No to byl wlasnie jeden z takich momentow kiedy kamera w rece bylaby potrzeba. Efekt koncowy jej proby wyjscia z wanny byl mniej wiecej taki jak na tym filmiku tylko, ze zanurzyla sie cala bo wskoczyla tam z duza szybkoscie hihihi
Kociefraszki, jestem pewna ze moja staruszka juz teraz bedzie ostrozniejsza chcac wskoczyc do wanny.
Zemsta jest jak pożar...
Im więcej pochłonie, tym bardziej robi się zachłanna.
Kurcze, ja nie rozuniem pozbywania sie zwerzat bo dziecko. No, chyba ze faktycznie okazuje sie ze dzieciak jest uczulony - trudno odczulac malenkie dziecko. Zwierzeta sa od nas zalezne, sa zdane na nasza opieke i sa do nas przywiazane - cos im sie w zw. z tym od nas nalezy.
Nie, nie mam wlazika. Po pierwsze nie nasz dom, po drugie moje koty nie wychodza z domu. W Polsce mieszkalismy na malym blokowisku - z jednej strony ruchliwa droga krajowa, z drugiej droga dojazdowa do browaru. Jakos nie mialam ochoty szukac kota nawinietego na opone TIR-a. Do tego wolno puszczane psy i fakt ze conajmniej 2 z moich kotek strasznie sie podobaly i padaly pytania po ile by mozna od nich kocieta sprzedac. A przeciez nie maja na czole napisane ze kastratki i nie nadaja sie na fabryke kociat. Poza tym Miyuki jest glucha - ona nie slyszy psa, samochodu... Poza tym dlugowlosy kot zbiera wszelki smiec na futro - wez to wyczesz potem. Poza tym mieszkamy na wynajmie - nawet gdyby koty byly wychodzace, to pewnie landlord by sie nie zgodizil na dziure w drzwiach - nie dziwne. Ale wlazik na chip? Jak to dziala?
Andzia widze ze Ty z Cov to moze ten czarny siersciuch co sie do Ciebie przypaletal to moj :D Nie mial przypadkiem niebieskiej obrozy na szyi?
Ja musze sie w koncu zabrac za kastracje naszego kocura, znaczy nie osobiscie ale wziac sprawy w swoje rece bo jak bede liczyc na faceta to nic z tego nie wyjdzie, a Ryska to juz wiecej w domu nie ma jak jest, przyjdzie, zje i dalej idzie na dwor, to co mnie doprowadza do szalu to to ze tylko co przyjdzie z dworu i za chwile znowu idzie a w miedzyczasie do kuwety musi nawalic, jakby kurde nie mogl i sasiadki w ogrodku (zartuje oczywiscie). Tylko sie wloczy i wloczy, a jak juz jest w domu to lazi i miauczy nie wiadomo czego.
Ja mialam dwa kocurki i jak sie okazalo ze jestem w ciazy to tez wszyscy straszyli toxo i mowili zeby koty wydac, jednego wydalam ze wzgledu na brak miejsca, Ryska oddac bym nie mogla bo to tak jakbym miala swoje dziecko oddac :D Jak poronilam nikt nie mial odwagi w ogole na ten temat nic powiedziec i cale szczescie bo jakby mi ktos powiedzial cos w stylu ze to przez kta to bym chyba pogryzla :/ No a teraz znowu jestem w ciazy i juz nawet oddawanie kota sobie odpuscili, zastanawiam sie jak nasz kocur przyjmie nowego czlonka rodziny
Ewela, powinno byc normalnie i bezkonfliktowo. Ja mysle, ze wtedy moja tesciowa szukala winnego majac problem z pogodzeniem zie z utrata tak oczekiwanego wnuka. Zamiast pytac dlaczego, latwiej jest przyjac ze to przez koty/blad lekarza ew. inna, dowolnie przyjeta, niezalezna od nas przyczyne. Bo my dotad nie wiemy dlaczego dziecko umarlo - wszystkie badania byly ok. Potem sytuacja sie powtorzyla, ale tu powod dal sie zlapac - na pewno jednak nie ten sam co za pierwszym razem. Teraz... Coz - blady poczatek, wiec zdaje sobie sprawe ze moze byc roznie, a jakie jest prowadzenie ciazy w UK wszyscy wiemy.
z obcymi w domu bywa różnie, nasz sasiedzki kot, czuje sie u nas jak u siebie, ni cholery sasiadom nie wytłumaczy że sam przyłazi i my go nie chcemy, mój to ten rudy a sasiad ten drugi jest piekny
Gdy wzielismy naszego bidula ze schroniska, corka zaczela czesto chorowac. Kaszel, chrypka itd. Balismy sie, ze uczulenie na psa. Mialam w Polsce cholernie madra pediatre, ktora stwierdzila, zaraz, stop, nawet jesli to z powodu psa - to najpierw sprawdzic, potem zobaczymy co dalej. Zrobilismy testy i faktycznie wyszlo uczulenie na siersc zwierzat.
Niedlugo potem corka wyladowala w szpitalu z ostrym stanem zapalnym zatok, ciaglym kaszlem i jeszcze innymi symptomami wskazujacymi na problem z psem.
W wyniku badan szpitalnych okazalo, sie ze dziecko zlapalo jakas bakterie (prawdopodobnie na basenie), ktora zagniezdzila sie w zatokach i mogla spowodowac nawet astme. Uczulenie na psa zostalo, ale po wyeliminowaniu tej bakterii - w ogole jest nieodczuwalne. Pies spi z corka w jednym lozku, jakby mogli - jedliby z jednej miski i NIC sie nie dzieje. Warto czasem sie zastanowic, czy aby te nasze slawetne uczulenia nie biora sie z polaczen pewnych dodatkowych problemow zdrowotnych.
Ja sobie w ogole nie wyobrazam oddac psa/kota z powodu powiekszenia rodziny. Gdy ja sie urodzilam, pies moich rodzicow byl chory na raka. Musielismy go uspic dopiero, gdy ja mialam jakies 3 lata. Nula byla nauczona, zeby do mnie nie podchodzic. Moja mama bala sie wlasnie urozmaicenia mojej diety o klaczki...
2011-05-13 11:00:33, MerryPoppins napisał(a): jezu jakie małe zdjęcie mi wyszło
Dokladnie - ja widze tylko male rozmazane plamki, ale sadzac z ich ulozenia to wyluzowane sa.
Kolezanka, masz racje z tym niespiesznym diagnozowaniem, aczkolwiek w ten wlasnie sposob zalatwilam mlodemu celiakie polekowa - 3 miesiace leczenia oskrzeli, okazalo sie ze to jednak pies. Cudowna suka musiala odejsc do innych ludzi, na szczescie byla z nami dosc krotko, a ludzie ktorzy ja od nas wzieli wlasciwie sie nia zajeli. Nadal jednak uwazam, ze zanim pozbedziemy sie zwierza, nalezy sprawdzic "na dziesiata strone" czy to na pewno to.
Andzia, fajne to z tym chipem. Niezly pomysl. Nie pomyslalam, ze przeciez jak jest wlazik to kazdy kot moze sobie wejsc a tu wychodzacych kotow od groma i troche - takie zabezpieczenie jest niezle. A co jak kot zgubi obroze? Mam troche"ale" co do obrozek u kotow bo latwo o zadzierzgniecie jesli obrozka nie jest na tyle elastyczna zeby przeszla przez glowe lub nie ma zapiecia ktore w razie mocnego szarpniecia pusci. Koty laza po krzekach, po drzewach... Latwo o zaczepienie. Co do alergii... Moj mlody sypia z kotem. Swoim kotem, u babci. Na moje koty reaguje w ciagu kilku godzin silnym katarem, po dwoch dniach zaczyna sie przyduszac. Jego kot go nie uczula.
wiecie co,my nasza toske wzielismy w listopadzie,w styczniu mlody zaczal chodzic do przedszkola i jak nigdy nie chorowal to tak sie zaczelo,ze az mialam dosc,wiecej siedzial w domu niz w przedszkolu i tez mi wszyscy gadali ze przez kota, aja mowie ze dop teraz jak do przedszkola poszedl itd a jedna uparcie i opowiadala jak to ejj kolezanka wziela krolika i po pol roku okazalo sie ze ma alergie i oddala,a ja nie oddalam i dobrze,nie wyobrazalam sobie tego,a i choroby sie skonczyly