Cytat:
2025-07-29 18:24:57, kksiezniczka napisał(a):
O widzę Fugazi, że przeżyłeś wesele. A z tym to różnie bywa
Ja w Warszawie najbardziej lubię metro.
Przeżyłem, ale co to za życie

w pracy ciąg dalszy. Pasmo przegięć i porażek
Samo wesele chyba jedno z lepszych w życiu. Były tańce serbskie

(delegacja od pana młodego) i gruzińskie(siostra z familią)
Reszty nie pamiętam, ale niczego nie żałuję
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
Najlepszy był podobno powrót do hotelu

. Całe dwa kilometry!
Nasze Panie pojechały koło pierwszej , bo dzieci, wnuczki popadały jak muchy. Najbardziej wytrwali wojownicy zostali na placu boju do końca

.
Uber odrzucał, bo środek nocy, a trasa za krótka i wyceniona na 11złotych, nie opłacało się nawet obcokrajowcom za kółkiem.
Ktos rzucił hasło że idziemy z buta

Dobry pomysł, znalazło sie chyba z dziesięcioro chętnych na nocny hiking
Wzięlismy pod pachę dwie flaszki na drogę i jakieś całe pęto kiełbasy czy polędwicy z haka. Nad stołem wiejskim wisiały, mało kto to jadł, gorąco było. Oj mieli tubylcy nieprzespaną noc na trasie przemarszu. Noc piękna, nuta może trochę mniej, ale za to donosnie brzmiała

Było ściskanie sie ze słupem/latarnią, odpoczynek w rowie, toasty, jedna Serbka szła boso, buty niosła gdzieś zgubiła, wszyscy wracaliśmy szukać..i znów toasty

Nawet toaleta w stylu: panowie na prawą, panie na lewą stronę drogi
Białe rano nas przy hotelu zastało. Cztery godziny zeszło

Moja już milicję chciała wzywać
KK, jeżdżąc metrem omijasz atrakcje...takie gwiazdy ze świeczką szukać
Mistrz choreografii
[ Ostatnio edytowany przez: fugazi 29-07-2025 23:04 ]