
„Drodzy klienci. Z przykrością zawiadamiamy, że przez jakiś czas nie będziemy mogli służyć Wam jak zawsze. Niestety nasz i Wasz sukces przeszkadzał komuś na tyle aby PODPALIĆ nasz sklep i upewnić się abyśmy nie mogli działać jak normalnie, przynajmniej przez jakiś czas. Do ludzi, którzy to zrobili: Mamy nadzieje, że jesteście zadowoleni i szczęśliwi... ale nie na długo. My wstaniemy jeszcze silniejsi i lepsi. Bardzo dziękujemy za Wasze wsparcie drodzy klienci. Bardzo dużo to dla nas znaczy. Dziękujemy i zapraszamy wkrótce.” - napisano w imieniu właściciela sklepu na portalu Facebook.
W lipcu br. podpalono sklep prowadzony przez emigrantów z Rumunii. Pisaliśmy o tym w art. pt.: „W Norfolk we wschodniej Anglii podpalono sklep z żywnością z Rumunii”. Społeczność lokalna zrzuciła się na remont sklepu. W Internecie powstała wirtualna zbiórka, o której pisaliśmy w kolejnym artykule. Zebrano więcej niż się spodziewano. Wystarczyło na remont nadpalonych półek i wymianę stłuczonej szyby oraz malowanie. Niestety zniszczenia w Coventry są tak duże, że zapowiada się generalny remont, łącznie z wymianą dachu sklepu.
Rasizm, który dotyka emigrantów z Europy, przybiera niespotykanie duży wymiar. Ze średnio 100 incydentów rasistowskich dziennie, po referendum odnotowano wzrost do blisko 200. Atakowani są nie tylko przeciętni emigranci np.: przechodnie, ale również właściciele firm i małych przedsiębiorstw. Po atakach na osoby indywidualne odnotowaliśmy przypadek, że zaatakowano firmy założone przez emigrantów „Kampania nienawiści - do firm emigrantów rozesłano pocztą ksenofobiczne ulotki!”.