Zakładam ze masz rację...kto przy zdrowych zmysłach ( i płucach
) dałby radę smażyć przez 5 godzin? Po drugie nie czujemy tutaj tego zapachu to możemy sobie gdybać.
Co nie zmienia faktu że chetnie wprowadziłbym sie do kamienicy gdzie każdy choduje drzewo gdybym miał do wyboru mieszkać tam lub w kamienicy gdzie sąsiad miał nieszczelny zawór...Raz sie zlał/zesrał w gacie a raz na dole na klatce...
2011-11-26 13:54:07, znowu-ciupek napisał(a): Co nie zmienia faktu że chetnie wprowadziłbym sie do kamienicy gdzie każdy choduje drzewo gdybym miał do wyboru mieszkać tam lub w kamienicy gdzie sąsiad miał nieszczelny zawór...Raz sie zlał/zesrał w gacie a raz na dole na klatce...
Reasumujac, lepiej jest trafic na sasiadow palacych niz pijacych
"Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat." S.J.Lec
Dziekuje, za to ze ktos zauwazyl ze mnieszkam nad nimi, caly smrod idzie do gory wiec co innego jest jak ktos nad toba to robi co innego pod toba w mieszkaniu. Gdyby byl ktos chetny na zamiane... zapraszam. Gdyby chodzilo o zapach niesiony podmuchem wiatru raz kiedys to nie ma problemu... zapach znika po chwili i nawet przyjemnie pachnie. Smrod ten unosi sie do kilku godzin i chodz wiem jak pachnie zielsko to ten zapach jest straszny i jakis dziwnie mieszany. Moze ktos ma tutaj istotnie racje ze oni moze cos choduje no i konnsumuja. Na policje musze isc nie mam wyjscia, moje dziecko ma dzieisiec miesiecy, pelza po podlodze, nie moge pozwolic na to zeby dzien w dzien wdychala to paskudztwo, albo nie bede siedziala z dzieckiem na rekach w sypialni czekajac kilka godzin aby zwietrzalo to cos.
Dla nie ktorych moze to byc smieszne, ale wierzcie mi nie jest bo inaczej bym tutaj nie pytala. Nie zycze nikomu trafic na takich sasiadow jarajacych czy pijacych bo to jest stres co z tym fantem zrobic, Pozdrawiam
2011-11-26 14:08:20, anekka1 napisał(a): Dziekuje, za to ze ktos zauwazyl ze mnieszkam nad nimi, caly smrod idzie do gory wiec co innego jest jak ktos nad toba to robi co innego pod toba w mieszkaniu. Gdyby byl ktos chetny na zamiane... zapraszam. Gdyby chodzilo o zapach niesiony podmuchem wiatru raz kiedys to nie ma problemu... zapach znika po chwili i nawet przyjemnie pachnie. Smrod ten unosi sie do kilku godzin i chodz wiem jak pachnie zielsko to ten zapach jest straszny i jakis dziwnie mieszany. Moze ktos ma tutaj istotnie racje ze oni moze cos choduje no i konnsumuja. Na policje musze isc nie mam wyjscia, moje dziecko ma dzieisiec miesiecy, pelza po podlodze, nie moge pozwolic na to zeby dzien w dzien wdychala to paskudztwo, albo nie bede siedziala z dzieckiem na rekach w sypialni czekajac kilka godzin aby zwietrzalo to cos.
Dla nie ktorych moze to byc smieszne, ale wierzcie mi nie jest bo inaczej bym tutaj nie pytala. Nie zycze nikomu trafic na takich sasiadow jarajacych czy pijacych bo to jest stres co z tym fantem zrobic, Pozdrawiam
Ja się chętnie zamienię...Tyle że nie mam mieszkania z councilu.Wynajmuję prywatnie.Sąsiedzi w porządku,nikt nie robi zadnych cyrków.Jak masz ochotę to zamiana możliwa od jutra.(czynszu płacimy 750 pcm za 2 bed flat)
Czyli w sumie tak czy siak nie masz wyjscia i musisz sie wyprowadzic bo jak council/policja nie zareaguja to nie wytrzymacie w tym smrodzie a jak zareaguja i dostana po tylku to stosunki sasiedzkie tak Wam sie schrzania ze pewnie psychicznie nie wytrzymacie "umilania" zycia przez sasiadow bo nie wierze ze jak narobicie im łajna to nie beda probowali Wam sie zrekompensowac
Jak byłem gówniarzem to mieliśmy za sąsiada fabrykę ultramaryny zwaną szumnie Polifarb Kalisz...Gdyby ludzi wtedy zapytac czy woleliby żeby tam gandzia rosła zamiast tej fabryczki to by w czynie społecznym poszli komin rozbierać i krzaki sadzić.
Łeb sadził niemożebnie,firanki nawet po praniu białe nie były i ludziska chorowały.Fabryka była pół kilosa od naszego bloku a od szkoły jeszcze dalej.Nieraz latem trzeba było sie smażyć w klasach z pozamykanymi oknami bo waliło jakby się bobry tarły:-Y