PS: czy watek "Wszystko o wszystkim" juz nie istnieje?
Str 9.3 z 23 |
|
---|---|
Severance_ | Post #1 Ocena: 0 2013-01-08 10:57:53 (12 lat temu) |
Konto usunięte |
Mysle, ze to wlasciwy watek: Przypadek Pekosinskiego.
PS: czy watek "Wszystko o wszystkim" juz nie istnieje? Mind your own biscuits and life will be gravy
|
Post #2 Ocena: 0 2013-01-08 11:02:48 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Severance_ | Post #3 Ocena: 0 2013-01-08 11:05:41 (12 lat temu) |
Konto usunięte |
Cytat: 2013-01-08 11:02:48, tyniek napisał(a): A był taki wątek? No wlasnie nie wiem, nie jestem pewna...Moze cos pomylilam, wiek swoje robi. ; ) Mind your own biscuits and life will be gravy
|
Post #4 Ocena: 0 2013-01-08 11:10:18 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Severance_ | Post #5 Ocena: 0 2013-01-08 11:14:44 (12 lat temu) |
Konto usunięte |
Cytat: 2013-01-08 11:10:18, tyniek napisał(a): Ja też w XX-tym pamięć miałem o niebo lepszą... ![]() Zawsze to czlowiekowi nastroj poprawia..., wiedza, ze innym tez "doskwiera". ![]() Mind your own biscuits and life will be gravy
|
|
|
clockwork_orang | Post #6 Ocena: 0 2013-01-08 11:46:25 (12 lat temu) |
Z nami od: 28-06-2007 |
bedac mloda lekar..., ach to nie ta bajka
![]() bedac mlodym i naiwnym dalem sie namowic kumpeli na oboz, gdzie mielismy byc wychowawcami... ona napewno, a ja... ja nawet swiadomy nie bylem do konca wyjazdu, bo 'imprezowalem' do ostatniej chwili kilka godzin w autobusie na kacu w skwarze lipcowym doprowadzilo moj mozg do smierci klinicznej, bo inaczej wrocilbym od razu z powrotem - na dzien dobry przywital nas ksiadz ![]() okazalo sie, ze to zaden oboz tylko rekolekcje dla biednych dzieci, dla sporej ilosci dzieci, bo mial wynajete ze 4 szkoly w miescie, a w kazdej po kilkadziesiat dzieciakow w roznym wieku (5-14) dostalem przydzial do szkoly, gdzie mialem kucharzyc w wolnym czasie, ale... kuchnia okazala sie byc weglowa, zeby woda ciepla byla, to trzeba bylo odpalac centralny piec, tez na wegiel - suma summarum, wstawalem o 5 rano by napalic w piecu i pod kuchnia, potem do 8 krojenie chlebow i szykowanie kanapek... niewiarygodne, ile te dzieciaki potrafily zjesc - w domach tak nie jadly jak na obozie ![]() potem obiad, kolacja i o 10 wieczorem moglem pasc na ryj, ale nie... przed 11 zachodzil ksiadz z flaszeczka i tak zesmy sobie siedzieli godzinke lub dwie i dyskutowali (byla jeszcze kucharka z nami) po dwoch tygodniach nie wiedzialem jak sie nazywam, ale nie narzekalem, bo w miare fajnych ludzi poznalem z jakies wspolnoty wyznaniowej z Lublina, bodajze Karan sie nazywali... |
minot102 | Post #7 Ocena: 0 2013-01-08 14:19:53 (12 lat temu) |
Z nami od: 11-08-2011 Skąd: Thet |
ciekawy temat
moj dziadek mial 4 braci i siostre, wszyscy walczyli w WIN, wszyscy siedzieli w wiezieniu po wojnie za przynaleznosc do WIN oprocz najmlodszego- to dziecko bylo, niewiele starszy od mojej mamy. jeden z braci- po wojnie wyslal list do dziadka ze chcialby do Niemiec wyjechac, ze wszytko nagrane, na dowod czy paszport z kims sie wymienil i zniknal. probowali go szukac przez czerwony krzyz i inne organizacje, slad zaginal. zostawil za soba rodzine- zone i dziecko, chyba jedno tylko. jakis tam kontakt byl do czasu az dorosly juz syn przyjechal do dziadka, wreczyl zaproszenie na slub swoj i dal jeszcze jedno "dla swojego taty" zeby dziadzio przkazal...dziadzio moj obrazil sie, ze rodzina dalej wierzyla ze bracia ukrywaja miejsce pobytu przez tyle lat. dalej kontakt sie urwal, nikt nie wie gdzie zona i rodzina przeniosla sie, jak sobie zycie ulozyli po tym... sprawa zaginiecia najprawdopodobniej nigdy nie bedzie rozwiazana, na logike- jaki porzadny czlowiek wymienialby sie na dokumenty i po co, gdyby brat przezyl to raczej by sie skontaktowal z kimkolwiek z rodziny swojej czy bracmi/siostra predzej czy pozniej straszne czasy to byly... life is good
|
clockwork_orang | Post #8 Ocena: 0 2013-05-02 19:02:39 (12 lat temu) |
Z nami od: 28-06-2007 |
tak mi sie przypomniala anegdotka z dziecinstwa...
![]() mialem stryja w Krakowie, ktorego tradycyjnie odwiedzalismy jesienia (sam przyjezdzal na lato nad morze, czyli do nas) i razu pewnego tuz pod jego domem, po kilkusetkilometrowej podrozy z Trojmiasta, w samochod wjechala wywrotka... jakze popularny wtedy Kamaz, zeby nie rozjechac ludzi na przejsciu ojciec wjechal w lampe, wiec z tylu miazga, a z przodu rozporek spoznieni kilka godzin, dotarlismy do stryja domu, a tam tajfun i wulkany - stryj od rana piekl kaczke po pekinsku, a zesmy sie spoznili to ja zostawil w piekarniku... skad znikla w magiczny sposob; najpierw podejrzenie padlo na glodne dzieci (dwoch synow mial nastoletnich), potem na suke... a dokladnie dozyce imieniem Sara - skubana zzarla 5kg kaczki faszerowanej i nawet okragla sie nie zrobila ![]() [ Ostatnio edytowany przez: clockwork_orange 02-05-2013 19:05 ] |
Post #9 Ocena: 0 2013-05-02 21:55:24 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Post #10 Ocena: 0 2013-05-03 22:43:32 (12 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|