Jako gówniarze czytalismy ksiązki horrory.Jeden przeczytał0-dawał innemu.I tak ksiązka z Freddym-Koszmar z ulicy Wiązów stał sie bestsellerem.
Tak bardzo "czuliśmy"to,że ja i 2kolegów postanowlismy wcielić to w życie.Kolega-włosy długie,czarne.Do tego zielony sweter,glany,czarne spodnie,w zęby wsadził takie szczęki kupione na odpuście,na szyji ketchup zmieszany z farbą,na twarzy puder od mamy,na głowie kapelusz.,w ręku latarka.
Freddie malowany!
Na próbe poszlismy do znajomych.Kolega ze strachu zsikał sie-tzn działa!!!
Co chwile robiło nas sie więcej.
"Na odstrzał" poszli róźni ludzie,mniej lub bardziej lubiani.Wystarczy stuknąc w okno(1.00 w nocy)i poświecic latarką od dołu na twarz.
Ostatnia"ofiara" miała zawał.To nasza siąsiadka,która zawsze piłki nam zabierała z obawy o okna.
Ucieklismy do campingu w którym spalismy.
To nie był dobry pomysł.Przyjechała karetka..a ja przez rok nie szłam koło jej domu(mieszka na przeciwko) tylko dookoła przez ogród z tyłu domu.
Wakacje,nuda...no i Policja na głowie
Spalismy w namiotach,campingach.Camping przywiózł sąsiad,a my dzieciaki tam spalismy w wakacje.Spalismy!!!..to za duzo powiedziane.