Jedna z hipotez mówi, że otrzymał imię Dagobert (za św. Dagobertem, królem merowińskim) lub Dagome połączenie Dagobert+Mesco
Imię Mieszko spopularyzował żyjący 300 lat później Wincenty Kadłubek i miało odnosić się do informacji ze Mieszko urodził się ślepy co "zmieszało" jego rodziców.
Obecnie historycy uważają że historia o ślepocie księcia opowiada o jego urodzeniu jako poganin i późniejszym nawróceniu czyli przejrzeniu na oczy a nie stanie fizycznym.
Mieszko był synem Siemomysła, którego historyczność, jak i pozostałych przodków Mieszka I, znanych jedynie z relacji Anonima zwanego Gallem, budzi dyskusje w literaturze przedmiotu.
Data i miejsce urodzenia księcia nie jest znane, przyjmuje się, że urodził się pomiędzy rokiem 922 a 945. Mieszko miał prawdopodobnie kilkoro rodzeństwa ale tylko jeden jest wspomniany w dokumentach z imienia Czcibor ale może Cidebur, Ścibor albo Zdziebor. Istnienie Czcibora jest poświadczone raz, tylko dzięki relacji Thietmara z Merseburga, według której miał dowodzić wraz z bratem Mieszkiem w bitwie pod Cedynią. Inny jego brat nie wspomniany z imienia poległ około 963 roku w czasie walk z niemieckim komesem Wichmanem.
Część polskich historyków obecnie twierdzi, że Mieszko był Waregiem, a państwo polskie powstało w wyniku najazdu Normanów z północy. Zdaniem niektórych autorów nie ma wątpliwości, że Normanowie duńscy, szwedzcy i ruscy, w znacznym stopniu przyczynili się do powstania państwa Siemomysła, Mieszka i Bolesława Chrobrego, bez względu na pochodzenie Piastów, a mają o tym świadczyć zarówno zapiski historyczne, jak i odkrycia archeologiczne w Polsce w XX/XXI wieku.
Pojawiają się również teorie jakoby Mieszko był księciem Wandalów i/lub królem Wenedów – Dagome, Król Wenedów (staronordyjski Vindakonungr).
Wiadomo, że miał żonę, pochodząca z czeskiego rodu Przemyślidów o imieniu Dobrawa, Dąbrówka a może Dubrawka. Nie była to jego pierwsza żona, źródła podają ze słowiańskim zwyczajem Mieszko miał 7 zon o których kronikarz pisał Mieszko nie miał siedmiu żon, ale „siedem nierządnych nałożnic”, z którymi na zmianę spędzał noce i które tylko „nazywał swoimi żonami”. Wiadomo, ze wszystkie odprawił z pokaźnym posagiem przed ślubem z Dobrawą.
Historycy przypuszczają również, że w młodości Dobrawa zawarła małżeństwo z nieznanym partnerem politycznym ojca a w 965 roku – być może jako wdowa lub rozwódka – poślubiła pogańskiego księcia Wielkopolski, Mieszka. Miała wówczas prawdopodobnie około trzydziestu lat. Czeski kronikarz Kosmas twierdził, że Dobrawa była posunięta w latach.
Ile miał lat wtedy Mieszko? Od 20 do 43 nie ma co do tego pewności, ale raczej mniej niż więcej, raczej był młokosem. Zgodnie z legendami Dobrawa miała nie dopuścić księcia do swojego łoża w noc poślubną i do czasu gdy nie przyjmie chrztu historycy mówią jednak o jej niechęci do zwyczaju pokładzin. Był to rytualny stosunek nowo poślubionych małżonków, odbywany niemalże na oczach biesiadników i to jeszcze w trakcie uczty weselnej.
Ten ginący w odmętach czasu obrzęd był nieodzownym elementem tradycyjnego ślubu. Dopiero on potwierdzał ważność zawartego związku i w pewnym sensie go pieczętował. Nie chodziło jednak tylko o sam seks. Do dopełnienia rytuału potrzebne były jeszcze widoczne znaki. Bezpośrednio po stosunku pan młody miał obowiązek zaprezentować prześcieradło lub koszulę swojej małżonki, tak aby wszyscy goście na własne oczy mogli zobaczyć ślady krwi co dla starszej "pani po przejściach" mogło być problemem. W roku 967 urodziła jedynego syna, Bolesława. Zmarła w roku 977 w nieznanych okolicznościach. Według jednej z hipotez została pochowana pod posadzką kaplicy poznańskiego pałacu Mieszka.
Około 979 roku książę zawarł drugie małżeństwo, tym razem z niemiecką możnowładczynią Odą, córką margrabiego Marchii Północnej Teodoryka.
Oda urodziła trzech synów, po czym zabezpieczyła ich prawa do tronu, skłaniając męża do korzystnego dla nich (i dla niej) podziału państwa.
Po śmierci Mieszka w 992 roku przez trzy lata pozostawała w Polsce, najpewniej sprawując regencję w imieniu swoich małoletnich synów. W 995 roku została przegnana razem z synami przez swojego pasierba Bolesława i powróciła do Niemiec. Na starość osiadła w klasztorze w Kwedlinburgu.
Powszechnie przyjmuje się, że chrzest Mieszka odbył się w 966 roku. Miejsce chrztu nie jest znane, mogło to być któreś z miast Cesarstwa, np. Ratyzbona, ale także Poznań, Ostrów Lednicki (w tych dwóch miejscach odkryto misy chrzcielne z lat 60. X wieku) lub Gniezno. Przypuszczenie, jakoby chrzest został przyjęty z rąk czeskich, aby uniknąć uzależnienia księstwa Mieszka od Rzeszy Niemieckiej jest błędne, ponieważ Czesi do 973 roku nie posiadali własnej organizacji kościelnej. W czasie chrztu Mieszka diecezją dla nich obowiązującą była jak najbardziej niemiecka Ratyzbona, zależna od władzy cesarskiej.
Jego córka Świętosława była nie tylko matką królów Danii, Anglii i Szwecji, ale śladem swojej matki Dobrawy zapisała się w historii jako inicjatorka wprowadzenia chrześcijaństwa w pogańskiej Szwecji. Inny ze sławnych potomków Mieszka I to Kanut Wielki (Cnut the Great) – w żyłach tego wybitnego angielskiego władcy płynęła piastowska krew.
Mieszko zmarł 25 maja 992. Źródła nie dają powodu, by sądzić, że zgon nastąpił z innych przyczyn niż naturalne. Według słów biskupa Thietmara umarł „sędziwy wiekiem i gorączką zmożony”. Granice państwa Mieszka posłużyły do wyznaczenia zachodnich granic Polski po drugiej wojnie światowej.
pozdrawiam Kserokopiarka moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
|
 
|
 |
|
|
Turefu |
Post #6 Ocena: 0 2021-07-16 10:58:15 (4 lata temu) |
 Posty: 4370
Z nami od: 26-05-2013 Skąd: York |
Urszula Meyerin przyjechala do Polski jako dworka Anny Austriaczki, pierwszej zony Zygmunta III Wazy. Byla ladna, znala lacine I bardzo szybko nauczyla sie jezyka polskiego. Wkrotce potem została ochmistrzynią dworu królowej. Nominacja ta wywolala fale protestow. Bylo to jedyne oficjalne, publiczne stanowisko w dawnej Rzeczpospolitej dzierżone przez kobiete. Zazwyczaj byla nia zona wpływowego senatora I koniecznie Polka, ewentualnie Litwinka. Niemka ze skromnej rodziny byla nie do przyjęcia.
Urodzila sie w Monachium I to jest jedyna pewna informacja o jej pochodzeniu . Nie jest znane jej nazwisko, „Meyerin” oznacza ochmistrzynie, managerke, szambelanke. Pisano o niej , ze jest prostego pochodzenia, ale te komentarze pochodzily z nieżyczliwych jej zrodel I to niemożliwe, ze zwykla chlopka zostalaby wybrana na panne dworska przyszłej królowej. Prawdopodobnie pochodzila z biednej szlacheckiej rodziny. Inna teoria mowi, ze byla nieslubna corka jakiegoś Habsburga z kobieta z plebsu, stad komentarze o prostym pochodzeniu. Ojciec nigdy jej oficjanie nie uznal, ale sie nia opiekowal z daleka.
Byla bardzo wpywowa osoba na dworze. Podpisywala dokumenty państwowe, ustalala nominacje na stanowiska państwowe. Jezdzila w królewskiej karocy, jadala z krolowa, asystowala w audiencjach , a później sama ich udzielala. Pod koniec panowania Zygmunta byla praktycznie jego pełnomocnikiem. Korespondowala z obcymi dworami. Dorobila sie dużego majątku, który zapisala w testamencie królewiczom I królewnie Annie.
Byla odpowiedzialna za wychowanie dzieci królewskich I one wszystkie byly do niej przywiązane.
Nigdy nie wyszla za maz, mimo wielu ofert.
Urszula została odznaczona przez papieża Orderem Zlotej Rozy. Ten order byl przyznawany wyłącznie krolowym I paru bardzo nielicznym I wpływowym damom. W calej historii Pierwszej Rzeczpospolitej tylko dwie panie, nie-krolowe, dostaly to odznaczenie: Urszula I Halszka z Radziwillow Sapiezyna.
Posadzano ja o romans z monarcha. Czy w tych plotkach bylo trochę prawdy? Nie ma zadnych na to dowodow. Wiadomo, ze Zygmunt III byl bardzo szczęśliwy w obu malzenstwach, a Urszula cieszyla sie przyjaznia obu krolowych, Anny I Konstancji. Raczej mało prawdopodobne, ze miałoby to miejsce, jeśli laczylo ich cos więcej niz polityka. Natomiast po śmierci Anny oboje Zygmunt I Urszula bardzo rozpaczali I krol ozenil sie ponowinie dopiero po siedmiu latach, co bylo czasem bardzo długim, szczególnie, gdy chodzilo o glowe państwa. Mozliwe, ze na czas wdowieństwa Zygmunta zostali „przyjaciolmi z korzyściami”, ale zadne z nich nigdy nie skomentowalo sugestii na temat prywatnej natury ich relacji.
Po smieci Zygmunta Urszula przeszla na zasluzona emeryture. Ciagle bywala na dworze z okazji roznych uroczystości. Jej wychowanek, Wladyslaw IV, wyznaczyl jej potezna pensje w wysokości 2000 dukatow rocznie. Gdy zmarla w 1635, wyprawil jej wspanialy pogrzeb.
|
 
|
 
|
|
sqlserver |
Post #7 Ocena: 0 2021-07-17 09:08:59 (4 lata temu) |
 Posty: 4355
Konto zablokowane Z nami od: 07-01-2019 Skąd: yorkshire |
Każdy z nas chciałby żyć jak najdłużej w pełnym zdrowiu, prawda? W czym tkwi sekret długowieczności osób, którym musimy podczas urodzin śpiewać nie 100 lat, ale 200 lat?
Dodatkowo cały czas wyglądać jak w trzydzieste urodziny, to marzenie towarzyszy ludziom prawdopodobnie od początku ludzkości. Tak samo jak eksperymenty i szukanie metody na oszukanie czasu. W latach 20. lekarze z zapałem szukali sposobu, by przywrócić młodość starzejącym się mężczyznom. Choć niektóre metody dziś mogą się wydawać śmieszne, nasi pradziadkowie traktowali je ze śmiertelną powagą.
Sposób opracowany przez doktora Siergieja Woronowa rosyjskiego naukowca, który po emigracji do Francji zaczął nazywać się Serge’em Voronoffem i aplikował młodość każdemu, kto zgodził się zapłacić. Metoda, której entuzjastą był m.in. polski poeta Bolesław Leśmian, polegała na wszczepianiu mężczyznom fragmentów małpich jąder (początkowo wszczepiano również jądra młodych, straconych kryminalistów), co miało zmieniać podstarzałych pacjentów w połączenie Casanovy z Terminatorem. Kuracja miała m.in. zwiększać siłę fizyczną, libido, zdolność koncentracji, a na dodatek niwelować wady wzroku. Nic dziwnego, że chętnych nie brakowało. O skali zainteresowania wymownie świadczy fakt, że aby sprostać zamówieniom, Woronow założył nawet własną farmę małp dostarczających cennego surowca. Popyt na organy był tak duży, że Francuzi musieli zakazać polowań na małpy w swoich koloniach! Co więcej, jego metodę uważano za skuteczną na tyle, że w 1927 roku firma ubezpieczeniowa z Węgier odmówiła wypłaty emerytury klientowi, argumentując, że przecież przeszedł przeszczep jądra, a więc jest młodszy i nie należy mu się świadczenie! Wśród jego pacjentów znalazł się - jak głoszą niemożliwe do potwierdzenia plotki - m.in. prezydent i twórca współczesnej Turcji, Mustafa Kemal Atatürk. Również władze Związku Radzieckiego zabiegały o powrót Woronowa do ojczyzny, naukowiec mimo ponawianych ofert nie kwapił się ze zmianą Paryża na Moskwę Choć nawet współcześnie pojawiają się sugestie, że kuracja Woronowa mogła, przynajmniej w niektórych przypadkach, przynosić pewne efekty, to już w latach 30. sprzedawca młodości został uznany za szarlatana.
Żaden przeszczep odzwierzęcy nie miał szans się przyjąć. Układ odpornościowy niszczył go w ciągu kilku dni, a nawet godzin. Komórki, które Voronoff i pracujący z nim patolog prof. Retterer pod mikroskopem brali za żywe komórki nowych jąder, były w rzeczywistości komórkami, które ten przeszczep niszczyły. Poprawa zdrowia, która niekiedy towarzyszyła zabiegom, wiązała się zapewne z mocą sugestii charyzmatycznego lekarza oraz... odpoczynkiem, który zalecał pacjentom przed i po zabiegu. Do upadku reputacji Voronoffa doprowadziły jednak nie tyle protesty szacownych instytucji medycznych, ile... weterynarzy. Od 1924 roku równolegle z operacjami ludzi naukowiec zajął się bowiem doskonaleniem hodowli owiec. Twierdził, że dzięki przeszczepom jąder owce będą większe, będą miały lepszej jakości futro, a te cechy odziedziczy ich potomstwo. Eksperymenty w Algierii sponsorował m.in. francuski rząd zainteresowany wymiernymi efektami. Tym razem ich efekty – futro, płodność, wagę badanych owiec – dało się zmierzyć. Co więcej, zwierzęta są odporne na sugestie. Nie ma więc mowy o efekcie placebo i zakończyły się fiaskiem. Moda na rewitalizujący przeszczep jąder straciła sens w 1935 roku, kiedy zidentyfikowano i wyodrębniono testosteron, co otworzyło furtkę do terapii hormonalnych. Co więcej, okazało się, że ten męski hormon płciowy nie odmładza. Coraz lepiej poznawano też mechanizm stojący za odrzutami przeszczepów
pozdrawiam Kserokopiarka moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
|
 
|
 |
|
niebieskieucho |
Post #8 Ocena: 0 2021-07-17 09:59:47 (4 lata temu) |
 Posty: 2581
Z nami od: 24-11-2008 Skąd: Folkestone |
Dobra na odmlodzenie - jesli wierzyc zródlu - jest dozylnie podawana witamina C (zapewne w postaci askorbinianu sodu). Patrz str.40 ze strony
http://www.doctoryourself.com/Radiation_VitC.pptx.pdf/
Natomiast czynnikiem powodujacym starzenie jest bez watpienia cukier, co potwierdzaja badania naukowe
https://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/cukier-przyspiesza-biologiczne-starzenie-sie-organizmu-najnowsze-wyniki-badan/gvdhs/
Niemniej, badzmy slodcy dla siebie  Bierz sprawy w swoje ręce... i w nogi
|
 
|
   
|
|
sqlserver |
Post #9 Ocena: 0 2021-07-17 11:09:03 (4 lata temu) |
 Posty: 4355
Konto zablokowane Z nami od: 07-01-2019 Skąd: yorkshire |
Cytat:
2021-07-17 09:59:47, niebieskieucho napisał(a):
Dobra na odmlodzenie …
Sporą popularnością, zwłaszcza w Chinach, cieszy się ognioterapia - zabieg przynoszący ulgę w przypadku silnej migreny lub sporadycznych bólów głowy. Na samą myśl o wolno palącym się drewnie w domowym kominku robi się nam przyjemniej, od razu próbujemy wyobrazić sobie bijące od niego ciepło. Ognioterapia polega na przyłożeniu płonącego ręcznika na głowie pacjenta lub w miejscach, w których najczęściej bolą nas stawy. Pacjenci korzystający z tej terapii twierdzą, że ból ustępuje już po pierwszej kuracji, a w perspektywie czasu organizm łatwiej pozbywa się toksyn, szybciej chudniemy, czujemy się zrelaksowani, zwiększa się gibkość i sprawność naszego ciała.
Jedna z terapii konwencjonalnych, która budzi wiele wątpliwości, a przede wszystkim zdziwienie. Urynoterapia polega na używaniu swojego moczu zarówno w formie zewnętrznej jak i doustnej. Zwolennicy tego rodzaju leczenia zaważają, że mocz jest niczym innym jak czystą woda w 95% oraz dodatkiem mocznikiem i niektórych składników mineralnych oraz glukozy. Według nich, picie własnego moczu pozwala na wyleczenie lub złagodzenie skutków choroby. [ Ostatnio edytowany przez: sqlserver 17-07-2021 11:10 ] moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
|
 
|
 |
|
SweetLiar |
Post #10 Ocena: 0 2021-07-17 22:22:05 (4 lata temu) |
 Posty: 10992
Z nami od: 05-02-2015 Skąd: Lądek - Zdrój |
Jakiś czas temu, idąc z koleżanką z Niemiec przez teren byłego obozu koncentracyjnego, opowiedziałam jej tylko historię o czterech kostkach cukru. Moja babcia wspominała ją wiele razy, ale ja zawsze chciałam usłyszeć ją od nowa.
Babcia trafiła do obozu koncentracyjnego na Majdanku jako kilkuletnie dziecko, ale pamiętała zaskakująco dużo. Pod koniec życia wydawało się nawet, że więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Opowiadała straszne, niewyobrażalne rzeczy, ale z nich wszystkich chciałam słuchać tylko o jednym – o tym dniu, kiedy spotkała tam Niemca, który nie był zły. Nie wiem, czy był „dobry”, ale w tym jednym momencie pokazał jakiś odruch człowieczeństwa.
Wybiegła z szeregu
Nie wiem, jaka była wtedy pogoda, jaki dzień, która godzina. Z opowieści wiem tylko, że mała, sześcioletnia dziewczynka stała w szeregu obok swojej mamy i pewnie tysięcy kobiet i dzieci w podobnej sytuacji. Za wyjście z szeregu karą było zastrzelenie na miejscu, bez względu na to, czy ktoś miał lat sześć czy sześćdziesiąt. Mała Marysia przed przyjazdem tutaj nie znała zbyt wielu złych ludzi, na wsi nikt by jej nie skrzywdził i na pewno nie kazałby jej stać nieruchomo przez wiele godzin.
Gdy wybiegła przed szereg, wszyscy struchleli. Co musiała czuć jej mama, moja prababcia, wiedząc, że jej sześcioletnie dziecko może zginąć w ciągu kilku sekund? Pewnie pobiegłaby za nią, nie zważając na to, co się stanie, ale przy drugim boku miała jeszcze młodszą, zaledwie czteroletnią córkę, której nie mogła zostawić samej.
Cztery kostki cukru
Marysia podeszła do jednego ze strażników, którzy tu stacjonowali. A może to był żołnierz? Nie wie już, kto krył się pod mundurem III Rzeszy, nie było to dla niej wtedy ważne. Duży człowiek pochylił się nad małą dziewczynką, odgradzając ją od swoich kolegów. Powiedziała mu, że jest głodna, nietrudno zresztą było się tego domyślić. Pokazała, że w szeregu stoi jej siostra – ona też była bardzo głodna. Niemiec sięgnął do kieszeni i wyciągnął cztery kostki cukru – po dwie dla każdej. Czy się do niej uśmiechnął, wziął ją instynktownie za rękę? Tego też nie wiem, ale chcę wierzyć, że poruszyło się w nim coś dobrego.
Zaczynam „gdybać”. Co by było, gdyby mała Marysia podeszła jednak do innego Niemca, albo ten byłby akurat w złym humorze? Dlatego że nie dostał listu od żony, nie zdążył zjeść śniadania albo deszcz zmoczył mu mundur? Skąd on miał w kieszeni cztery kostki cukru?
Próbuję zrozumieć
Kiedy słuchałam babci jako mała dziewczynka, zawsze najbardziej zastanawiał mnie ten cukier. Dzieci powinny jeść pełne obiady, ewentualnie słodkie ciastka, ale sam cukier? Mama nigdy by mi na to nie pozwoliła.
Gdy dorosłam, zastanawia mnie coś innego. Dlaczego on to zrobił? Może miał małą córeczkę o podobnych oczach, wzruszyły go chude rączki? Może lubił karmić zwierzęta, więc tego dnia z rozpędu nakarmił też dziecko?
Próbuję zaryzykować tezę, że w tym człowieku musiało być coś dobrego, że strażnik albo żołnierz z Majdanka miał imię, żonę, dzieci, najlepszego przyjaciela, ulubione książki. Może on tego dnia nie dostał listu od żony, nie zdążył zjeść śniadania i deszcz zmoczył mu mundur – a mimo to na samym dnie serca znalazł w sobie Dobro. Szepczę, trochę wbrew sobie, ale jednak szepczę, prośbę o miłosierdzie dla niego.
Idziemy razem
Od tamtego dnia minęło kilkadziesiąt lat. Idę przez teren obozu z grupą osób z różnych krajów. Świeci słońce i jest tak cicho, ciekawe, jaka wtedy była pogoda. Myślę o tamtym wydarzeniu. Wiem, że karą za przestępstwo wyjścia z szeregu mogła być śmierć – koniec babci i – jednocześnie – brak początku wnuczki.
Choć jesteśmy tu w kilkanaście osób, przez większość czasu ja i koleżanka z Niemiec trzymamy się blisko siebie. Decyduję się opowiedzieć jej tę historię. Milczy, bo co można powiedzieć? Nie pytam o to, co robił w tym czasie jej dziadek i pradziadek, ona przecież nie jest niczemu winna.
Wdzięczność za ten uścisk
Wieczorem jemy kolację w restauracji w Krakowie. „Wiesz, zazdroszczę ci tego, że możesz powiedzieć, że jesteś dumna z bycia Polką i brzmi to dobrze. Ja czuję, że nie mogę powiedzieć, że jestem dumna z bycia Niemką” – mówi cicho. Teraz ja milczę, bo co mogę powiedzieć?
Kiedy się żegnamy i ja, i ona chcemy się uściskać. Obiecujemy sobie, że będziemy w kontakcie. Wychodząc, czuję wielką wdzięczność za to, że nikt nam nie każe się nienawidzić, wielką wdzięczność za ten uścisk. Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.
|
 
|
 |
|