Dawno temu w wakacje.Mieliśmy wtedy 13-16lat. Była z nas wakacyjna zgrana paczka-przyjezdni do dziadków oraz tubylcy,jak ja.
Nie było raczej alkoholu,a jak był to 1 tanie wino na 6osób
Przesiadywalismy u sąsiadów (10osób) i namiętnie oglądalismy horrory -"Koszmar z ulicy Wiązów" oraz "piatek 13".
wszyscy mieszkalismy koło siebie...spalismy w namiotach,przyczepach cempingowych u sąsiadów...jak to w wakacje
Pewnego razu ja z koleżanką i jej braćmi siedzimy tak w przyczepie i rozmawiamy o Freddim. I nagle wpadł nam do głowy pomysł -a może tak zaczniemy straszyć??
Kolega był wysoki,miał długie czarne włosy.Szybko pobiegłam po kapelusz do domu i kosmetyki mojej siostry.Ona pyta po co? A ja na to-bawimy sie w Michaela Jacksona.
Wpadam do campingu.Drugi z kolegów przynosi sztuczna szczękę z odpustu(takie kły),ketchup,farbki do malowania.Na brata sweter wylewa ketchup,oczy maluje na czarno,na szyi robi "ranę" czyli ketchup wymieszany z czarną farbką,usta czerwone...na dłonie nasuwa rękawice,na głowę kapelusz,w rękę latarkę.Powiem,że wyglądał strasznie.
To co? Próba? Ale gdzie? Własną mamę. Dzwoni do drzwi,my schowaliśmy się.Mama otwiera,ten świeci sobie latarką..mama w krzyk..!! Dobrrreeee...gitarrrraa...!
Idziemy po sasiedzku do reszty paczki.Oni tam w kuchni letniej tzw.dobudówku ogladają filmy. Stuka do drzwi,otwiera najmłodszy kolega,niespełny 11-letni. Ze strachu zsikał sie i krzyczy-Freddie !!!
Reszta towarzystwa przerażona ale po chwili mówia-zaje***te !
idziemy w teren. Powiem,że jest 24.00 w nocy. Jest nas już z 8osób.
Idziemy dalej.Dochodzimy do bloków(u mnie w miejscowości stoja takie 2) ktoś śpi w namiocie,a kilka osób siedzi na ławkach i gadają. Dziewczyny w namiocie w krzyk...wpadają w histerie,wybiegaja rodzice,jakis ojciec w samych slipkach. Już nas więcej,bo 11osób...idziemy dalej.
Pewna pijana pani wytrzeźwiała w przeciągu sekundy i z krzykiem uciekła.
Nagle myśl! idziemy postraszyć nasza sąsiadkę. Wiecznie nam piłki i lotki zabierała,krzyczała na nas. Ta pani mieszka naprzeciwko mojego domu w drewnianym domku. Cichuteńko wszyscy kucamy wzdłuż naszej siatki...ciemno.. Sąsiadka okno ma otwarte. Andrzej podchodzi do okna,przyświeca sobie twarz od dołu..stuka w okno..
Słyszymy wredne-a czego tam walisz? I po chwili donosny histeryczny krzyk -O Jezuuuu!!!....O matko...!!!!! Diabeł ..!!! Sąsiad wybiega z widłami z domu..
Szybko ucieklismy do siebie...częśc do cempingu,częśc do swoich domów,do kuchni letniej. My w czwórkę do cempingu. Andrzej szybko zmywa twarz. Po chwili słyszymy karetkę na sygnale..O kurcze..
Na drugi dzień rano wracam do domu.Rodzice przesłuchuja mnie.
Sąsiadka ma zawał,dziewczyny z namiotu wyladowały u lekarza w przychodni.
Wszyscy wiedzą,że to nasza sprawka i Andrzeja w roli głównej. Andrzej na Policje został wezwany. Ale skąd wszyscy wiedzieli?
Okazało się,że mój sąsiad z boku stał na balkonie,goraco było,palił papierosa i cała akcje widział z góry,od początku do końca.Słyszał rozmowy,imiona,widział gdzie kto biegnie.
Rok czasu nie wychodziłam z domu,gdy sąsiadka stała koło domu.
Wiem,że dłuzszy czas brała leki uspokajające.
Niby niewinna zabawa,a mogła skonczyć się tragicznie. Ale jest co wspominać