

Str 29 z 113 |
|
---|---|
Nie_z_tej_bajki | Post #1 Ocena: 0 2011-05-17 19:52:54 (14 lat temu) |
Z nami od: 23-08-2010 Skąd: Tam, gdzie pachnie kawą ;-) |
No i po zabawie... Piesa na smyczy trzymany, posiedzial troche w jednym pokoju z kotami, poszczekal, popiskal, porzucal sie. Podstawilam mu po jakims czasie kote pod pysk - dobrze, ze zdarzylam sie odsunac... chcial ja ugryzc
![]() Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi Ci zawodu.... Przyjdzie - zrobi niespodziankę :D.
W życiu niczego nie żałuj! Po prostu Carpe Diem!!!
![]() |
Dwunasty | Post #2 Ocena: 0 2011-05-17 20:01:01 (14 lat temu) |
Konto usunięte |
hmmm, może bym wziął tego psa?
![]() A tak poważnie to musisz mu dalej ''podsuwać'' a w razie ataku na kota stanowczo powiedzieć psu że nie wolno!!! W końcu zrozumie albo zajmie to tyle czasu że koty same sobie w końcu rade dadzą. |
kociefraszki | Post #3 Ocena: 0 2011-05-17 20:33:22 (14 lat temu) |
Z nami od: 24-03-2011 Skąd: Keadby |
Chyba tak jak Dwunasty radzi... Kontakt pod kontrola, wzmacnianie pozadanych zachowan i hamowanie tych niewlasciwych. Olal smakolyki bo jest zbyt zafascynowany kotami. Uzrec chcial agresywnie czy w formie zabawy? Czyli jak wygladala mowa ciala w obecnosci kotow?
|
Nie_z_tej_bajki | Post #4 Ocena: 0 2011-05-17 20:36:41 (14 lat temu) |
Z nami od: 23-08-2010 Skąd: Tam, gdzie pachnie kawą ;-) |
Czyli nie jezyl sie jak zwykle, gdy atakuje "cos" na dworze, tylko chcial sie wyrwac ze smyczy, szczekal, nie trzasl sie juz tak jak 3 dni temu przy pierwszym razie w pokoju razem z kotami... Za kazdym razem jak na nie szczeknal, albo szarpnal bo chcial sie rzucic, psikalam go woda - wtedy sie kladl lub siadal ( padalo tez "nie wolno" ). Za kazdym razem jak grzecznie lezal, podstawialam mu pod nos smakolyk - nie ruszal, nawet powachac nie chcial...
No trudno - bede tak do skutku... Nie miala baba klopotu, wziela se... faceta ![]() ![]() Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi Ci zawodu.... Przyjdzie - zrobi niespodziankę :D.
W życiu niczego nie żałuj! Po prostu Carpe Diem!!!
![]() |
kociefraszki | Post #5 Ocena: 0 2011-05-17 20:40:12 (14 lat temu) |
Z nami od: 24-03-2011 Skąd: Keadby |
Czyli nie jest agresywny seansu stricte w stosunku do maluchow, a raczej potraktowalby je jak kolezenstwo do zabawy? Potarmosil, potrzepal troche i ew. poglamal... Kurcze, trzeba by czasu i oswajania, a wiec kontrolowanego kontaktu. Dwunasty ma racje w jeszcze jednej kwestii - z czasem maluchy podrosna i latwiej sobie poradza.
|
|
|
kolezanka_szkla | Post #6 Ocena: 0 2011-05-18 00:11:49 (14 lat temu) |
Z nami od: 17-12-2010 Skąd: L5 |
Oj poradza, poradza. Nie boj. Daj im troche czasu, psa pogonia w najciemniejszy rog. Zwlaszcza, ze to baby i dwie jeszcze. W kupie razniej. Magda powodzenia, napisz jutro jak Ci poszlo dalsze oswajanie.
Moj pies (ciagle glodny chodzi - bez wzgledu na to ile by zjadl) dorwal sie do zarcia kota. Chorowal dwa dni. Ja juz nie pamietam o co chodzi z tym zarciem. Jest rozna zawartosc bialka i jeszcze czegos. Tylko tyle zapamietalam, ze karmy kotow sa dla kotow, psie - dla psow i pod zadnym pozorem nie wolno podawac na opak. "Chuda krowa, to jeszcze nie sarenka"
|
Post #7 Ocena: 0 2011-05-18 00:19:59 (14 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
MerryPoppins | Post #8 Ocena: 0 2011-05-18 07:00:55 (14 lat temu) |
Z nami od: 15-02-2011 Skąd: Doncaster |
o matko, biedna jesteś, ja bym się chyba poddała na twoim miejscu, w sumie to ciężka sprawa z tym psiakakiem, uparty jak każdy facet
![]() [ Ostatnio edytowany przez: MerryPoppins 18-05-2011 07:02 ] Boże uchroń mnie przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z wrogami sam sobie poradze...
[url=][img][/img][/url]
|
karjo1 | Post #9 Ocena: 0 2011-05-18 09:36:55 (14 lat temu) |
Z nami od: 01-06-2008 |
Andzia, ajka byla dysproporcja rozmiarow miedzy zwierzakami? Poza tym pozwolenie na znecanie sie jednego zwierzaka nad drugim ( a takim jest podrzucanie, podduszanie, gonienie, memlanie, jesli drugie zwierze nie ma mozliwosci ucieczki) jest okrutne.
Magic, nie bede sie czepiala, ze temat nalezaloby przperacowac przed podjeciem decyzji, wypracowac najpierw perfekcyjne posluszenstwo psa w roznych warunkach, w domu i na zewnatrz, przy biegajacych dzieciach, skaczacych wiewiorkach, lezacych kotach czy latajacych ptakach... Na juz, praca nad psem, nad posluszenstwem, wlacznie z dosc ostrym glosem powiedzanym zakazem gonienia kotow, zapewnienia kociakom mozliwosci ucieczki (np bramka w drzwiach, z takim rozstawem szczebelkow, by koty przeszly, a pies nie). Poza tym wprowadzanie psa na smyczy, po dlugim spacerze, na ktorym zmeczycie go fizycznie i psychicznie (jak wyglada przecietny dzien zajec z psem?). Kociaki z czasem naucza sie radzic z psem, na razie jest zbyt duza roznica mas, a pies w typie pracujacym, wymaga sporo zajecia z czlowiekiem, gdy tego brak, daja znac typowe zachowania znudzoengo zwierza. A tak juz zupelnie na boku, po poczytaniu watku, pewna refleksja. Jak dlugo bedzie pokutowalo uroczo-glupio-rozbawione podejscie, ze moje zwierzatko (mojej rodziny/znajomych,dowolnie do wstawienia), to sobie pogoni inne zwierzatko/pobawi w podbieganie, obszczekiwanie, podgryzanie/'pusci sie', 'pojdzie na laski'/zostanie oddane'bo brak warunkow', a cale swiete oburzenie z powodu okrucienstwa, bezmyslnosci bedzie skierowane w strone mitycznych 'onych', tak dlugo nic nie zmieni sytuacji zwierzat -pupilow domowych, tak dlugo schrony beda pekac w szwach, bedzie sie plakac krokodylimi lzami nad zwierzatkiem zaginionym/zabitym pod kolami auta, bedzie sie wybierac, ktore zwierzatko z posiadanych oddac, bedzie konieczna masowka usypiania tych 'kochanych' petow.... |
Nie_z_tej_bajki | Post #10 Ocena: 0 2011-05-18 09:47:04 (14 lat temu) |
Z nami od: 23-08-2010 Skąd: Tam, gdzie pachnie kawą ;-) |
Zacznijmy od tego, ze nie moge sie poddac jak napisal ktos wyzej, bo moja decyzja o wzieciu kociakow byla przemyslana. Liczylam sie z tym, ze latwo nie bedzie, ze moj siersciuch nawet nie uczony, za kotami goni ( instynkt ), ze ciezko bedzie go przyzwyczaic do nowej sytuacji itd, itd, itd. Jesli biore jakies zwierze do domu, to nie rezygnuje tylko dlatego, ze nie mam juz sily. Bo zabierajac je pod swoj dach, biore za nie pelna odpowiedzialnosc i nie oddaje, bo mi sie znudzi na przyklad. Tak samo bylo z siersciuchem - wyjechalam do UK, a piesa byl ze mna odkad wzielam go ze schronu gdy mial 2 m-ce. Mialam go oddac/wyrzucic/zabrac do schronu tylko dlatego, ze pozmienialy mi sie plany zyciowe? Nie. Poukladalam wszystko tak ( a latwo nie nie bylo ), zeby moc go tu sciagnac, a zeby tez do tego czasu mial opieke w PL. I udalo sie.
Tak samo bedzie z kociakami - wzielam i zostana. Chocbym miala probowac i probowac "uczyc ich siebie ", az do znudzenia. Pomarudze sobie tutaj, ale to wszystko. Piesa ma problemy ze stawami, wiec dluzsze spacery, czy bieganie szybko go meczy. Tu gdzie mieszkamy jest wszedzie z gorki i pod gorke, wiec czasem jak wracamy ze spaceru, to staje, kladzie sie, nie ma sily. Ma reumatyzm. 8 lat juz ma ![]() Bawimy sie czesto na ogrodzie - lata z pilka, za pilka, ganiamy sie, ale tez szybko sie meczy... Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi Ci zawodu.... Przyjdzie - zrobi niespodziankę :D.
W życiu niczego nie żałuj! Po prostu Carpe Diem!!!
![]() |