 Posty: 25
Z nami od: 01-12-2011 Skąd: L |
Cytat:
2011-12-01 19:05:36, justin1976 napisał(a):
Zwolenników aborcji proszę o kilka odpowiedzi.
Jaki jest odsetek kobiet, które usuwają ciążę z powodów medycznych lub jest to ciąża w wyniku gwałtu?? Jaki jest odsetek kobiet, które ponownie dokonują aborcji, z powodów słabej znajomości metod antykoncepcyjnych??
Skoro o człowieku możemy dopiero po narodzinach, to czy czy moja koleżanka kilka dni przed porodem straciła płód, czy też dziecko??
Gwoli precyzji - malo kto jest zwolennikiem aborcji, chyba tylko bohaterka artykulu wyjsciowego dla tego watku - wielu jest zwolennikow pozostawienia decyzji o donoszeniu/usunieciu ciazy kobiecie.
Ja, jako ww prochoiceowiec nie musze sobie zaprzatac glowy statystykami, poniewaz ponad dobro zarodka stawiam ot chocby zwykla niechec kobiety do zostania matka. To prolifeowcy musza sie zastanawiac, dlaczego jednak w pewnych przypadkach latwiej im widmo tego zla zaakceptowac i ile "niewinnych" kobiet warto poswiecic w imie obrony zarodkow. Bo oprocz tych puszczalskich, ktorym nalezy sie kara - w postaci niechcianego macierzynstwa - sa przeciez takze ofiary, ktorym nawet najzatwardzialsi z Was byliby sklonni odpuscic (vide zalinkowany przeze mnie powyzej artykul).
Jesli kobieta nie chce byc matka, to najprawdopodobniej nie bedzie dobra matka. I nie pisze tu o ciazach z wpadki, nieplanowanych ale jednak zaakceptowanych, pisze o fizycznym przymuszeniu kobiety do donoszenia niechcianej ciazy. Jezeli w wyniku ciazy kobieta umrze, osieroci starsze dzieci lub tez straci zdrowie, odbije sie to na dobrostanie calej rodziny (w tym takze tych kompletnie pomijanych starszych dzieci). Dla mnie zaplodniona komorka jajowa, zarodek to sa byty potencjalne, nie majace swiadomosci wlasnego istnienia i uwazam za mniejsze zlo aborcje niz zmuszanie kobiety do uzyczania macicy. Jestem przekonana, ze metoda marchewki w tym przypadku jest znacznie skuteczniejsza od metody kija - psychologiczne wsparcie dla kobiet na rozdrozu, by byly wstanie realnie ocenic trudnosci wynikajace z niechcianego macierzynstwa - to w zupelnosci wystarczy.
Zalozmy, ze aborcje nazwiemy indukcja porodu (tylko po co bawic sie w takie infantylizmy?) i z etycznego punktu widzenia kobieta jest z miejsca rozgrzeszona. Jej dziecko nie ma szansy przezyc poza jej organizmem, ale, poki co, uzyczanie organow umierajacym dzieciom nie jest obowiazkowe. Saleta zostal bohaterem narodowym, bo zgodzil sie oddac nerke dla swojej corki i dobrze, bo to wspaniala i chwalebna decyzja, ale nikt go do niej nie zmuszal! Czy ktos z Panstwa wyobraza sobie prawo obligujace ludzi o odpowiednim materiale genetycznym do przekazywania swoich organow umierajacym dzieciom? Nawet krwiodawstwo nie jest obowiazkowe!
Co do Twojej przyjaciolki, to medycyna stawia granice miedzy przedwczesnym porodem a poronieniem. Bodajze 22 tc o ile dobrze pamietam. Natomiast tepe klechy potrafia robic problemy z pochowkiem i to dopiero obnaza ich faktyczne intencje...
|
 Posty: 4126
Z nami od: 30-10-2007 Skąd: London |
"Prokuratura stanowa w Kansas (USA) prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa noworodka, który przeżył aborcję. 35-tygodniowe dziecko miało zostać zabite dosercowym zastrzykiem z digoxinu. Urodziło się jednak żywe, aborterka wbiła mu wówczas narzędzie chirurgiczne pod żebra i dźgała nim, dopóki maluch nie przestał dawać oznak życia. Ciałko zostało spalone w krematorium. Oskarżona o to jest Shelley Sella, lekarka pracująca w ośrodku aborcyjnym w Wichita, będącym własnością również oskarżonego o dokonywanie szczególnie brutalnych późnych aborcji George'a Tillera. W kwietniu br. Tina Davis, była pracownica ośrodka Tillera, złożyła skargę na Sellę do organizacji pro-life, Operation Rescue, która zawiadomiła policję. Jednocześnie do Kansas State Board of Healing Arts (stanowa komisja medyczna) wpłynął wniosek o pozbawienie Selli licencji medycznej lub jej zawieszenie na czas trwania procesu.
Sheryl A. Snyder, asystent prawny Kansas State Board of Healing Arts, zapytana o ewentualną utratę prawa do wykonywania zawodu lekarza przez Shelley Sellę oraz zaopiniowanie przez to gremium jej przypadku w toczącym się postępowaniu, poinformowała nas wczoraj, że Sella ma licencję na wykonywanie zawodu lekarza w stanie Kansas od 6 kwietnia 2002 roku oraz że nie zostały podjęte żadne dyscyplinarne kroki w celu jej odebrania. Jak dodała, ponieważ zgodnie z tamtejszym prawem dochodzenia są tajne, Board of Healing Arts nie odpowiada na pytania, które ich dotyczą.
Tina Davis jest licencjonowaną pielęgniarką i była jedynym pracownikiem posiadającym taki certyfikat wśród osób zatrudnianych w ośrodku Tillera. Z wyjątkiem jego trzech dochodzących aborcjonistów, którzy pracowali w ośrodku trzy dni w tygodniu w systemie rotacyjnym. Kobieta była przez dwa lata zatrudniona w placówce i asystowała przy aborcjach, dokonywanych m.in. przez Shelley Sellę. Przerażona okrucieństwem aborcji i dobiciem żywo urodzonego noworodka zrezygnowała z pracy i o wszystkim postanowiła opowiedzieć miejscowym prawnikom. W tym konkretnym przypadku relację złożyła pracownikom Operation Rescue. Davis poinformowała grupę pro-life o straszliwej śmierci noworodka w kwietniu i organizacja zgłosiła to policji w Wichita. Tina Davis zeznała, że Tiller wraz ze swoją asystentką Shelley Sellą zabili dziecko, które przeżyło aborcję. Czyn był bestialski. Współpracownica ginekologa kilkunastokrotnie dźgała dziecko nożem pod żebra, dopóki nie przestało dawać oznak życia. Dodała, iż jest przekonana, że Tiller już wcześniej dziesiątki razy dopuszczał się podobnych czynów. Również prawnicy nie mają wątpliwości, że ginekolog jest wielokrotnym dzieciobójcą.
Pielęgniarka opisała ze szczegółami bestialstwo, jakiego dopuścili się na jej oczach aborcjoniści. Kobieta, która przyszła do kliniki, była w 35. tygodniu ciąży. W trakcie aborcji (dziecko dostało zastrzyk zatrzymujący akcję serca) rozpoczęła się jednak akcja porodowa. - Po urodzeniu okazało się, że dziecko żyje, wyraźnie się poruszało - opowiada Tina Davis. - Nie mam wątpliwości, że to dziecko urodziło się żywe. To było morderstwo, inaczej się tego nie da nazwać - zeznała pielęgniarka. Jak zrelacjonowała organizacji pro-life, kiedy dziecko przyszło na świat żywe i "doktor" Shelley Sella to zobaczyła, spojrzała na swoją pielęgniarkę (Tinę Davis właśnie), a następnie podniosła narzędzie chirurgiczne i wbiła je dziecku pod lewe żebro, kręcąc nim tak długo, dopóki maleństwo nie przestało się ruszać. Pielęgniarka nie wyjaśniła, dlaczego dziecko urodziło się żywe, mimo iż aborcje w tym późnym okresie ciąży zwykle rozpoczyna się śmiertelnym zastrzykiem w serce dziecka. Aczkolwiek Operation Rescue zostało poinformowane przez byłe pacjentki, że czasami pierwszy zastrzyk nie kończył się śmiercią dziecka. Troy Newman z OR ma nadzieję, że prokuratura zakwalifikuje ten przypadek jako sprawę o morderstwo. - W 35. tygodniu już nie ma żadnych wątpliwości co do zdolności do życia. To jest morderstwo, jakkolwiek by na to nie spojrzeć - mówi. Operation Rescue nawołuje również do natychmiastowego pozbawienia Selli prawa wykonywania zawodu i nagłego zamknięcia "zakładu późnych aborcji" należącego do Tillera. Jednakże prokuratorzy będą mieć trudne zadanie, ponieważ ciało dziecka prawdopodobnie zostało spalone w krematorium kliniki Tillera. - Bez ciała każdy przypadek morderstwa staje się trudniejszy - powiedział Newman. - Jakkolwiek z powodu brutalności tego morderstwa i ciężaru winy jesteśmy zmuszeni domagać się, żeby klinika Tillera została zamknięta przez państwo do czasu, kiedy odbędzie się pełna kontrola i dochodzenie - dodał. Zwrócił się także do komisji lekarskiej o czasowe zawieszenie prawa wykonywania zawodu dla Selli i Tillera na czas trwania śledztwa. OR stara się niezależnie potwierdzić więcej szczegółów z zeznania Davis na temat śmierci dziecka.
Mordercza drużyna
Sella była też zamieszana w aborcję na dziecku Michelle Armesto-Berge, która zeznawała we wrześniu ubiegłego roku w sprawie straszliwej późnej aborcji w ośrodku Tillera. Według relacji przekazanej Operation Rescue, dziecko Armesto-Berge dostało zastrzyk z digoxinu (produkuje go Gedeon Richter) na początku procesu aborcyjnego. Tina Davis została zmuszona przez Selli do drugiej iniekcji, kiedy ta odkryła, że dziecko na drugi dzień ciągle jeszcze żyło. Davis powiedziała także OR, że w trzech przypadkach, przy których była obecna, dzieci otrzymywały zastrzyk z digoxinu w serce, a ich matki odsyłano do lekarza pierwszego kontaktu, żeby to on przyjął poronienie. - Ta praktyka jest szczególnie ryzykowna, ponieważ kobiety przybywające z całego Zachodniego Wybrzeża mogą urodzić albo doświadczyć niezliczonej ilości niebezpiecznych komplikacji, zanim będą w stanie dotrzeć do swojego lekarza. To jest szokujące, że pozwalano na coś takiego - podkreśla Newman.
Shelley Sella ma 51 lat i jest najmłodsza w "morderczej drużynie" Tillera. Urodziła się w Izraelu. Jej ojciec był izraelskim żołnierzem i bogatym biznesmenem. Wychowywała się zarówno w Izraelu, jak i w Nowym Jorku. Jej rodzice łożyli na kampanie liberalnych kandydatów politycznych oraz liberalnych organizacji. Dorastała w Nowym Jorku i uczęszczała na Uniwersytet Wisconsin w Madison, szkoląc się w ginekologii, zanim rozpoczęła szkołę medyczną w Tel Aviwie (Tel Aviv University Sackler School of Medicine). Licencję medyczną otrzymała w 1988 roku. Przez wiele lat pracowała dla Kaiser Permanente w Oakland w Kalifornii, zanim odeszła, żeby pracować w Planned Parenthood of Shasta Diablo. Od tego czasu Sella została "krążącym jeźdźcem" aborcjonistów, dzielącym czas między liczne ośrodki aborcyjne w Kalifornii oraz George Tiller's Women's Health Care Services w Wichita w Kansas, gdzie pracuje co trzy tygodnie. Jest lesbijką. Razem ze swoją obecną "żoną" Julie Litwin w późnych latach 80. i wczesnych 90. były aktywistkami skrajnie lewicowej partii w Santa Cruz w Kalifornii. Związały się z ultraliberalną "New Jewish Agenda". Swoją kochankę Julie Litwin poślubiła w urzędzie stanu cywilnego w San Francisco w walentynki w 2004 r. w obecności syna Litwin, który wówczas miał siedem lat. "Małżeństwo" Sella - Litwin było jednym z tuzinów cywilnych gejowskich ceremonii dokonanych w San Francisco na początku 2004 roku. Później sądy orzekły, że te "małżeństwa" nie są uznawane przez państwo. Partnerka Selli, Julie Beth Litwin, jest dyplomowaną akuszerką. Kobiety wychowują kilkuletniego chłopca o imieniu Noah Lani. Cała trójka udziela się w organizacji zajmującej się ochroną łososi i środowiska wodnego. Sella i Litwin mieszkają niedaleko Colby Park w Oakland w Kalifornii. Sella aktywnie działa w radykalnej proaborcyjnej kalifornijskiej grupie pod nazwą "Women's Health Rights Coalition ACCESS", w którą wnosi spory wkład finansowy.Jest zatrudniona w dwóch dużych ośrodkach aborcyjnych: Tiller's Women's Health Care Services oraz Planned Parenthood Shasta Diablo w Kalifornii. Bierze też "drobne zlecenia" w kilku mniejszych ośrodkach w kraju. Specjalizuje się w zabójstwach dzieci w okresie okołoporodowym"
|