Tu przekleję z jednej ze stron tego wątku, jakby ktoś chciał się pośmiać. Ja za dzieciaka
Macie jakieś zdjęcia z dzieciństwa?
Cytat:
2019-07-31 07:52:21, ZosiaS napisał(a):
Tego nie znam, ale pamiętam jeszcze kulki z płatkami owsianymi, karmelki (opcjonalnie z płatkami) i domowe marcepany 😊
I absolutny hicior, krem z owoców, białek i cukru. Kręcony w makutrze.
Masz jakis przepis na te domowe marcepany? Tego kremu z owoców, białek i cukru to nie kojarzę
U nas królował latem jeszcze kogel mogel jak się chciało bardzo coś słodkiego. No i chleb pieczony przez babcię, na to śmietana swojska, truskawki i cukier. Mniam
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.
2019-07-31 09:52:04, karjo1 napisał(a): Nieodwolalnie o poranku wakacyjnym:
Byl taki serial po Teleranku , “ Goscie”. Ekspedycja z XXV wieku przenosi sie do lat osiedziesiatych XXwieku, w poszukiwaniu wzoru na przesuwanie kontynentow. Swietna komedia. Moj Tata zawsze z nami siadal to ogladac. Niedawno obejrzalam sobie znowu na YouTube, ale mieli kiepskie tlumaczenie, pierwsze wydanie bylo lepsze.
Przeczytalam sobie stare posty z tego watku. Ja bawilam sie na podworku (kamienicy w centrum Wawy) i na takim placu pare ulic dalej. Na tym placu stoi budynek mieszkalny. Podworko ciagle istnieje, szare i ponure miejsce. Do tego w budynku nie ma juz zadnych dzieci, sami starzy ludzie, a reszta lokali wynajeta na cele komercyjne.
Park, do ktorego chodzilam z babcia ciagle istnieje, ale nie ma tam za bardzo zadnych atrakcji dla dzieci.
Z racji miejsca zamieszkania za czasow mlodosci, widzialam rozne dziwne rzeczy. Pol nagich ludzi chodzacych po ulicy, prostytutki byly na porzadku dziennym, itp. Uroki centrum Wawy. Na Pradze bylo zapewne jeszcze ciekawiej.
Patrzac na nowe osiedla w Warszawie, uwazam ze sa tam calkiem niezle place zabaw i sa na nich dzieci. Oprocz tego administracja osiedla organizuje rozne imprezy, dostaje maile od czasu do czasu.
No żeś pojechała Zwłaszcza z moim wzrokiem Ja akurat mam Cię na FB więc mogłabym się podjąć próby poszukania Cię w tym dzikim tłumie ale zdjęcie za małe.
Ja swoje dzieciństwo to kojarzę z bieganiem, z kluczem na szyi i wiecznie potarganymi kudłami. Matka mnie sama próbowała wychowywać i za dzieciaka sporo czasu spędziłam latając po podwórku i wisząc na trzepaku, głową w dół.
Te Twoje opisy prostytutek Rich, to juz bardziej mi się kojarzą z czasem jak byłam nastolatką. Jak byłam u babci na wakacjach pijany kierowca wjechał nam do domu autobusem. W sam środek stołowego. Domu sie nie dało uratować i babcię z ciocią przenieśli do "tymczasowego lokum " do bloków, gdzie mieszkała w zasadzie patologia. Tam też można było zobaczyć i usłyszeć wiele ciekawych rzeczy Mieszkanie zastępcze okazało się mieszkaniem na stałe i babcia mieszkała tam do śmierci. Jak sie tam wprowadziła to wodę trzeba było przynosić wiadrkiem z hydrantu koło bloku. Warunki tragiczne.
Ogólnie najlepiej wspominam dzieciństwo z wakacji u babci, jak jeszcze miałam tą swoją chałupinkę i dużo czasu spędzało się na dworze wspinając po drzewach.
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.
Pewne rejony Srodmiescia Wawy byly nazywane "Pigalak" nie bez powodu. Po wojnie kamienice zostaly zasiedlone jak leci, w wielu mieszkaniach mieszkalo po kilka rodzin ze wspolna lazienka i kuchnia, do tego porobily sie meliny, itp. Stad tez rozne dziwne typy biegajace po ulicy, zapewne po pijaku.
Jako dziecko po prostu widzialam to wracajac ze szkoly. Taka normalnosc srodmiejska. Kiedys kolega mi opowiadal, ze jego matka bala sie jak jechal do centrum, bo to niebezpieczne okolice. Ale jak sie tam mieszkalo, to znalo sie wszystkich i bylo w porzadku.
Dla odmiany teraz centrum miasta jest opustoszale w weekend i swieta, bo coraz mniej ludzi mieszka w tych kamienicach, bo zostaly poprzerabiane na biura lub pojedyncze lokale sa powynajmowane na ten cel.
Ja regularnie lazilam po plotach i drzewach, jedyna dziewczynka w rodzinie brala przyklad ze starszych braci ciotecznych. I bawilam sie samochodami z mlodszym bratem ciotecznym. Wiadomo skad moje obecne hobby O dziwo moj brat cioteczny od samochodow nie jest nimi zbytnio zainteresowany, komputery go wciagnely kompletnie.
2019-07-31 14:19:55, EFKAKONEFKA33 napisał(a): No żeś pojechała Zwłaszcza z moim wzrokiem Ja akurat mam Cię na FB więc mogłabym się podjąć próby poszukania Cię w tym dzikim tłumie ale zdjęcie za małe.
Powiększ sobie. Jako jedyna miałam wianek z żywych kwiatów. Był mokry, ciężki i szczerze go nienawidziłam. Teraz fajnie to wspominam, ale wtedy chciałam mieć taki jak inne dziewczynki i zagroziłam nawet, że w innym wypadku nie pójdę wcale do komunii Było grubo bo byłam uparta jak osioł, do dziś zresztą jestem, ale jakoś mnie wtedy przekupili ...
Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.
Nostalgia dopada.
Niestety nie mam żadnych swoich zdjęć z dzieciństwa.
Pochodzę z dużego blokowiska w centrum Łodzi. Wprowadziliśmy się tam z mama jak jeszcze osiedle było w budowie. Błoto, kamienie, betonowe konstrukcje, stare nieruchomości z dziurawymi podłogami bez drzwi i okien, dziki park niedaleko. Mam na musli dziki, w sumie las. Ścieżki wydeptane przez dorosłych idących do pracy.
Cała nasza grupa biegała gdzie mogła uwalana w błocie po uszy. A jak było lato to ukurzona i umorusana jak nieboskie stworzenia.
Mieszkania były nawet ładne i duże ale ponieważ cały czas coś budowano to albo nie było wody, albo światła, albo gazu bo coś cały czas podłączano, odłączano, zmieniano itd. Dźwigi wszędzie, tony piasku, żwiru, innych kamyczków na których jak się upadło to lekko nie było. Do dzisiaj mam kilka wrosnietych pod skóra na kolanie po jakiejś tam kraksie.
Potem porobili płace zabaw i już tam oddawaliśmy się dzikim zabawom. Zawsze w lato było nas tam pełno. W zimie zreszta tez. Z okresów budowy osiedla została nam usypana górka i to z niej zjeżdżaliśmy na sankach czy po prostu spychalismy się na zmianę po zboczach.
Teraz osiedle jest ładne, kolorowe, bloki odnowiono, pomalowano. Podrasowane place zabaw, posadzono krzaczki, zaopiekowano się drzewkami. Normalnie szał ciał i uprzęży. I co? Wszędzie pusto. Na tych płacach zabaw nie widuje ani jednego dziecka. A osiedle duże i napewno sporo rodzin na nim mieszka. Ech, czasy się zmieniły, już nic nie jest takie samo.