Str 52 z 113 |
|
---|---|
Post #1 Ocena: 0 2011-05-31 14:13:16 (14 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
wielbicielka | Post #2 Ocena: 0 2011-05-31 14:24:55 (14 lat temu) |
Z nami od: 29-04-2011 Skąd: Londyn |
jedz, nie ma co zwlekac, zwierze sie meczy i Ty tez patrzac na to
|
Post #3 Ocena: 0 2011-05-31 14:59:37 (14 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
wielbicielka | Post #4 Ocena: 0 2011-05-31 15:03:49 (14 lat temu) |
Z nami od: 29-04-2011 Skąd: Londyn |
Cytat: 2011-05-31 14:59:37, Mama-Myszy napisał(a): Juz wizyta umowiona, 16.50 jedziemy sie dowiedziec prawdy. Jak dalej tak pojdzie to zostane internetowa encyklopedia na temat kocich chorob, podczas przegladania netu wykrylam u mojego Kociambra 3 powazne choroby ![]() ![]() ![]() ![]() |
Post #5 Ocena: 0 2011-05-31 17:29:33 (14 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
|
|
wielbicielka | Post #6 Ocena: 0 2011-05-31 18:08:39 (14 lat temu) |
Z nami od: 29-04-2011 Skąd: Londyn |
o kurcze, dobrze ze poszlas bo pare dni i byloby po kocie
|
Nie_z_tej_bajki | Post #7 Ocena: 0 2011-05-31 18:51:02 (14 lat temu) |
Z nami od: 23-08-2010 Skąd: Tam, gdzie pachnie kawą ;-) |
I tak Was czytam - MM poglaskaj lobuza pod brodka ode mnie - i sie zastanawiam... czy ja chce, zeby te moje krolewny wychodzace byly....
![]() Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi Ci zawodu.... Przyjdzie - zrobi niespodziankę :D.
W życiu niczego nie żałuj! Po prostu Carpe Diem!!!
![]() |
kociefraszki | Post #8 Ocena: 0 2011-05-31 19:46:56 (14 lat temu) |
Z nami od: 24-03-2011 Skąd: Keadby |
Cholera, wlasnie doczytalam. Z poczatkowego opisu wygladalo ze zjadl cos co mu zaszkodzilo. Wet jakies badania robil, czy tylko podal leki? Szczepionka to tu nie pomoze - powinien dostac cos oslonowego na watrobe i kroplowe. Kurcze... Zeby on tego zyciem nie przyplacil. Ktos w okolicy wyklada trutke na gryzonie? Upolowanie zatrutego gryzonia jest najczestszym powodem zatruc chodzacych luzem kotow. Chyba ze ktos go czym poczestowal celowo, ale miejmy nadzieje ze nikt w okolicy nie jest takim bydleciem.
Nie_z_tej_bajki, to jeden z powodow dla ktorych moje nie wychodza. Jesli kot nie jest nauczony wychodzic, to nie stanowi to problemu. Poszlismy dzis do weta ustalic appointment na kontrole z Miyuki. Ladnie jej poschodzilo wszystko z reszta. Mowie w recepcji, ze jest ok, ale wetka chciala kote widziec po dwoch tygodniach. Nie ma problemu, jesli uwazamy ze kot jest zdrowy, to nie ma potrzeby stresowac go wozeniem do lecznicy. Stresowac? Miyuki?? Powiedzialabym raczej, ze biednego kotecka ominela wycieczka - ona kocha jazde samochodem po miescie (na moich kolanach, lapy na desce rozdzielczej i obserwacja terenu), a wizyty w lecznicy traktuje jak spotkania towarzyskie. [ Ostatnio edytowany przez: kociefraszki 31-05-2011 19:52 ] |
Nie_z_tej_bajki | Post #9 Ocena: 0 2011-05-31 20:05:37 (14 lat temu) |
Z nami od: 23-08-2010 Skąd: Tam, gdzie pachnie kawą ;-) |
No to masz wycieczkowa dziewczyne
![]() Moj piesa jak tylko dochodzi do drzwi lecznicy, juz sie zaczyna zapierac, wtapiac w tlo, taki maly osiolek sie robi - ani nie popchniesz, ani nie pociagniesz ![]() ![]() Jak wychodze zapalic ( w domu nie palimy ), Daisy jest pierwsza przy drzwiach od ogrodu. Po chwili dolacza Doris. Probowaly wychodzic, robily pare krokow i albo wskakiwaly do "konserwatory", albo je lapalam, zeby nie poszly dalej. Jak to zrobic, zeby nie chcialy wychodzic? ![]() Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi Ci zawodu.... Przyjdzie - zrobi niespodziankę :D.
W życiu niczego nie żałuj! Po prostu Carpe Diem!!!
![]() |
kociefraszki | Post #10 Ocena: 0 2011-05-31 20:39:30 (14 lat temu) |
Z nami od: 24-03-2011 Skąd: Keadby |
Normalnie - nie wypuszczac. Oczywiscie ciachnac jak dojrzeja (po pierwszej rujce) zeby ich "hormony nie ciagnely w swiat" i po problemie. Moje nie wybieraja sie za bardzo. Futro kiedys nawiala z domu (ona byla kiedys bezdomna), to jak sie polapalam po 2-3h, tkwila pod najblizej zaparkowanym samochodem i tylko czekala az ktos drzwi otworzy. Hino wypuszczona z domu idzie zwiedzac, ale generalnie nie pcha sie pod nogami zeby wiac na pole. Zadne nie probuje czmychac. Miyuki jest przypadkiem specjalnym - tez nie wieje z domu, ale jest jedynym kotem ktory naprawde nie boi sie niczego. Chociaz... Wypuszczona z torby (na smyczce) na High Street, zasuwala wzdluz schodow, wcisnieta pod stopien, zdecydowanie sie chowala. Chyba za duzo ludzi jak na nia.
|