Byłam na mniej uczęszczanej ulicy wieczorem i tam już był szron i ABS krzyczał przy ostrzejszym hamowaniu, testowałam na potrzeby koleżanki.
Ja dzisiaj zrobiłam 15km po lesie, przy okazji zgubiłam czujnik temperatury Garmina, a potem próbowałam go znaleźć. Wiem gdzie jest, bo łączy się do zegarka, ale mimo godziny poszukiwania, nie znalazłam go fizycznie. Moze jakiś zwierz zabrał ze ścieżki na prywatną posesję i dlatego nie udało się znaleźć.
Koleżanka pożyczyła dwa grzejniki od nas, bo ogrzewanie w jej budynku przestało działać i ma tylko 19C. U nas 19-20C przy włączonym ogrzewaniu, u niej bez.
Nie wiem czemu mój telefon uparcie twierdzi że na zewnątrz jest -4
- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień.
- Ale pieniądze wydałeś?
- Tak
- Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie
Zapowiedziane sniego-deszcze nie doszły do Surrey, więc pojechałam szukać zagubionego czujnika Garmina w lesie. Ktoś odwalił za mnie robotę, może jakiś pies na spacerze i czujnik wisiał sobie na płotku przy ścieżce. Wczoraj na pewno go tam nie było.
Wszystko ładnie oszronione, więc całkiem malownicze krajobrazy, mimo braku słońca.
U nas sypie, chmura snieżna się urwała. Na razie zaspy po kolana, w końcu się doczekalismy, a nie tylko jakies słońce i do znudzenia w kółko słońce.
Chyba jutro nici z roboty. Moja na strychu szuka narty na jutro. Całą noc będzie smarowanie.