Str 12 z 20 |
|
---|---|
kaza10000 | Post #1 Ocena: 0 2018-01-29 17:22:23 (7 lat temu) |
Konto usunięte |
Wierzę Tomku że wrócisz,skoro podjęli jeszcze jedną próbę....
|
darraj | Post #2 Ocena: 0 2018-01-29 17:54:53 (7 lat temu) |
Konto usunięte |
[Tomek, czemu ty się wspinasz?
(cisza) Serio. Jest w tym wysiłku coś fajnego, w tym oddaleniu. Jakbym na misję leciał. Łapię dystans do tego, co się tu dzieje. W górach mam poczucie działania, walki. Ale to tylko słowa, przyziemne. Uczucia nie da się wyrazić słowami.] Cały wywiad tutaj:http://www.sport.pl/inne/56,64998,22955259,sen-o-nanga-parbat-mackiewicz-w-2013-roku-nie-zwariuje-obiecuje.html Ale żeby nie było tak słodko i romantycznie to zaserwuje Wam fragment wywiadu z Simone Moro [B.A.: Tomasz Mackiewicz stwierdził również, że uniemożliwiłeś mu dalsze działania na górze. Czy prawdą jest, że dzwoniłeś do pakistańskich służb, by uniemożliwić Polakowi dalsze wspinanie? Taką wersję potwierdził również Arslan Ahmed, który początkowo działał razem z Revol i Mackiewiczem. S.M.: No cóż, to jest kolejny sposób na usprawiedliwienie faktu, że Tomek nie wszedł na szczyt. Podzieliłem się z Tomkiem oraz Arslanem prądem, połączeniem satelitarnym, jedzeniem, bateriami z walkie-talkie, więc jeśli on twierdzi, że postawiłem przeszkody na jego drodze do zdobycia szczytu, to jest to znak, że nie powinienem był mu pomagać. Dzięki Bogu w tym roku było aż 6 wypraw, których uczestnicy byli tego świadkami. Tak więc to jest wierutne kłamstwo! Dlaczego nie zapytasz ich, co oni o tym myślą? Prawdą jest, że gdy Tomek opuścił bazę i powiedział, że kończy wyprawę, to zszedł do Chilas i zrobił debriefing (oficjalne zakończenie wyprawy). Później, gdy zdecydował się na powrót, jedyną wiadomością jaką mu przekazałem było to, że nie mam wystarczającej ilości jedzenia, gazu itp. aby go dalej wspierać i że powinien porozmawiać z Alexem na temat pozwolenia na wspinanie się drogą Kinshofera oraz poręczowanie. Uważam, że było to uczciwe zachowanie z mojej strony. Czy to jest coś co powinno być rozważane jako uniemożliwienie mu wspinania?! Calość tutaj: <a href="http://www.portalgorski.pl/nowosci/wspinanie/gory-wysokie/6084-wywiad-z-simone-moro-zimowym-zdobywca-nanga-parbat" target="_blank" target="_new">http://www.portalgorski.pl/nowosci/wspinanie/gory-wysokie/6084-wywiad-z-simone-moro-zimowym-zdobywca-nanga-parbat</a> W naszej kulturze jest zwyczaj, że o Tych co odeszli mówimy dobrze lub wcale.Mnie osobiście bardziej odpowiada inne podejście,takie kóre opisał Orson Scott Card w książce Mówca Umarłych. A swoją drogą to całe środowisko to niezłe piekiełko.Może niektórzy z Was pamiętają jak jechano po A.Bieleckim,obecnym bohaterze.Przypomnę, rok 2013 sukces w cieniu tragedii na Broad Peak. [ Ostatnio edytowany przez: darraj 29-01-2018 17:56 ] "We're all mad here" Mad Hatter
|
SweetLiar | Post #3 Ocena: 0 2018-01-29 18:06:57 (7 lat temu) |
Z nami od: 05-02-2015 Skąd: Lądek - Zdrój |
Simone i Tomek się nie lubili. A piekiełka są w każdym środowisku
Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.
|
SweetLiar | Post #4 Ocena: 0 2018-01-29 19:11:26 (7 lat temu) |
Z nami od: 05-02-2015 Skąd: Lądek - Zdrój |
Trudne pytania po tragedii na Nanga Parbat
Tragedia Tomasza Mackiewicza na zboczach Nanga Parbat zdecydowanie obudziła Naród z letargu w tę wyjątkowo nijaką zimę. Pojawiło się niebywale dużo informacji i jeszcze więcej komentarzy. W informacyjnym chaosie ciężko wyciągnąć istotę całej tej historii i to, jaka nauka dla nas płynie z wydarzeń ostatnich dni. Uporządkujmy więc nieco. 1. Po co tam szli? Jak zwykle w takich sytuacjach pojawia się tysiąc tego typu pytań zadawanych z perspektywy ludzi na co dzień nie mających do czynienia z górami wysokimi. No więc „po co tam szli”? A co nas to obchodzi? Chcieli to poszli – Ty nie musisz. Niech każdy żyje po swojemu. Tomek atakował Nangę 7 razy. Taki miał cel życia, a Ty lepiej zastanów się nad swoim. I nie mówię, że musisz od razu jechać w Himalaje. Znajdź swój cel tutaj, nisko. „Każdemu jego Everest”. 2. Dlaczego nie można było poderwać śmigłowca bez gwarancji finansowych? Nie rozumiemy, jak kasa może być ważniejsza od ludzkiego życia? Nie bierzemy jednak pod uwagę okoliczności, które są brutalne. To Himalaje, a nie Tatry. Koszty akcji są zawrotne, a zawsze ktoś musi pokryć – nikt nie udostępni swojego sprzętu za darmo, bo po kilku takich akcjach straty byłyby zabójcze dla budżetu i nie byłoby następnych lotów w ogóle. A niestety himalaistów ginących w tym rejonie jest bardzo dużo – wiele akcji pełznie na niczym. Nie ukrywajmy też, że Pakistan – nikogo nie obrażając – to jednak Trzeci Świat. Tam, w górach wysokich, stwierdzenie „szybko, bo on tam umiera” – nie ma takiego odzewu, jak u nas w Tatrach, gdzie można stosunkowo łatwo dotrzeć w każde miejsce. Himalaje to jednak cały czas bardzo dzikie tereny – organizowanie pomocy na pustkowiu i w miejscu, gdzie wszyscy się przyzwyczaili, że co chwilę ktoś ginie (jak brutalnie by to nie brzmiało), nie jest proste i szybkie. 3. Dlaczego go nie ratowali? Oczywiście, że go ratowali. Zrobili, co mogli zrobić w tej sytuacji. Adam jeszcze w Skardu mówił, że lecą po Elę i być może Tomka, choć on jest bardzo wysoko. To znaczy, że chciał mu pomóc, ale wiedział, że to będzie bardzo trudne. Wielu pod wpływem szaleńczego wręcz tempa podejścia po Eli ułożyło sobie w głowie wizję ludzi odpornych na zmęczenie i ryzyko. Nic z tych rzeczy. Adam i Denis nie poszli wyżej, bo w takich okolicznościach nie tylko nie mieli szans uratować Tomka, ale sami mogliby stamtąd nie wrócić. A dobry ratownik to żywy ratownik. 4. Czy Adam poszedł tam zrehabilitować się za Broad Peak? To już jego sprawa. Z naszej perspektywy ważne jest, że poszedł, bo razem z Denisem byli najsilniejsi. Niezależnie od tego, jak kto ocenia postawę Adama na Broad Peak, ten człowiek wiele po tamtych wydarzeniach przeszedł. A teraz jest bohaterem. Wszystko to jednak są rozważania trzeciorzędne. Najważniejsze, że Eli żyje – dzięki niemu i pozostałej trójce. 5. Czy jest szansa, że Tomek jeszcze żyje? Empatia i nadzieja każą nam wierzyć w cud, ale logika jest w tym przypadku brutalna. Z całą pewnością można stwierdzić, że Tomek pozostanie w górach, bo jeśli nawet jeszcze w tym momencie jakimś cudem żyje, to nikt nie dotrze do niego na czas. Do końca tygodnia w Himalajach warunki mają być bardzo trudne, ma okropnie wiać. Szansa na poderwanie śmigłowca, desant, znalezienie Tomka i bezpieczny powrót są nieskończenie bliska zeru. Oczywiście każdy ma prawo wierzyć – nikomu tego nie zabronimy. Krzysztof Barcik Portal Tatrzański Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.
|
MURDOCK | Post #5 Ocena: 0 2018-01-29 20:49:05 (7 lat temu) |
Z nami od: 10-09-2017 Skąd: ** |
Autor: Radek Teklak.
Dlaczego nie byli ubezpieczeni. Ostrzeżenie: tekst zawiera wulgaryzmy! " Nanga Parbat. Zgodnie z przewidywaniami Polacy dali głos i znowu mam ochotę zwymiotować na rodaków. Ale ja nie o tym. W dyskusji pada często Pytanie Ostateczne: dlaczego nie byli ubezpieczeni? Byli. Natomiast ubezpieczenie nie pokrywało kosztów transportu ekipy ratunkowej spod K2. MSZ udzielił gwarancji na 50 tys. dolców, Pakistan dostanie hajsy i prawdopodobnie nie pójdą one nawet z naszych podatków. Widziałem dwie zbiórki pomocowe – w złotówkach kilka godzin temu było 264 tys., w eurosach z zaplanowanych 100 tys. mieli już 83 tys. Więc ustaliwszy to, skończmy ten żenujący festiwal o „kradno mi z podatków na głupie hobby zamiast dać na horom curke”. Natomiast mam inny temat do poruszenia. Jak wszystkie mędrki od „powinni się byli ubezpieczyć” wyobrażają sobie akcję ratunkową w wysokich górach? Że co, na 7000 metrów na każdym ośmiotysięczniku stoi baza murowana, taka bacówka czy też schronisko, w której siedzą ratownicy pracujący dla konkretnych ubezpieczycieli i ściągają himalaistów jak jest bieda? Czy może baza stoi na 500o metrów? Albo na 3000? I siedzą w niej ludzie od ubezpieczycieli, którzy tylko czekają na sygnał, żeby popędzić w góry i ściągać himalaistów jak jest bieda? Czy może,, u podnóża góry stoi balon, którym przedstawiciele ubezpieczyciela lecą sobie do góry, po czym desantują się, przypinają zziębniętych himalaistów do lotni i fruną z nimi w dół? Albo zjeżdżają na nartach, wlokąc za sobą tobogany? Dochodzi do zabawnych sytuacji, gdy utkną dwie wyprawy jednocześnie, ale jedna ma połączenie w Playu i nie może się dodzwonić do Axa (niebieskie kurtki), więc gniją w śniegu, a druga ma telefon satelitarny i ratownicy z Compensy (żółte kurtki) już jadą na sygnale ratować niefortunnych podróżników. Poważnie, jak sobie wyobrażacie akcję ratunkową w sytuacji, gdy jesteście ubezpieczeni od wszystkiego? Na Nanga Parbat nie ma bazy TOPR-u, GOPR-u czy tam NPOPR-u, gdzie siedzą ratownicy i czekają na sygnał od ubezpieczyciela: ruszajcie, ino wartko, ale tylko ci z PZU (granatowe kurtki), MetLife (zielone kurtki) czeka, bo coś się w polisie nie zgadza, i chyba w tej tanioszce, którą podpisały te naiwne łosie akcja ratunkowa powyżej 7k metrów jest wyłączona z ubezpieczenia. Akcja ratunkowa w takich sytuacjach opiera się wyłącznie na uczestnikach innych wypraw, i to pod warunkiem, że są w pobliżu. Francuzka (w chwili gdy to piszę, chłopaki zeszli bez Mackiewicza i fruną do Skardu[1]) miała gigantyczne szczęście, że akurat po sąsiedzku nasi szykowali się do ataku na K2 i byli zaaklimatyzowani na odpowiedniej wysokości. Na dodatek zaprezentowali nadludzką wytrzymałość i po przybyciu pod Nanga Parbat, 1100 metrów w górę, częściowo po ciemku przebiegli niczym cyborgi. Nieludzkie szczęście, bo w tej chwili „po sąsiedzku” jest tylko jeszcze jedna wyprawa, która tak się składa, przebywa w Obozie 1 na wysokości 6050 metrów i ma do Nanga Parbat w linii prostej półtora tysiąca kilometrów. Bo są, kurwa, pod Mount Everestem. W tej chwili nie ma tam nikogo więcej, bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby. „Noale przecież śmigłowiec” W okolicy Nanga Parbat lata tylko armia. Indie i Pakistan nap..... się tam od lat o Kaszmir, więc lotów cywilnych nie ma. Pechowo składa się tak, że pakistańska armia korzysta z helikopterów[2], które nie są w stanie wspiąć się powyżej 6000 metrów. Tak zwyczajnie, po helikopterowemu – nie są w stanie polecieć wyżej. Do tego pogoda. Naszą ekipę spod K2 Pakistańczycy wysadzili na Nanga Parbat na wysokości 4800 nie dlatego, że pilotowi nie chciało się lecieć wyżej. Podsumowując. To, czy byli ubezpieczeni (byli) czy nie, nie ma w tej konkretnej sytuacji najmniejszego znaczenia. Mogli sobie zapłacić nawet miljord dolarów, a i tak niczego by to nie zmieniło. Jak w Pakistanie nie masz dojść do generała, śmigłowiec nie wystartuje po kwadransie. Oraz jeszcze jedno. Art. 36 Konstytucji mówi: podczas pobytu za granicą obywatel polski ma prawo do opieki ze strony Rzeczypospolitej Polskiej. Pamiętajcie o tym podczas pobytów ZAGRANICO. Nieważne, czy zgubicie paszport w Australii, zaatakujecie Mount Blanc w Kubotach, czy utkniecie w lodowej jamie na Nanga Parbat. Jako społeczeństwo powinniśmy dbać o swoich. Nawet jeżeli nie mają ubezpieczenia (mają). Aha, wszelkie próby dyskusji o tym, czy himalaizm to hobby bezpieczne, pożyteczne, sensowne, czy wręcz przeciwnie, będą kasowane. To nie ten wątek a himalaistów wolę od piłkarzy nożnych. Są tańsi w utrzymaniu a ich kibice nie rozpierdalają mi miasta po tym, jak ich idole wejdą zimą na K2. [1] Giambiasi twierdzi, że próbuje zorganizować śmigłowiec, który poleci po Mackiewicza. Szuka czegoś, co wleci powyżej 7000 metrów. [2] Mają następujące maszyny: Aerospatiale, Mi-17 i Bell, te pierwsze latają maksymalnie na pięciu tysiącach metrów, Mi-17 i Bell na sześciu. Ergo – armia pakistańska nie ma na stanie maszyn, które byłyby w stanie podjąć ludzi powyżej sześciu kilometrów. Mackiewicz i Revol utknęli na wysokości 7300 m." ![]() |
|
|
nEUROn | Post #6 Ocena: 0 2018-01-29 21:10:13 (7 lat temu) |
Z nami od: 09-10-2015 Skąd: UK |
Gość miał dystans i poczucie humoru.
Tomasz Mackiewicz stwierdził że dresiarze to bardzo mili i uczynni ludzie. Zawsze jak koło nich przechodzisz i na nich spojrzysz to od razu cię pytają " jakiś problem?". |
cris82 | Post #7 Ocena: 0 2018-01-29 21:54:31 (7 lat temu) |
Z nami od: 16-11-2014 Skąd: . |
dokladnie o to chodzi tam nie ma bazy topru wiec nie mozna miec pretensji do nikogo ze pomocy nie bedzie tak trudno to zrozumiec niektorym a jesli uwazacie inaczej to kupcie je%@ny balon i leccie ratowac desperatow ktorzy zostawiaja rodziny zeby poczuc sie wyjatkowo
to jest sport dla singli nie dziwie sie ze zawodowcy sie pukali w glowe komentujac jego poczynania |
MURDOCK | Post #8 Ocena: 0 2018-01-29 22:07:43 (7 lat temu) |
Z nami od: 10-09-2017 Skąd: ** |
Cytat: 2018-01-29 21:54:31, cris82 napisał(a): dokladnie o to chodzi tam nie ma bazy topru wiec nie mozna miec pretensji do nikogo ze pomocy nie bedzie tak trudno to zrozumiec niektorym a jesli uwazacie inaczej to kupcie je%@ny balon i leccie ratowac desperatow ktorzy zostawiaja rodziny zeby poczuc sie wyjatkowo to jest sport dla singli nie dziwie sie ze zawodowcy sie pukali w glowe komentujac jego poczynania Jak piszesz, dokładnie. Gdyby Twój imiennik myślał tak jak Ty, to do tej pory nie mielibyśmy pojęcia o istnieniu Ameryk. Wydaje mi się, że zabrnąłeś w ślepy zaułek. |
cris82 | Post #9 Ocena: 0 2018-01-29 22:12:26 (7 lat temu) |
Z nami od: 16-11-2014 Skąd: . |
porownywac odkrycie ameryki do wspinaczki w miejsce gdzie znajdzie sie tylko snieg i ewentualnie satysfakcje gratuluje poczucia humoru
|
MURDOCK | Post #10 Ocena: 0 2018-01-29 22:21:00 (7 lat temu) |
Z nami od: 10-09-2017 Skąd: ** |
Cytat: 2018-01-29 22:12:26, cris82 napisał(a): porownywac odkrycie ameryki do wspinaczki w miejsce gdzie znajdzie sie tylko snieg i ewentualnie satysfakcje gratuluje poczucia humoru Sorry, przeceniłem Cię. Nadeszły czasy, że... "Panie i panowie, laureatem nagrody nobla zostaje... zgięty pod kątem 33 stopni KAPSEL od Tyskiego!!!!" |