Str 3 z 10 |
|
---|---|
maxy7 | Post #1 Ocena: 0 2012-07-04 14:38:09 (13 lat temu) |
Z nami od: 14-09-2006 |
Nie mnie oceniac indywidualne wybory ludzi i wiem ze ciężko jest patrzeć na cierpienie bliskiej osoby szczególnie gdy jesteśmy bezradni wobec tylu chorob.Sadze jednak ze eutanazja nie jest rozwiązaniem problemu ale raczej jego zwiększeniem. Wydatki na zdrowie to lwia czesc budżetu większości krajów i wydatki te z roku na rok się powiekszaja ponieważ w wyniku poprawy opieki zdrowotnej ludzie zyja dluzej. Ostatnio na BBC podana ze z obecnie zyjacych ludzi w Angli 40% powinno dozyc 100 lat. Co to oznacza dla państwa ? Tylko jedno – coraz większe wydatki na opiekie zdrowotna, emeryture, rozne benefity dla osob starszych i tak dalej . Sektor prywatny tez nie lubi osob starszych lub schorowanych – po prostu mniej kupuja i konsumują niż osoby młodsze i zdrowe , kredytow raczej tez nie biora . Wiec dla możnych tego swiata osoby starsze i schorowane to po prostu bad business. I tutaj przychodzi z pomocą eutanazja . Oczywiście na poczatku mowi się o zgodzie zainteresowanych ale wiadomo jak to jest , może ktoś sprytny wymyśli jakiś system motywacyjny żeby przyspieszyc „ ostateczne rozwiązanie problemu ludzi starszych i schorowanych”. Nie przypadkowo uzylem terminologii nawiazujacej do pionieria eutanazji, czyli Trzeciej Rzeszy. Malo osob już dzisiaj pamięta ( jakos dziwnie cicho o tym w mediach ) ale pierwszymi ofiarami obozow koncentracyjnych nie byli zydzi czy przeciwnicy polityczni faszystow a były walsnie osoby niepełnosprawne , chore umysłowo, slepe dla których miało nie byc miejsca w swietlanej przyszłości Wielkiej Rzeszy . Poza tym co by była jakby Alexander Fleming który dokonal odkrycia penicyliny zamiast tego skupil się na wymyślaniu szybszych metod uśmiercenia człowieka Na pewno mielibysmy więcej cmentarzy i krótsze zycie.
|
Yvonne_67 | Post #2 Ocena: 0 2012-07-04 14:59:46 (13 lat temu) |
Z nami od: 08-04-2011 Skąd: Tajlandia |
Maxy7
"Sadze jednak ze eutanazja nie jest rozwiązaniem problemu ale raczej jego zwiększeniem." - czy to dokladnie miales na mysli? |
maxy7 | Post #3 Ocena: 0 2012-07-04 15:14:16 (13 lat temu) |
Z nami od: 14-09-2006 |
Mialem na mysli problemy ludzi chorych lub niepelnosprawnych. Zle sie wyrazilem .
|
Lola40 | Post #4 Ocena: 0 2012-07-04 18:17:19 (13 lat temu) |
Z nami od: 06-10-2010 Skąd: Manchester |
Cytat: 2012-07-04 12:28:14, PeacockFox napisał(a): Patrząc po ludzku, macie rację. Ale czy wszyscy, którzy mówicie "nie chciałabym, aby moja córka widziała mnie w takim stanie" albo "nie potrafiłbym wziąć odpowiedzialności za takie cierpienie mojego ojca" zadaliście sobie kiedyś pytanie czy potrafilibyście wziąć odpowiedzialność za skazanie swojej duszy, a także duszy osoby poddawanej temu morderstwu (nazywajmy rzeczy po imieniu) na wieczne potępienie? Myślę,że tutaj na ziemi nikt/ nawet osoby duchowne/ nie powinny się wypowiadać kto będzie skazany na wieczne potępienie. Nie nam ludziom to oceniać. Ja wierzę w modrość i miłosierdzie Boga a nie"sztywne trzymanie się paragrafów". Po drugie wszyscy opowiadający się za eutanazja na tym forum mówią o skrajnych sytuacjach a nie o eutanazji dla wygody czy jakiegoś widzimisię. Nawet Jan PawełII nie był zwolennikiem kontynuowania jak nazwał to " uporczywej terapii". Kościół sprzeciwia się eutanazji twierdząc,ze jest to interwencja w plany boskie i bawienie się w Pana Boga. A czy nie jest zabawą w Pana Boga sytuacja gdy utrzymuje się przy życiu osobę, której wiekszość czynności życiowych jest podtrzymywana dzięki aparaturze? Myślę,ze potrzeba tu ogromnej mądrości aby nie popaść z jednej skrajnośći w drugą. Osobiście gdybym miała wybierać pomiędzy zbawieniem a możliwością przyniesienia ulgi bliskiej osobie która cierpi nieludzko i jest to dla niej już poniżej jakieś granicy i godności to wybieram potępienie. Bardzo ważne jest, żeby nasze stanowisko na temat eutanazji znali nasi bliscy. Ja zadeklarowałam rodzinie jakie jest moje życzenie. Tak na zakończenie to myślę,że na to czy jesteśmy zwolennikami czy przeciwnikami eutanazji ma wpływ osobiste doświadczenie, kiedy życie stawia nas przed ogromem cierpienia naszych bliskich. Zwłaszcza, gdy już nie ma nadzieji. Osobiście nigdy nie zastanawiałam się czy jestem za czy przeciw eutanazji. Wiedziałam jedynie,że o życie swoich bliskich będę walczyć do końca. Tak było do dnia kiedy zobaczyłam jak wgląda i cierpi mój Tato, podłączony do tych wszystkich aparatów. To doświadczenie zmieniło mój punkt widzenia. Uczucie jakie dominowało we mnie w tych dniach było takie,że mojego Taty już nie ma w tym szpitalnym pokoju.... |
Lola40 | Post #5 Ocena: 0 2012-07-04 18:33:02 (13 lat temu) |
Z nami od: 06-10-2010 Skąd: Manchester |
Przepraszam za żle ujęty cytat.Zwłaszcza Peacock-fox. Jedynie pierwsza część wypowiedzi to słowa Peacock. Od słów" Myślę,że" jest to już moja polemika.Nie potrafię tego naprawić. Jeszcze raz przepraszam. |
|
|
Capricorn | Post #6 Ocena: 0 2012-07-04 20:04:35 (13 lat temu) |
Z nami od: 05-02-2012 Skąd: South East |
Ciężki temat...
W lutym mój dziadziu - prawie 85letni, miał udar mózgu. Od kilku lat postępował u niego Alzheimer, miał gorsze i lepsze dni, ale ogólnie się trzymał, był sprawny fizycznie, schodził do piwnicy palić w piecu, pracował całe dnie, jak było ciepło, w ogrodzie. Ale udar sprawił, że wylądował w szpitalu, najpierw w jednym, potem w drugim, a ostatecznie w domu opieki (najlepszym w okolicy, bardzo dobre warunki). Do tego doszły inne dolegliwości. Z dnia na dzień stał się niesprawny, dużo komórek w mózgu zwyczajnie obumarło. Były dni, kiedy było z nim lepiej, coś tam mówił, ale częściej nie widział co się dzieje, nie rozpoznawał rodziny, albo mówił bzdury, wracał do przeszłości, czasów wojny. Nie rozumiał, dlaczego leży z pampersem, czasem próbował 'wstać', a w chwilach, kiedy miał przebłyski, mówił, że nie chce być ciężarem i że chce umrzeć. I chyba w tych chwilach, kiedy jego ostatnie komórki mózgowe funkcjonowały, podjął decyzję, że przestanie jeść. Odmawiał jedzenia, karmienie przez rurki nie pomagało, z dnia na dzień stawał się słabszy, aż niestety umarł. Na kilka dni przed moim urlopem w Polsce, kiedy planowałam się z dziadziem pożegnać i powiedzieć mu, że będzie pradziadkiem ![]() I choć jest i było mi bardzo smutno, jak i całej rodzinie, to jednocześnie jest to ulga. Bo on by się męczył, co to za życie, być przykutym do łóżka, męczyłaby się też rodzina - nie mówię o odwiedzinach, pielęgnacji itp, ale psychicznie. Bo nie jest to łatwy widok, zwłaszcza jak się pamięta sprawną fizycznie i psychicznie osobę. Kilka lat temu moja kuzynka dostała nagłego ataku padaczkowego. Okazało się, że miała guzy mózgu, których było bardzo dużo. Nikt o tym nie wiedział. Od razu do szpitala, operacja, ale niestety nie obudziła się po operacji. Jej rodzice musieli podjąć decyzję, czy pozwolić jej odejść, czy patrzeć na bezwładne ciało dziecka przypięte do maszyny podtrzymującej życie... Wybrali to pierwsze i wiem, że była to najtrudniejsza decyzja, jaką przyszło im w życiu podjąć. |
kolezanka_szkla | Post #7 Ocena: 0 2012-07-04 20:16:53 (13 lat temu) |
Z nami od: 17-12-2010 Skąd: L5 |
PeacockFox ja i tak jestem juz skazana na wieczne cierpienie.
"Chuda krowa, to jeszcze nie sarenka"
|
Samurajka | Post #8 Ocena: 0 2012-07-04 20:30:40 (13 lat temu) |
Z nami od: 14-08-2010 Skąd: Marden |
Cytat: 2012-07-04 20:04:35, Capricorn napisał(a): Ciężki temat... W lutym mój dziadziu - prawie 85letni, miał udar mózgu. Od kilku lat postępował u niego Alzheimer, miał gorsze i lepsze dni, ale ogólnie się trzymał, był sprawny fizycznie, schodził do piwnicy palić w piecu, pracował całe dnie, jak było ciepło, w ogrodzie. Ale udar sprawił, że wylądował w szpitalu, najpierw w jednym, potem w drugim, a ostatecznie w domu opieki (najlepszym w okolicy, bardzo dobre warunki). Do tego doszły inne dolegliwości. Z dnia na dzień stał się niesprawny, dużo komórek w mózgu zwyczajnie obumarło. Były dni, kiedy było z nim lepiej, coś tam mówił, ale częściej nie widział co się dzieje, nie rozpoznawał rodziny, albo mówił bzdury, wracał do przeszłości, czasów wojny. Nie rozumiał, dlaczego leży z pampersem, czasem próbował 'wstać', a w chwilach, kiedy miał przebłyski, mówił, że nie chce być ciężarem i że chce umrzeć. I chyba w tych chwilach, kiedy jego ostatnie komórki mózgowe funkcjonowały, podjął decyzję, że przestanie jeść. Odmawiał jedzenia, karmienie przez rurki nie pomagało, z dnia na dzień stawał się słabszy, aż niestety umarł. Na kilka dni przed moim urlopem w Polsce, kiedy planowałam się z dziadziem pożegnać i powiedzieć mu, że będzie pradziadkiem ![]() I choć jest i było mi bardzo smutno, jak i całej rodzinie, to jednocześnie jest to ulga. Bo on by się męczył, co to za życie, być przykutym do łóżka, męczyłaby się też rodzina - nie mówię o odwiedzinach, pielęgnacji itp, ale psychicznie. Bo nie jest to łatwy widok, zwłaszcza jak się pamięta sprawną fizycznie i psychicznie osobę. Kilka lat temu moja kuzynka dostała nagłego ataku padaczkowego. Okazało się, że miała guzy mózgu, których było bardzo dużo. Nikt o tym nie wiedział. Od razu do szpitala, operacja, ale niestety nie obudziła się po operacji. Jej rodzice musieli podjąć decyzję, czy pozwolić jej odejść, czy patrzeć na bezwładne ciało dziecka przypięte do maszyny podtrzymującej życie... Wybrali to pierwsze i wiem, że była to najtrudniejsza decyzja, jaką przyszło im w życiu podjąć. Wzruszyłam się... ![]() Mój Tata konczy w tym roku 72 lata...Niech Bóg mu da długie życie. Tata choruje od 30 lat na cukrzycę,która zniszczyła prawie wszystkie narzady.Doszedł Parkinson,nadcisnienie,torbiele w przełyku,miażdżyca spowodowała,ze przejscie pare metrow z salonu do wc to nie lada wyzwanie...Mimo wszystko,nie potrafiłabym podjąć decyzji,aby skrocic Jego cierpienie,kiedy nadejdzie czas... Z drugiej strony,jezeli chodzi o mnie...chcialabym abym odeszla z tego swiata w pelni sprawna umyslowo,z cala swiadomoscia sytuacji. Takie ot moje przemyslenia.... Nadzieja, to matka tych, którzy nie boją się rzucać myśli w daleką przyszłość.
![]() |
Adacymru | Post #9 Ocena: +1 2012-07-04 20:54:26 (13 lat temu) |
Konto usunięte |
Cytat: Nie potrafilabym jednak obecnie obciazyc najblizszych konsekwencjami za spelnienie mojego zyczenia "pomocy" w umieraniu w klinice w Szwajcarii.
Cytat: 2012-07-04 05:53:29, Yvonne_67 napisał(a): Adacymru, poruszylas tutaj ciekawa kwestie. „Według prezesa organizacji, Dignitas (szwajcarska organizacja, której celem jest pomoc w samobojstwie ludziom, którzy są nieuleczalnie chorzy) pobiera od swoich klientów 4000 euro (3182 funty) za przygotowania i asystę w samobójstwie oraz 7000 euro (5568 funtów) w przypadku poniesienia kosztów medycznych oraz przejęcia wszystkich powinności związanych z organizacją pogrzebu, włączając w to publiczne opłaty stanowione prawem.” Do tego dochodza koszty transportu, koszty pobytu rodziny i pewnie pare innych. Trzeba sie zatem liczyc z niemalymi wydatkami, na ktore nie zawsze moga pozwolic sobie osoby chore i chcace zakonczyc swoje cierpienie. I tak, jak piszesz, rowniez nie bylabym w stanie wymagac, by moi najblizszi placili. Wniosek z tego, ze nawet w takich wypadkach pieniadze decyduja, ze pozostanie nam cierpiec, az wyzioniemy ducha, jesli nie stac nas na ten „luksus”. Mi akurat przez mysl nie przeszla kwestia finasowania takiego rozwiazania (chociaz tez znaczaca). Ja mialam na mysli obciazenie psychiczne/emocjonalne bliskiej osoby, ktora miala by pomoc w podjeciu sie takich krokow, jak rowniez odpowiedzialnosc prawna po powrocie.
Ada
|
Capricorn | Post #10 Ocena: 0 2012-07-04 21:13:40 (13 lat temu) |
Z nami od: 05-02-2012 Skąd: South East |
Samurajka, przykro mi... Moi rodzice są jeszcze stosunkowo młodzi, jeszcze 60 nie mają, a fizycznie to jak 20-latkowie. Tzn tak im się wydaje i tak się zachowują czasem
![]() Myślę, że każdy z nas chciałby odejść po cichu, bez cierpienia, bez wcześniejszej wegetacji, w pełni władz umysłowych. Ale niestety nie zawsze to, jak się zestarzejemy, zależy od nas. |