- Ku mojemu zaskoczeniu w maju 2010 r. zadzwonili do mnie funkcjonariusze kryminalni i oznajmili, że odnaleźli mój samochód. Jeszcze tego samego dnia poszedłem na rozpoznanie auta – mówi Pan Mirosław. - Wizualnie było zmienione, jednak rozpoznałem je bez problemu. W tamtym momencie się ucieszyłem jednak moje szczęście zbyt długo nie trwało.
Tu zaczęły się problemy dla naszego czytelnika. Samochód stał przez trzy miesiące na parkingu policyjnym i nie można było go zabrać do domu. Później niespodziewanie przejął go Sąd Rejonowy w Elblągu, jako dowód w sprawie.
- Kilkakrotnie wysyłałem pisma do sądu z prośbą o zwrot mojego auta. Jednak dostałem odpowiedź, że nie jest możliwe oddanie mi samochodu. Sprawcy bowiem usunęli w nim na trwałe i zmienili numery identyfikacyjne – mówi Pan Mirosław. – Przeżyłem szok, gdy po rozprawie auto zostało przekazane na rzecz Skarbu Państwa, a mi pozostało ściąganie od skazanych w procesie pieniędzy zasądzonych przez Sąd. W tym momencie nie mam ani pieniędzy ani auta.
To jednak nie koniec całej sprawy. Właściciel golfa postanowił kupić samochód i zaczął przeglądać ogłoszenia w internecie. Niespodziewanie, na jednym z elbląskich portali internetowych… znalazł ogłoszenie o sprzedaży swojego samochodu. Dodajmy, samochodu, który w świetle prawa nie miał już być dopuszczony do użytkowania.
- Mój samochód jest na nowo zarejestrowany i wystawiony do sprzedaży przez osobę prywatną – mówi nasz czytelnik. - Powiedziano mi, że już nic nie można zrobić z tym samochodem, a jednak okazało się inaczej i gdzie tu sprawiedliwość ? Rozmawiałem z obecnym właścicielem auta. Powiedziałem mu o stanie faktycznym sprawy i, że staram się samochód odzyskać. Nowy właściciel poinformował mnie, że samochód kupił od elbląskiej skarbówki i moja sprawa go nie obchodzi. Ponownie złożyłem pisma do sądu z prośbą o zwrot samochodu, skoro jak się okazuje, mógł on zostać ponownie zarejestrowany i sprzedany prywatnej osobie.
Pan Mirosław jest przekonany, że samochód z ogłoszenia jest jego własnością. Jak mówi, rozpoznał go po cechach charakterystycznych. Pewnych ubytkach w nadwoziu i czerwonej smyczy, które wisiała w samochodzie, gdy oglądał go na policyjnym parkingu.
- Na zdjęciach w ogłoszeniu jest ten sam samochód. Nie mam żadnych wątpliwości. Będę się starał odzyskać moją własność – zapowiada.
Krzysztof Nowacki – mł. aspirant z wydziału prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu potwierdza całą historię opowiedzianą przez naszego czytelnika.
- Faktycznie było zgłoszenie w sprawie kradzieży auta. W maju 2010 r. samochód znaleźliśmy w Stegnie. Miał przebite numery identyfikacyjne pojazdu – mówi Krzysztof Nowacki. – Auto zostało zabezpieczone na naszym parkingu. Rozpoznane przez właściciela. Później samochód, jako dowód rzeczowy, przejął sąd. Na tym nasza rola w całej sprawie się zakończyła.
Krzysztof Nowacki dodaje, że w świetle prawa, takie auto – nawet z przebitymi numerami identyfikacyjnymi, może wrócić do właściciela i zostać ponownie zarejestrowane.
- Właściciel skradzionego auta musi przedstawić zaświadczenie z sądu o toczącym się postępowaniu w sprawie kradzieży. Z tymi dokumentami trzeba udać się do uprawnionego diagnosty, który nada nowe numery – mówi Nowacki.
Dlaczego więc samochód nie trafił do jego właściciela, a w świetle prawa został mu odebrany i co więcej, przekazany na rzecz Skarbu Państwa, który samochód… sprzedał ?
Z tym pytaniem zwróciliśmy się do sędzi Doroty Zientary, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Elblągu.
- Sprawa dotyczyła nie tylko kradzieży samochodu ale również przebicia numerów identyfikacyjnych – mówi sędzia Zientara. – W takim przypadku sąd orzekł o przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa.
