Cytat:
2011-11-26 11:58:56, Alter_Ego napisał(a):
Mam pytanie odnosnie tego smrodu, czy jest to okresowy smrod, np o okreslonych porach dnia lub nocy?
Mieszkalem z gosciem sporo jarajacym i jakos nie bylo problemu ze smrodem w mieszkaniu. dopiero jak chlopaki zrobili sesje w 2-3 to czuc bylo w przedpokoju. Dla tego dziwi mnie ze zapach az tak sie roznosi i wywoluje bol i zawroty glowy.
Naszla mnie mysl ze gosc moze miec namiot hodowlany i czasem do niego zaglada jesli nie ma zautomatyzowanej hodowli. wtedy smrod jest mega, to samo przy suszeniu ziola. a jak wiadomo z farmerem sie nie zadziera dla wlasnego spokoju bo gdyby jakims cudem okazalo sie ze gosc jest zawodowym farmerem to proponowalbym zapomniec o smrodzie dla wlasnego spokoju. pomysl co moglby zrobic sasiad jakby go powineli za donos sasiadow.
Pozostaje zaprzyjaznic sie z sasiadami, nic tak nie laczy ludzi jak wspolne zainteresowania

[ Ostatnio edytowany przez: <i>Alter_Ego</i> 26-11-2011 12:04 ]
Dobrze gada...
Wtykanie nosa między drzwi a futrynę rzadko kończy się happy endem.
Zazwyczaj najbardziej śmierdzi(i przeszkadza) cudze.Jak komuś strasznie przeszkadza smród marychy to zawsze może się przeprowadzić do innego councilowskiego mieszkania między alkoholików.Tam dopiero jest karuzela.Pachnieć to tam tez nie pachnie,śpiewy,tańce,rozpierducha.
Rozrywka gwarantowana na okrągło...
Na sąsiadów na bank nie pomoże donoszenie na nich.
Albo się z nimi jakloś dogadać albo się przeprowadzić.
My gdziebyśmy się nie rzeprowadzili to wszyscy oczy wytrzeszczaja bo tam element i kryminał...Jakoś (nie licząc Polski)nie mogę doszukać się zatargów jakimkolwiek sąsiadem.
Była co prawda jedna akcja (było podejrzenie że mieszka na naszej ulicy pedofil).Gość całymi dniami siedział na lipie ( w oknie) i obserwował dzieciaki.Donosy jakieś do szkół pisał z bredniami że niby 14stoletnia córka sąsiadki tańczy na rurze i inne takie pierdoły porobionego starucha.Wystarczyło pokrecić się trochę pod jego oknami i bezczelnie (niby do siebie) wymskło sie parę razy że niech ten zbokol do moich dzieci się przyssa...
Skończyło się tak szybko jak się zaczęło.Facetowi pewnie się w domu nudzi a dziewczyny poniosła fantazja...
Ogólnie sielanka,sąsiad sąsiadowi biegnie z pomocą.Jak komuś auto nie chce zapalić to zaraz zbiega sie Brygada RR i szukiaja rozwiązania.Mamy takie niepisane prawa że nie stajemy sobie na miejscach parkingowych.Jeżeli zająłem sąsiadowi jego miejsce a słyszę że przyjechał to biore dupsko na dół i mu je zwalniam.Tylko obcy psują ten schemat.
Ta sąsiadka co ją mamy za ścianą to ponoć najbardziej wścibska baba na świecie.Nikt jej nie lubi.Fakt lubi wiedzieć wszystko ale nie lata z tym po bazarze jak to baby w Pl mają w zwyczaju.Ten facet pod nami też ponoć gbur nie z tej ziemi,odludek przez 3 lata jak tu mieszkamy nie przekroczył granicy drzwi wyjściowych i swojego ogródka.Jak sie wprowadzaliśmy to włascicielka mieszkania przestrzegała nas przed nim że upierdliwy.Ponoć nasi poprzednicy z jednym małym dzieckiem wyprowadzali się stąd biegiem bo sąsiedzi nie dawali im żyć że dziecko płacze...Zastanawiam się co nagle stało się z sąsiedzką cierpliwością że jakoś daja radę wytrzymać z nami?Czwórka to więcej niż jedno małe.Wiecznie się kłócą,krzyczą tupią a sąsiedzi im "dzień dobry" odpowiadają nam zresztą też.
Jeszcze taka akcja mi się przypomniała...Po walce Haye vs Kliczko wracałem z pubu krokiem łyżwowym ze śpiewem na ustach

.Środek nocy a ja na całe gardło KLICZKO,KLICZKO....
Wszyscy słyszeli ale nikomu to nie przeszkadzało.Wszyscy nawet wiedzieli kto to (rozmawialiśmy o tej walce w dzień),nikt nie dzwonił na policje,nikt nie wyskoczył z pretensjami.Tylko sąsiad podśmiewał się ze dwa dni.
Parę razy sąsiedzi dobijali sie do drzwi albo wołali przez okno bo samochód zostawiłem otwarty na noc.Teraz już przywykli że go wogóle nie zamykam.
Na koniec....
Szanuj sąsiada swego,zawsze możesz mieć gorszego