Zauważam tylko, że działania, które w zamierzeniu przyświecały zwolennikom twardego Brexitu - powstrzymanie imigracji - to reakcja spóźniona o co najmniej 20/30 lat. Ilość muzułmanów, która zasiedliła niektóre regiony Anglii będzie jedynie rosnąć wobec starzejącego się brytyjskiego społeczeństwa. Taka jest demografia. Liczba rdzennych Anglików po prostu maleje, tych w wieku produkcyjnym - również.
Imigracja z Unii sama się wycofuje - i tek będzie. Ludzie wolą wybrać Niemcy czy Skandynawię, gdzie mają porównywalne, jeśli nie lepsze standardy pracy i życia, a przy tym brak politycznej nagonki, która trwa w Zjednoczonym Królestwie co najmniej od dojścia Konserwatystów do władzy w 2010 roku...lekko 8 lat.
Fakt, że nadal wielu decyduje się hazardować na przyjazd do Wielkiej Brytanii to chyba stosunkowo prosty i popularny język
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
- jeśli porównamy do konieczności opanowania norweskiego czy islandzkiego, duńskiego...to poznamy różnicę. Uczę się duńskiego i coś na ten temat wiem z własnego doświadczenia.
Inny wątek, to Unia, która nie odpowiada rządowi włoskiemu. Przypominam, że jeszcze kilka lat temu to pieniążki z Berlina ocaliły kraje południa Europy przed kompletnym krachem. Nie podoba mi się również, że kraj, który wydał Mussoliniego będzie pouczał Polskę i kraje V4 na temat znaczenia terminu "Europejczyk"... . Włosi zawsze mieli tendencje do popadania w skrajności, a więc wielką popularnością cieszą się komuniści i faszyści, inna rzecz to fakt, że zazwyczaj wysadzali się w "kosmos".
Siłę Unii budują obecnie gospodarki Niemiec (nie ma chyba wątpliwości), Francji, Beneluksu i Skandynawii (wszystkie kraje EEA). "Miękkie podbrzusze" Europy - Grecja, Cypr, Włochy, Hiszpania i Portugalia korzystają w stopniu większym od krajów V4. Obstawiam, że Unia bez owego "miękkiego podbrzusza" gospodarczo dałaby sobie radę.
Problem jest co stworzyłoby się w tych krajach ponownie - co spłodziłyby tamtejsze społeczeństwa? Kolejny duce? A może generał Franco?
Rzeczpospolita w tym aspekcie musi trzymać się Niemiec. Polityka "równowagi" była prowadzona przed 2 Wojną i doprowadziła do eksterminacji Narodu Polskiego. Potrzebna nam powtórka? Widać po spotkaniu Trumpa z Putinem, że żadne gwarancje od Donalda nie są warte funta kłaków. Sojusze z Francją i Brytanią...to już było! Nasi naturalni sojusznicy - Litwa, Łotwa, Estonia - to europejskie karzełki niestety. Czechy, Słowacja, Węgry nigdy nie poprą naszej woli niezależności od Kremla - zatem...jaki wybór mamy? Chciał czy nie - musimy dogadywać się z Berlinem, z politykami jak w bawarskiej CSU.
Prowadzona obecnie polityka PiS, demonstracyjnego prezentowania kursu przeciwko Niemcom, próba budowania alternatywy z nieobliczalnym Trumpem, przy czerwono-czarnej Ukrainie to ślepa droga. Polska nie jest mocarstwem i na razie nie będzie. Nie mamy nawet takiej pozycji jak przed 1939 rokiem. Mam na myśli rozbudowę armii - proszę nie szydzić tylko, że wojsko było wówczas zacofane itd. Armia przechodziła reformy. Państwo Polskie miało 20 lat...po okresie zaborów. Niemniej mogliśmy wystawić milion żołnierzy i gdyby nie zdrada Francji i Wielkiej Brytanii oraz najazd Sowietów, to ... nie dzieliłbym skóry na niedźwiedziu.
Francja, która miała pod bronią 5 milionów żołnierzy - lepiej wyposażonych, schowanych po części za Linią Maginota - wytrzymała napór Rzeszy tydzień dłużej w maju 1940....Wracając do tematu - nasze wojska są w stanie opłakanym i dobrze, że PiS próbuje reanimować służbę wojskową dla ochotników poprzez WOT. Przynajmniej młodzi mogą nauczyć się technik strzeleckich, funkcjonowania wojska...kto będzie bronił Polski, gdyby nadszedł czas? Rezerwa z lat 80-tych, 90-tych....?
Niestety, to nadal zbyt niewiele. W dziedzinie sprzętu - śmigłowce bojowe, lotnictwo, marynarka....ciągle mamy lata 70-te.

[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 17-07-2018 15:30 ]