Wieksze skladki, trudno, rozumiem. Wiek emerytalny, nie zebym z radosci podskakiwala, ale tez potrafie jeszcze jakos przezyc, chociaz nie takie plany mialam (a ze mam jeszcze troche do tego nowego wieku, to moze jeszcze sie zmieni, i jeszcze dluzej trzeba bedzie pracowac...).
Zmiana sposobu obliczania wydaje mi sie niesprawiedliwa, i nielogiczna. Ktos kto probuje poprawic swoje kwalifikacje, stara sie o lepsza prace, a za tym lepsze zarobki, bedzie moze na szczycie swoich osiagniec przechodzac na emeryture, ale zamiast cieszyc sie ze swoich osiagniec, bedzie mial srednia zarobkow z calego zycia brana pod uwage. To jakby krok do tylu na koniec kariery zawodowej.
Stawia to tez w niesprawiedliwej sytuacji rodzicow, ktorzy wychowujac dzieci, niestety ale nie maja szans wypracowac zwykle wysokich zarobkow, w tych pierwszych latach zycia dzieci. Za to sa dodatkowo poszkodowane, bo srednia wszystkich zarobkow brana ma byc pod uwage. Raz traca rodzice na zarobkach jak wychowuja dzieci a drugi raz jak te nizsze zarobki sa brane do sredniej naliczania emerytury. Niezaleznie od tego jak od czasu urodzenia dzieci ambitnie wspinal sie rodzic po drabinkach kariery (i plac).
Ada