Przed zabójczym promieniowaniem kosmicznym chroni nas wiatr słoneczny.
Granica tej ochronnej "banki magnetycznej" znajduje się około 6 miliardów kilometrów od Słońca, poza układem planet. Niestety wiatr słoneczny również jest śmiercionośny i uniemożliwiłby powstanie i przetrwanie jakiejkolwiek formy życia.
Na szczęście chroni nas przed nim kolejne, ziemskie pole magnetyczne, które jest swego rodzaju ewenementem. Ziemia wyróżnia się tym, że jako planeta ma płynne jądro zewnętrzne, które składa się z żelaza i niklu. Płynne jądro obraca się z nieco inna prędkością wokół osi Ziemi niż cala reszta planety. Skąd ta anomalia.
Do niedawna niewyjaśnione było to, dlaczego ciekłe jądro obraca się z inna prędkością. Dziś wiadomo, że wynika to z tego, iż Ziemia posiada odpowiednio duży księżyc w odpowiednio niewielkiej odległości, który oddziałuje na nią grawitacyjnie w taki sposób, że wyhamowuje prędkość jej obrotu wokół własnej osi. Owo hamowanie odbywa się dzięki obecności odpowiedniej ilości płynnej wody na powierzchni planety.
Poprzez "ciągnięcie" wody po jej powierzchni -pływy wody -planeta kręci się coraz wolniej. Doba staje się dłuższa mniej więcej o jedna tysięczna sekundy dziennie. Hamowanie jest niewielkie, ale wystarcza jednak do tego, by powstała minimalna różnica między prędkością obrotu twardego płaszcza ziemi a prędkością obrotu ciekłego, żelaznego jądra, które na zasadzie bezwładności nie traci prędkości tak szybko jak reszta planety.
Ta różnica prędkości działa na zasadzie prądnicy i wyzwala ładunek elektryczny, a każdemu ładunkowi elektrycznemu towarzyszy pole magnetyczne!
W taki oto sposób Ziemia wyposażona jest w tarcze magnetyczna,
która chroni ja przed niszczycielskim działaniem wiatru słonecznego, który z kolei chroni nas przed zabójczym promieniowaniem kosmicznym
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
Cos sie dzieje za Wielka Woda. Sytucja powinna sie wkrótce wyklarowac.
https://niezaleznatelewizja.pl/index.php/2021/05/11/usa-kipi-od-kontrowersji-ewelina-frihauf/
W piątek 13 października 1307 r. legło w gruzach jedno z najpotężniejszych i najbogatszych imperiów w historii Europy.
Nie miało granic i nie było państwem. Ale stało się filarem porządku społecznego i gospodarczego późnego średniowiecza. Kupcy, książęta, monarchowie, biskupi, a nawet papieże, całe królestwa i prowincje – niemal wszyscy byli na początku XIV w. zadłużeni u templariuszy.
Pierwszym, który zbuntował się przeciw temu porządkowi, był największy dłużnik zakonu, król Francji Filip IV Piękny. To z jego rozkazu w feralny piątek do paryskiej siedziby wielkiego mistrza zakonu wdarli się królewscy szeryfowie z nakazem aresztowania templariuszy. Zadziwiające, że najlepiej przeszkoleni rycerze epoki poddali się bez oporu garstce królewskich żołdaków. Ludzie króla nerwowo przeszukali paryską Temple, ale nic nie znaleźli. Z wściekłością przyjęli zeznania świadków, którzy dzień wcześniej widzieli liczne wozy z sianem opuszczające siedzibę wielkiego mistrza. Co kryło się pod sianem, pozostanie tajemnicą na zawsze.
Siedem lat później, 18 marca 1314 r., na wyspie Cite w Paryżu wzniesiono wielki stos, na którym miał spłonąć wielki mistrz Jakub de Molay oraz preceptor Normandii Godfryd de Charnay. Nim jednak to się stało, wydarzyło się coś niezwykłego. Jeden ze świadków wspominał później: „Kiedy wielki mistrz zobaczył przygotowany stos, rozebrał się bez wahania. Został w samej koszuli, był spokojny, ani nie zadrżał, chociaż ciągnięto go i popychano". Kiedy nad wyspą zapadła ciemność, zapalono pierwsze polana. W powietrzu czuć było odór palących się łachmanów skazańców. Wydawało się, że za chwilę zakończy się historia jednej z najbardziej niezwykłych organizacji w dziejach ludzkości.
Ale Jakub de Molay nie zamierzał odejść w ciszy. Nagle w scenerii rozgwieżdżonej nocy otulającej ciemny, brudny i ponury średniowieczny Paryż jego silny głos zabrzmiał niczym werble bojowe zakonu. Bohater, który 5 kwietnia 1291 r. poprowadził do boju 300 pancernych braci przeciw 10 tysiącom żołnierzy egipskiego sułtana szturmujących Akkę, grzmiał teraz ze swojej ostatniej reduty: ,,Klemensie i ty, Filipie, wiarołomcy danego słowa, wzywam was obydwu na Sąd Boży. (...) Ciebie, Klemensie, za 40 dni, ciebie, Filipie, w ciągu roku". Wielki mistrz rzucił też klątwę na panującą dynastię Kapetyngów po jej 13. pokolenie. A przecież król Filip IV Piękny reprezentował 12. generację tej dynastii. Przeklęty został również główny inspirator procesu, rycerz Wilhelm Nogaret. Chwilę później dym udusił wielkiego mistrza, mimo że król nakazał podłożyć suche polana. Z Jakubem de Molay umarła wizja Europy zjednoczonej pod hasłem wyzwolenia Jerozolimy spod muzułmańskiego jarzma i budowy ziemskiego przedsionka Królestwa Niebieskiego. Jednak uraza do zdrajców pozostała.
Wkrótce klątwa Jakuba de Molay zaczęła zbierać ponure żniwo. 9 kwietnia 1314 r. w Roquemaure w dolinie Rodanu w potwornych boleściach biegunkowych zmarł papież Klemens, równo 28 dni po śmierci wielkiego mistrza templariuszy. Osiem miesięcy później, 29 listopada 1314 r., na Sąd Boży musiał się stawić król Filip IV, który skonał w agonii po groźnym upadku z konia w lesie Fontainebleau. Jego trzej synowie będą bezpotomnie zasiadać na tronie jeden po drugim, wszyscy otruci lub potajemnie zamordowani. Zgodnie z klątwą 13. pokolenie Kapetyngów zamknie dzieje tej dynastii.
Ale nienawiść do monarchii, która zakończyła wielki eksperyment budowany przez Rycerzy Świątyni, nie zgaśnie wraz z Kapetyngami. Rachunek zostanie rozliczony dopiero pięć wieków później, kiedy 21 stycznia 1793 r. gilotyna zetnie głowę królowi Ludwikowi XVI. Wtedy wzorem ostatniego wielkiego mistrza jakiś mężczyzna z tłumu na paryskim placu Rewolucji krzyknie donośnym głosem: „Jakubie de Molay, zostałeś pomszczony!".
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
Jako ciekawostka, zakon krzyzacki powstal na podobe templariuszy i joannitow.
Czasem to wygladalo tak:
'Gerard z Malbergu - wielki mistrz krzyżacki w latach 1241-1244 - został w 1245 roku przyjęty do templariuszy (za zgodą papieża Innocentego IV). Podobno była to kara za malwersacje finansowe jakich się dopuścił.
Reguła templariuszy była uważana za surową.'
Po egzekucji wielkiego mistrza templariuszy,dostepny majatek zakonny przejeli glownie joannici, a sami rycerze zakonni migrowali do innych zakonow, w tym do krzyzakow, biorac udzial w wyprawach (rejzach) organizowanych dla poczatkujacych rycerzy i mlodzikow ubiegajacych sie o pas i ostrogi, m.in. na Zmudz.
Do obecnych czasow mamy w Chwarszczanach zachowana kaplice templariuszy:
'Istnieje teoria o tajnym porozumieniu między mistrzami templariuszy i zakonu krzyżackiego zawartym jeszcze za czasów Hermana von Salza.
Stąd Kortumowo w "Panu Samochodziku i templariuszach" - nazwa pochodząca od słów "cor tuum" - serce twoje. W całości "Tam skarb twój gdzie serce twoje".
Wzrost potęgi krzyżackiej nastąpił istotnie bezpośrednio po kasacie templariuszy.'
to Jak Krzyżacy to fakt który zrobił na mnie duże wrażenie, wychowany na filmach myślałem ze krzyżaków było jak pająków krzyżaków na winogronach a okazuje się ze w zwykłym zamku było ich góra 4-5 w tych większych około 10 a w samym Malborku około 50, później jak ziemie zakonu się skurczyły to było ich tam niecała setka. Wszystkich krzyżaków w ich szczytowym momencie było około tysiąca. Cala resztę stanowiła służba, najemcy, goście zakonni i niewolnicy
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
Grzyb Ophiocordyceps unilateralis, który atakuje mrówki i powoduje, że stają się posłuszne jego woli.
Zarodniki grzyba dostają się do ciała zwierzęcia. Kiedy grzyb rozrasta się, zainfekowana mrówka opuszcza mrowisko. Grzyb zmusza ją, aby znalazła odpowiednie stanowisko dla jego rozwoju. Znajduje się ono około 25 cm nad ziemią, w miejscu ciepłym i wilgotnym. Mrówka odszukuje odpowiednie drzewo, wspina się na nie, wbija żuwaczki w główną żyłkę liścia i ginie. Po kilku dniach z głowy mrówki wyrasta długa strzępka zakończona kulą z zarodnikami. Żadna przechodząca w pobliżu mrówka nie jest już bezpieczna. W tej zasadzce na każdego owada może spaść zarodnik, opanować jego ciało i stworzyć bezwolnego zombie.
Co więcej, większość martwych mrówek znaleziono na liściach wyrastających z północno-zachodniej strony rośliny. Co ciekawe, naukowcy odkryli, że temperatura, wilgotność i światło słoneczne w tych miejscach są najwyraźniej optymalne dla wzrostu i rozmnażania się grzyba. Kiedy naukowcy umieścili liście z zainfekowanymi mrówkami w wyższych lokalizacjach lub na dnie lasu, pasożyt nie rozwinął się prawidłowo.
Ale zabicie mrówki we właściwym miejscu to tylko połowa sukcesu, jak odkryli badacze, kiedy dokonali sekcji kilku ofiar.
Gdy grzyb rozprzestrzenia się w ciele martwej mrówki, przekształca wnętrzności mrówki w cukry, które służą do wzrostu grzyba. Ale pozostawia mięśnie kontrolujące żuchwy w stanie nienaruszonym, aby upewnić się, że mrówka trzyma liść śmierci. Grzyb zachowuje również zewnętrzną skorupę mrówki, wyrastając w pęknięcia i szczeliny, aby wzmocnić słabe punkty. Robiąc to, grzyb tworzy powłokę ochronną, która utrzymuje mikroby i inne grzyby na zewnątrz. W tym momencie może bezpiecznie zabrać się do roszczeń o nowe ofiary.
Kiedyś sadzono, ze grzyb kontroluje umysł mrówki, najnowsze badania odkrywają, ze komórki grzyba były obecne praktycznie we wszystkich regionach ciał mrówek gospodarzy, w tym w głowie, klatce piersiowej, brzuchu i nogach. Ponadto duża część z nich była połączona, co sugeruje, że tworzą one sieć, aby wspólnie kontrolować zachowanie gospodarza. - Stwierdziliśmy, że wysoki odsetek komórek gospodarza to komórki grzybów - powiedział profesor David Hughes z Penn State . - W istocie te zmanipulowane zwierzęta były grzybami w ubraniu mrówek - dodał. Badacze nie zaobserwowali jednak komórek grzybów wewnątrz mózgu. - Zwykle zachowanie zwierząt jest kontrolowane przez mózg wysyłający sygnały do mięśni, ale nasze wyniki sugerują, że pasożyt kontroluje zachowanie gospodarza bez udziału mózgu - powiedział Hughes. - Prawie jak lalkarka, która pociąga sznurki, aby marionetka wykonała ruch. Grzyb kontroluje mięśnie mrówki, aby manipulować nogami i szczękami gospodarza
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
Do drugiej potowy XIX wieku za Polakow uznawano jedynie przedstawicieli szlachty. Nie wywodzacy sie z tego stanu ludzie nie mogli nazywac sie Polakami. Tak wiec duchowni,mieszczanie czy chtopi nie mieli zgodnie z owczesnym prawem nic wspólnego z „polskością“(o ile nie wywodzili sie z szlacheckich rodów). Dlatego tez czesc przekazow historycznych okresla m.in. Rabacje Galicyjska za wystep antypolski. W rzeczywistosci wcale takim nie musial być. W koncu chtopi zbuntowali sie nie przeciwko państwu,które owczesnie nie istniato,a przeciwko zniewoleniu ze strony szlachty,które bylo faktem takze w czasie I RR. Sprawy zaczety zmieniac sie dopiero w okresie Wiosny Ludów.
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez
- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień.
- Ale pieniądze wydałeś?
- Tak
- Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie
Z każdego zakątka biura google do miejsca, w którym można coś zjeść, jest nie więcej niż 460 metrów.
jak do tego dodamy to ze jest tam dużo rozmaitego jedzenia, za darmo lub po specjalnych cenach to mamy przyczynę nadwagi w tym biurze
Praca w goglach wbrew wszystkim opinia to złota klatka a wszystkie bajery maja na celu przyciągnąć najbardziej wartościowych ludzi ale i spowodować żeby nie mieli potrzeby wychodzenia z pracy. Brak balansu pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym i ciagle otoczenie przez ludzi wybitnych powoduje ze duże indywidualności doznają szybko wypalenia zawodowego i obniża się ich wewnętrzna samoocena co kończy się problemami psychicznymi. Dla firmy to nie problem bo kolejka chętnych na ich miejsce jest długa, specjaliści kolorowe biura Google porównują do kolorowej sokowirówki
moje wpisy to artystyczny performance, dyskutując wyrażasz zgodę na udział
w happeningu, który po przez użycie nadużycia ma skłonić do myślenia
artysta nie ponosi odpowiedzialności za nadinterpretacje głoszonych tez