Str 6 z 13 |
|
---|---|
Post #1 Ocena: 0 2010-01-24 20:10:07 (15 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
doritos | Post #2 Ocena: 0 2010-01-24 20:28:31 (15 lat temu) |
Z nami od: 10-12-2009 Skąd: londyn |
ie2ox4
Tez slyszalam o tym,podobno dziala jak rodzaj homeopatii w formie elektronicznej ale podobno nie leczy ani nie zastepuje leczenia medzycznego,wzmacnia tylko uklad odpornosciowy[?]... |
krunschwitz | Post #3 Ocena: 0 2010-01-24 20:46:12 (15 lat temu) |
Z nami od: 21-05-2006 Skąd: trzeci kamień od Słońca |
Cytat: 2010-01-24 18:37:26, doritos napisał(a): Cytat: 2010-01-23 23:37:58, krunschwitz napisał(a): Cytat: 2010-01-23 23:02:38, doritos napisał(a): Zgadzam sie to nie homeopatia a ziololecznictwo(fitoterapia) ale przyznasz chyba ze obie te metody zaliczane sa do medycyny niekonwencjonalnej i sa(jak dla mnie)skuteczne [ Ostatnio edytowany przez: <i>doritos</i> 23-01-2010 23:08 ] Nie,nie zgodzé sié z tym.Ziololecznictwo jest na pewno rodzajem naturalnej medycyny alternatywnej,a homeopatia to metoda niekonwencjonalna lecz niestety nie naturalna. Proste pytanie: Gdzie w przyrodzie rosná tabletki czy granulki homeopatyczne??? Ziola rosná wszédzie. Oczywiscie ze tak Metody leczenia zaliczane do medycyny niekonwencjonalnej: Akupresura – leczenie uciskiem określonych miejsc ciała Akupunktura – leczenie igłami wbijanymi w określone miejsca na ciele Apiterapia – leczenie produktami pszczelimi Aromaterapia – leczenie zapachami Bioenergoterapia – leczenie bioenergią Fitoterapia – leczenie ziołami (ziołolecznictwo) Germańska Nowa Medycyna - Hipnoterapia – leczenie hipnozą Homeopatia – leczenie "zdynamizowanymi roztworami wodnymi", czyli rzekomą formą energetyczną danej substancji, która jest najczęściej pochodzenia roślinnego lub mineralnego Klawiterapia – leczenie pobudzające klawikami na strefy, punkty i receptory biologicznie czynne Kręgarstwo – manipulacja kręgosłupem Urynoterapia – leczenie moczem Metoda Aleksandra Metoda Feldenkraisa Metoda Batesa - metody leczenia oczu Czy w zadna z nich nie wierzysz? Ps.Roznica miedzy homeopatia a ziololecznictwem jest taka ze tej 1-szej nie mozna przedawkowac,poniewaz jest nieszkodliwa a ta 2-ga niesety tak. W kilka z nich wierzę i to bardzo.W homeopatię NIE:-W Życie jest krótkie. Praca jest dla tych, którzy nigdy życia nie zrozumieją. Bezczynność nie poniża człowieka. Kto umie patrzeć dobrze, ten ją odróżnia od lenistwa.
|
krunschwitz | Post #4 Ocena: 0 2010-01-24 20:51:42 (15 lat temu) |
Z nami od: 21-05-2006 Skąd: trzeci kamień od Słońca |
Cytat: 2010-01-24 18:37:26, doritos napisał(a): Ps.Roznica miedzy homeopatia a ziololecznictwem jest taka ze tej 1-szej nie mozna przedawkowac,poniewaz jest nieszkodliwa a ta 2-ga niesety tak. Zgadzam się z tym.Nie można przedawkować "leków" homeopatycznych ,bo to są substancje kompletnie obojętne dla organizmu. I powtarzam jeszcze raz: homeopatia nie jest metodą naturalną.Jest alternatywna lecz nie naturalna. Życie jest krótkie. Praca jest dla tych, którzy nigdy życia nie zrozumieją. Bezczynność nie poniża człowieka. Kto umie patrzeć dobrze, ten ją odróżnia od lenistwa.
|
doritos | Post #5 Ocena: 0 2010-01-24 21:19:00 (15 lat temu) |
Z nami od: 10-12-2009 Skąd: londyn |
w organizmie człowieka zdrowego wywoła objawy chorobowe, osobę chorą zaś wyleczy.
Powodzenia 30-go. |
|
|
krunschwitz | Post #6 Ocena: 0 2010-01-24 23:20:45 (15 lat temu) |
Z nami od: 21-05-2006 Skąd: trzeci kamień od Słońca |
Cytat: 2010-01-24 21:19:00, doritos napisał(a): w organizmie człowieka zdrowego wywoła objawy chorobowe, osobę chorą zaś wyleczy. Powodzenia 30-go. Ziemia jest płaska ![]() ![]() ![]() ![]() Życie jest krótkie. Praca jest dla tych, którzy nigdy życia nie zrozumieją. Bezczynność nie poniża człowieka. Kto umie patrzeć dobrze, ten ją odróżnia od lenistwa.
|
marcinb | Post #7 Ocena: 0 2010-01-25 00:23:41 (15 lat temu) |
Z nami od: 20-05-2006 Skąd: Newark on Trent |
Fragment wiekszej calosci na temat konfliktu z firma Boiron producentem Oscillococcinum:
22/07/2006, j/n, and_greg@o2.pl WSTYD PANOWIE "NAUKOWCY" BOIRON, HOMEOPATIA, SĄD, PIECHA, TOTALITARYZM, ŚMIERĆ, DEMAGOGIA I … „TAŚMY VIDEO” WSTĘP Sąd uznał, że złamałem prawo podejrzewając homeopatyczną firmę Boiron o niecne (finansowe) lobbowanie przy pisaniu ustawy zawierającej taki oto tekst: „produkty homeopatyczne nie wymagają dowodów skuteczności terapeutycznej”. Nakazał przeprosiny. Oczywiście nie przeproszę. Jeśli takowe się ukażą, będzie to znaczyło, że firma Boiron przeprosiła firmę Boiron i, zgodnie z wyrokiem sądu, zamieściła pod tekstem moje nazwisko. A ja protestuję przeciwko podszywaniu się pode mnie przez firmę Boiron. „Podszywać”, owszem, może. Ale tylko „niedonoszoną” kaczkę do produkcji oscillococcinum. Ciekawe, jak ten wyrok ma się do Konstytucji. Czy nie łamie przypadkiem moich podstawowych praw? Czy ktokolwiek bowiem może wkładać w moje usta słowa, których nigdy nie wypowiedziałem i nie wypowiem? Czy to już totalitaryzm? Przecież nawet w stanie wojennym, ujawniający się opozycjoniści, przepraszali za próbę „obalenia ustroju” swoim głosem. Zwrócę się z tym problemem do Rzecznika Praw Obywatelskich i Sądu Najwyższego. A w sprawie niezgodności Konstytucji z ustawą „Prawo farmaceutyczne” złożę skargę konstytucyjną. Dlaczego? Bo wszyscy lekarze i prawnicy, którym cytowałem humorystyczny zapis, że homeopatyczne „leki” nie muszą leczyć, ale za to mogą być dopuszczone do obrotu w sposób uproszczony, łapali się za głowę i zadawali tylko jedno pytanie: „ciekawe, kto i ile za to zapłacił? Ot, rżnęli głupa, że nie rozumieją, iż jedynymi beneficjentami są francuscy producenci fałszywych „leków” homeopatycznych. Ciekawe, czy francuskie kaczki obrażą się za to, że „leki” z nich wyprodukowane nazywam fałszywkami? Może podadzą mnie do sądu. Będą potrzebowały adwokata. Nie mam pojęcia, kto mógłby nim być. Chyba jakaś duża kaczka….(nie mam nikogo, broń Boże, na myśli). Jeżeli żyjemy w państwie prawa, to koncern Boiron wytoczy mi proces o nazwanie leków tej firmy, fałszywymi. Czekam z niecierpliwością. A to dlatego, że w razie procesu na temat fałszywości - bądź nie – „leków” homeopatycznych, sąd będzie musiał powołać (jako biegłych) specjalistów farmakologii, farmacji, farmakodynamiki, farmakokinetyki, chemii, fizyki, matematyki, patofizjologii, psychologii (zjawisko placebo) i psychiatrii (dla oceny zdrowia ludzi twierdzących, że 2 i 2 to 5). Ocena biegłych, np.: CZEGO NIE MA WIĘCEJ W OSCILLOCOCCINUM: WYCIĄGU Z KACZEGO SERCA CZY WĄTROBY?) – [do korekty: w tym zdaniu nie ma błędu] będzie sądowym hitem (!). Chyba, że firma Boiron sprowadzi z Francji swoich własnych biegłych, np. J. Benveniste, który, wprawdzie potrafił przesłać przez Internet fale elektromagnetyczne przenoszące własności lecznicze francuskich kaczek do Harvardu, ale tamtejsi nobliści (zapewne z zazdrości) spuścili je z wodą w toalecie. Dane na ten temat znajdziecie Państwo w sprawozdaniu z wręczenia temu francuskiemu durniowi nagrody anty-Nobla (Marc Abrahams,, IgNobel Prizes, Orion Books Ltd, UK, 2002). A jak już biegli udowodnią, że oscillococcinum (i nie tylko) zawiera wyłącznie cukier, to…No cóż. Zapewne, pacjenci naszpikowani fałszywymi lekami homeopatycznymi, zachęceni przeze mnie i przekonani przez, działający z niskich, finansowych pobudek, polski, „nacjonalistyczno-klerykalny” (homeopatia to dzieło szatana) zespół adwokacki, wystąpią o odszkodowanie. Przypuszczam, że jego wielkość będzie wprost proporcjonalna do obrotów koncernu. Ja, jako zwykły pracownik naukowy, przekonany o tym, że firma Boiron produkuje fałszywe leki, nie mogę tejże oskarżyć o oszustwo, bo nie jestem poszkodowanym. Dlatego tak czekam na nowy pozew obrażonego koncernu. Dla ułatwienia sformułowania oskarżenia o naruszenie dóbr osobistych właścicieli firmy Boiron (być może, przez, ponownie wynajętą magistrę Joannę Karniol) - powtarzam: OSCILLOCOCCINUM JEST LEKIEM SUPER-FAŁSZYWYM Proponuję obrońcom zacząć już gromadzenie publikacji naukowych dowodzących, że jest inaczej. Przypominam jednak, że opowieści Goździkowej, o wyleczeniu kataru po zażyciu oscillococcinum, wydrukowane w „Homeopatii klinicznej”, „Homeopatii praktycznej”, Homeopatii klasycznej”, „Postępach homeopatii” i „Kąciku zdrowia” w tygodniku „Młoda kaczka””, nie stanowią dowodu naukowego, gdyż grupa badawcza była zbyt mała. A szkoda, bo metodologia badań była prawidłowa. Goździkowa, w czasie badania, miała zamknięte oczy („podwójnie ślepa próba” ![]() ![]() ![]() Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona - Albert Einstein
|
marcinb | Post #8 Ocena: 0 2010-01-25 00:25:02 (15 lat temu) |
Z nami od: 20-05-2006 Skąd: Newark on Trent |
Homeopatia
Technologia produkcji leków homeopatycznych polega na wielokrotnym rozcieńczaniu różnych substancji wybranych przy pomocy klucza okultystyczno-astrologicznego. Rodzaj substancji nie ma żadnego znaczenia, gdyż w ostatecznym rozcieńczeniu zazwyczaj nie ma już po niej śladu. Jednak dzięki specjalnemu sposobowi rozcieńczania (wytrząsanie) sam płyn staje się "duchowy" na skutek "dynamicznego uwolnienia energii kosmicznej leku". Rozcieńczenia te określane są w skali dziesiętnej i setnej. Przykład: skala dziesiętna: 1 kroplę zawiesiny substancji "leczniczej" miesza się z 9 kroplami obojętnej cieczy. Po ich wymieszaniu otrzymuje się roztwór drugi dziesiętny, oznaczony symbolem D2. Z otrzymanego roztworu pobiera się 1 kroplę i miesza ją z kolejnymi 9 kroplami obojętnej cieczy. Z otrzymanej mieszaniny pobiera się, itd., itd. W skali setnej wyjściową kroplę "leku" miesza się z 99 kroplami cieczy. Jest to drugi roztwór setny oznaczony jako C 2 lub CH 2. Z otrzymanej mieszaniny pobiera się, itd., itd. Rozcieńczenia takie powtarzane są wielokrotnie według uznania producenta. Np. żeby uzyskać powszechnie stosowany na grypę "lek" oscillococcinum (mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka, "Alma Mater" 2002, 160-161) substancję wyjściową, którą jest ekstrakt z wątroby i serca dzikiej kaczki (sic!) rozcieńcza się w opisany wyżej sposób 200 razy (CH 200). Oznacza to ni mniej ni więcej, że szansa trafienia na jedną "aktywną terapeutycznie kaczą molekułę" wynosi 10400. Ta ostatnia liczba to jedynka i czterysta zer - 10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 - raptem około cztery razy więcej cząstek niż zawiera widzialny wszechświat (fizycy, z którymi rozmawiałem nie wykluczają tych wielkości). Czysta poezja. Według "U.S. News & World Report" (17.02.1997) z jednej ustrzelonej kaczki można uzyskać oscillococcinum za około 20 milionów USD (Biuletyn Sceptyczny, 2002, www.amsoft.com.pl/bs/Homeopatia.html). Prosty eksperyment wykazał, że po przeprowadzonym "homeopatycznie" dwunastokrotnym rozcieńczeniu roztworu soli kuchennej, w badanym roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki NaCl. Na etykietach leków homeopatycznych widzimy zaś często symbole CH 30, CH 100, a nawet CH 1000. W tym miejscu poddaję się. Nie wiem, jak to skomentować, by nie być niegrzecznym i nie poddawać w wątpliwość zdrowych zmysłów lekarzy i farmaceutów traktujących poważnie homeopatię. Oni jednak nie ukrywają tego dążenia do nieskończoności; co więcej podkreślają, że jest to istota homeopatii. Według nich aktywność leku jest tym większa, im bardziej jest on rozcieńczony i "wytrzęsiony". Wytrząsanie, czyli tzw. potencjalizacja pomaga wydobyć "niematerialną naturę substancji" posiadającą "energię witalną". Objawienie Tylko tak można nazwać początki homeopatii. Nie jest to bowiem medycyna znana w czasach starożytnych jak pisze pani I. Wojtysiak-Karwacka, ani "medycyna naturalna" gromadząca przez wieki różne zabobony, lecz "cud-medycyna" (przyp. aut.) nie potrzebująca przyczyny dla wywołania skutku. Wywodzi się ona w prostej linii z powszechnego w XVIII wieku okultyzmu, i jak to zwykle bywa, "objawiła się" jak deus ex machina w umyśle jednego człowieka dr. Samuela Hahnemanna (1755-1843). Według odkrywcy stało się to podczas seansu spirytystycznego. Zrozumiał wtedy, że "choroba to tylko duchowy, dynamiczny rozstrój". W podobny sposób rozumują zwolennicy medycyny holistycznej i tutaj koło się zamyka, gdyż wiemy, że Hahnemann był wyznawcą ideologii panteistycznej Spinozy, która jest istotą holizmu. Stąd już tylko krok do uwzględnienia w teorii homeopatii "leczniczych energii kosmicznych". Objawienie musi posiadać swój przedmiot kultu, tak by przyszli wyznawcy mieli się do czego odwoływać. Najlepiej, gdyby to było coś na kształt Biblii. I rzeczywiście. W 1810 roku powstaje Organon sztuki leczenia, który zawiera podstawy filozofii homeopatii. W 1960 r. na międzynarodowym kongresie homeopatii w Montreux kilkuset (sic!) współcześnie praktykujących lekarzy stwierdziło, że Organon dla homeopaty jest tym, czym Biblia dla chrześcijanina. Jeden z uczestników kongresu, Kunzli, tak to ujmuje: Suche i teoretyczne studia zdają się na nic i waszym chorym nie przyniosą żadnej pomocy. Trzeba, byście przeniknęli ducha tej niezwykłej książki, byście rozmyślali i medytowali nad wszystkim co zawiera. Im więcej będziecie ją studiować, tym większy będzie pożytek, który z niej wyciągniecie. Jest w tym dużo racji, bo tylko w stanie "alfa-theta" (osiągnięcie skupienia zwanego "wewnętrznym sanktuarium" ![]() Przeczytajmy np. fragment paragrafu 16: Lekarz jest więc w stanie usunąć owe chorobowe zaburzenia jedynie przez oddziaływanie na ową niematerialną energię przy pomocy substancji obdarzonych mocami modyfikującymi, także niematerialnymi (dynamicznymi), a odbieranymi przez unerwioną wrażliwość obecną w całym organizmie. Tak oto jedynie dzięki ich dynamicznemu oddziaływaniu na energię witalną mogą leki przywrócić zdrowie i rzeczywiście odnawiają równowagę biologiczną chorego. Za czasów komuny można było wziąć każde, odpowiednio długie przemówienie sekretarzy partyjnych, przemieszać w nich w dowolny sposób rozdziały, akapity, zdania i słowa, by w efekcie otrzymać logiczny wywód np. o wyższości socjalizmu, nienaruszalności paktów wojskowych i geopolitycznym przymusie kochania Związku Radzieckiego. Taką samą nowomową posługują się wszystkie medycyny holistyczne, homeopatyczne, naturalne, a także bioenergoterapie, radiestezje i Bóg wie, jakie jeszcze systemy leczenia paranormalnego. Wymusza to logika języka. Nie mogą przecież te "paranauki" zaanektować języka stricte naukowego, bo natychmiast stałyby się źródłem dowcipów. Posługują się więc filozoficznymi ogólnikami, które nie dostarczają żadnej interpretowalnej informacji i żadnego dowodu skuteczności leczenia. Doktryna i język homeopatii Homeopatia opiera się na czterech zasadach: 1) podobieństwo: słowo homeopatia składa się z dwóch greckich słów - homoion (podobne) i pathos (ból, choroba). Podobne leczy się podobnym (similla similibus curantur). Oznacza to, iż jeśli jakiś patogen powoduje objawy choroby, to może też z niej wyleczyć. Np. nic nie stoi na przeszkodzie, by homeopatycznie rozcieńczone do 1018 (czyli całkowicie usunięte z roztworu), sproszkowane kamienie nerkowe leczyły kamicę nerkową (autentyczna kuracja jest opisana w Guide practique d'homeopathie przez J. Hodlera). Kompletny absurd jest tu uderzający i żaden normalnie myślący człowiek nie podejmie dyskusji na ten temat. Ja osobiście zawsze byłem przekonany, że patogen trzeba zwalczać środkiem skierowanym przeciwko niemu i o dziwo - sprawdza się to do dzisiaj. 2) rozcieńczanie pozwala na zastosowanie zasady najmniejszej dawki leku. Według homeopatów im większe rozcieńczenie, tym silniejsze działanie leku. Działanie terapeutyczne wykazuje także roztwór, w którym leku już nie ma. Mało tego, im więcej go nie ma, tym jest skuteczniejszy. Dla celów artystycznych zasadę tę można odwrócić, jak to zrobiła Natalia Kukulska śpiewając: "im więcej Ciebie - tym mniej" 3) potencjalizacja: fakt, że rozcieńczanie samo w sobie nic nie wnosi do aktywności leku był zrozumiały nawet dla Hahnemanna. Nie mając pewnie pojęcia o brzytwie Ockhama wprowadził więc nową jakość. Było to wytrząsanie (jeden raz przy pierwszym rozcieńczaniu, dwa razy przy drugim itd.). Proces ten nazwał potencjalizacją. Cóż to takiego jest ta potencjalizacja. Otóż potencjalizacja w najgłębszym sensie odpowiada znaczeniowo potencjalizacji i służy do uzyskania właściwej potencji leku. Potencja leku jest zaś miarą jego potencjalizacji, którą uzyskuje się drogą potencjalizacji. Szanowni Czytelnicy, poproście jakiegokolwiek homeopatę, by wytłumaczył wam, co znaczy potencjalizacja. Jeżeli się zgodzi, zachowajcie chociaż przez 5 minut powagę. Dłużej się nie da. Przygotowując się do napisania artykułu przeprowadziłem dyskusję z farmaceutą stojącym za ladą swojej apteki z lekami homeopatycznymi. Występowałem w roli klienta i za wszelką cenę chciałem się dowiedzieć czegoś o potencjalizacji. Rozmawialiśmy jak gęś z prosięciem. Z apteki zostałem wyproszony. Farmaceuta obraził się, gdy stwierdziłem, że zamiast określenia potencjalizacja - równie dobrze można by używać terminów: maksymalizacja, energetyzacja, sublimacja, centralizacja, synchronizacja, homogenizacja, mobilizacja, multiplikacja lub mistyfikacja. Język zniesie wszystko, tyle że przez to nie nabiera cech naukowości. Wprost przeciwnie: jak drogowskaz wskazuje pustkę myślową kryjącą się za takimi wyrażeniami. Zbędna już wydaje się uwaga, że z punktu widzenia współczesnej wiedzy chemicznej, fizycznej, mechanicznej i molekularnej - opisywana potencjalizacja wpływa jedynie na zmęczenie ręki wytrząsającej roztwór leku. Pisanie, że jest to magia czy szamaństwo byłoby dowartościowaniem dziecinnej zabawy w fabrykę lekarstw. 4) personalizacja: zanim wspomnę o "odkryciach" Hahnemanna, muszę powiedzieć, że żaden zdrowy na umyśle lekarz nie rozpocznie leczenia chorego bez dokładnego przestudiowania historii jego dolegliwości i określenia możliwych reakcji na zastosowane leki. Fakt, że należy wykonać odpowiednie badania i dostosować postępowanie do aktualnego stanu chorego i jego warunków środowiskowych nie wymaga przypominania. Tego uczą na studiach medycznych. A oto co uroiło się w głowach homeopatów: nie ma potrzeby poszukiwać konkretnej choroby czy dysfunkcji organu. Należy jedynie znaleźć "lekarstwo", które wywołuje objawy podobne do chorobowych. Po odpowiednim rozcieńczeniu ma ono mieć skutek terapeutyczny. Dobór leku jednak musi być zindywidualizowany (personalizacja) przez określenie typu konstytucyjnego i typu charakteru chorego. Typy konstytucyjne wg homeopatów to: 1) karboniczny (węglowo-wapienny), 2) fosforyczny (fosfo-wapienny) i 3) fluoryczny (fluoro-wapienny). Typy charakteru - 1) ignatia (typ płaczliwy), 2) pulsatilla (typ płochliwy, romantyczny i czuły), itd., itd. "Typy" te odpowiadają nazwom specyfików homeopatycznych. Pisałem już, że homeopatia to poezja. Tutaj widać, że liryczna. Badania naukowe (mistyfikacje i oszustwa) Zaletą leków homeopatycznych, jak pisze mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka, jest ich skuteczność potwierdzona badaniami naukowymi. Otóż należy wiedzieć, że literatura naukowa na temat homeopatii finansowana jest niemal wyłącznie przez francuskie laboratoria BOIRON i DOLISOS produkujące leki homeopatyczne. Żaden niezależny naukowiec nie potwierdził nigdy wyników tych badań. Żadne poważne czasopismo naukowe nie zamieszcza prac na temat homeopatii. Pierwsze próby kliniczne (oparte na poprawnej metodzie badawczej) zostały przeprowadzone przez Fritza Donnera w 1939 roku. Zakończyły się kompletnym fiaskiem. W latach osiemdziesiątych, mimo kpin środowiska naukowego, przeprowadzony został we Francji eksperyment, którego inicjatorem była Georgina Dufoix, ówczesna minister zdrowia. Wyniki opublikował "Lancet" w 1988 roku. Okazało się, że u chorych, którzy otrzymywali leki homeopatyczne, uzyskano wyniki gorsze niż w grupie kontrolnej (przyznać trzeba, że nie były one statystycznie istotne). 30 czerwca 1988 r. Rada Naukowa tygodnika "Nature" zgodziła się na opublikowanie wstępnego komunikatu na temat doświadczeń z lekami homeopatycznymi dr J. Benveniste. Warunkiem publikacji całego artykułu była weryfikacja danych przez niezależny zespół naukowców. Komisja, w której składzie był James Randi, iluzjonista, bez trudu wykazała ordynarne oszustwo dokonane w trakcie prezentacji eksperymentów laboratoryjnych, co zostało opublikowane w tymże periodyku 27 października 1988 roku na stronie 763. Nie przejmując się tą kompromitacją, Dolisos Laboratoires w 1994 roku tak opisuje wyniki prac Jacques'a Benveniste (obecnie awansował już na profesora - przyp. aut.): potwierdzono zasadę biologicznej aktywności preparatów wysokorozrzedzonych. Oto skuteczność firmowych badań naukowych. Jako ciekawostkę podaję, że roczny obrót firmy, która finansowała badania ww. naukowca wyniósł w 1994 roku 595 milionów FF. Miejsce homeopatii we współczesnej medycynie Homeopatia sama w sobie nie jest ani lepsza ani gorsza od różnych szamańsko-magicznych działań bioenergoterapeutycznych wywołujących efekt placebo. Smuci tylko fakt, że zajmują się nią osoby posiadające dyplomy lekarza medycyny. Są to więc ludzie, którzy posiadają akademicką wiedzę farmaceutyczną, która przecież nijak nie przystaje do homeopatycznego bełkotu. Gdyby byli ludźmi honoru, zwróciliby dyplomy lekarskie. W przeciwnym wypadku deprecjonują zawód lekarza. Nie chcę pisać, że oszukują pacjentów. Po prostu starają się poprawić swoją sytuację materialną. Według mnie wprowadzanie na rynek leków homeopatycznych nie różni się niczym od wprowadzania do obiegu fałszywych pieniędzy. O ile jednak fałszywe pieniądze nie czynią większej szkody (są wychwytywane przez banki i policję), to stosowanie leków homeopatycznych może prowadzić do zaniechania lub opóźnienia właściwego leczenia ze wszystkimi z tego wynikającymi skutkami. Kto wie jednak, czy nie większą szkodę wyrządza się młodym, niedoświadczonym lekarzom, informowanym przez "specjalistów homeopatii" o skuteczności takiego postępowania. Stąd już bowiem tylko krok do mentalnej akceptacji innych, "komplementarnych" metod leczenia propagowanych przez prymitywne, chciwe i oszukańcze media. I tak, w części środowiska lekarskiego szerzy się ignorancja, objawiająca się posiadaniem własnej opinii na temat homeopatii. "Opinii", a nie wiedzy. Z oczywistego powodu broni się jej za wszelką cenę, czego dowodem będą pełne oburzenia reakcje na ten artykuł. Ważne uwagi Żyjemy w wolnym kraju. Nikt nie może zabronić działalności żadnemu stowarzyszeniu wielbicieli homeopatii. Nikt nie może zabronić prowadzenia praktyki przez lekarzy homeopatów. Nikt nie powinien krytykować pacjentów przyjmujących preparat o nazwie oscillococcinum. Ja jednak przysięgałem, że nie sprzeniewierzę się prawdzie naukowej i zdrowemu rozsądkowi. Dlatego też nigdy nie podam moim pacjentom chorym na grypę granulek sporządzonych z laktozy i sacharozy, które są w laboratorium BOIRON nasączane metodą potrójnej impregnacji "kaczym panaceum" w ilości 10400 razy mniej niż nic. Proszę mi wybaczyć, ale nie chce mi się wierzyć w to, co pisze mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka w ostatnim numerze "Alma Mater". Cytuję dosłownie: Lubelska Akademia Medyczna również współpracuje z CEDH. Na Wydziale Farmaceutycznym organizowane są kursy I i II stopnia z zakresu leczenia metodą homeopatyczną, na które bardzo serdecznie zainteresowanych zapraszamy. Mam nadzieję, że jest to raczej osobista inicjatywa ww. pani magister realizowana poza programem akademickim Wydziału Farmaceutycznego. Wyjaśniam, że skrót CEDH oznacza Centrum Kształcenia i Rozwoju Homeopatii utworzone z inicjatywy laboratorium BOIRON. Tak, tak - to samo laboratorium, które fałszuje wyniki swoich badań, co zostało naocznie stwierdzone przez niezależną komisję naukową. Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona - Albert Einstein
|
marcinb | Post #9 Ocena: 0 2010-01-25 00:27:51 (15 lat temu) |
Z nami od: 20-05-2006 Skąd: Newark on Trent |
James Randi wyjaśnia zasady homeopatii (napisy PL):
Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona - Albert Einstein
|
marcinb | Post #10 Ocena: 0 2010-01-25 00:30:06 (15 lat temu) |
Z nami od: 20-05-2006 Skąd: Newark on Trent |
Kaczka homeopatyczna
Rzeczpospolita | 16.3.2009 | rubryka: Opinie | strona: 14 | autor: Anna Piotrowska Homeopatia stoi w sprzeczności z całą wiedzą, jaką w ciągu ostatnich stu kilkudziesięciu lat pozyskaliśmy na temat biologii i funkcjonowania ciała człowieka. A wiara w środki homeopatyczne może być niebezpieczna dla zdrowia - pisze publicystka Wiosenna g r y p a szaleje w Polsce. Zakatarzeni, rozbici, gorączkujący ruszyliśmy do lekarzy. I wielu z nas otrzymało recepty na białe granulki do trzymania pod językiem czy cudowne kropelki. Na specyfiki homeopatyczne. Czyli takie, które nie przeszły wiarygodnych badań klinicznych. Nie wiadomo nawet, czy zawarte są w nich jakiekolwiek substancje lecznicze. Choć zapłaciliśmy za nie grube pieniądze - wcale nie muszą być skuteczne. Chory nie jest ekspertem W czasach, kiedy koncerny farmaceutyczne płacą chorym krociowe odszkodowania za to, że w trakcie badań nie dopilnowały procedur albo ukryły istnienie efektów ubocznych leków, zakrawa to na skandal. Trudno w to uwierzyć, ale w XXI wieku znachorstwo zostało postawione na równi z medycyną. W świetle obowiązującego prawa lekiem jest zarówno najnowszy środek na raka, jak i fiolka cukrowych tabletek o niesprawdzonym działaniu. - Możemy się z tym zgadzać albo nie, ale w świetle obowiązującego w całej Wspólnocie Europejskiej, w tym oczywiście i w Polsce prawa preparaty stosowane w homeopatii, które pomyślnie przeszły proces rejestracyjny, są produktami leczniczymi o podobnym statusie jak leki syntetyczne, na przykład leki onkologiczne czy kardiologiczne - mówi dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Obowiązujący system sankcjonuje więc oszukiwanie pacjenta, który nie musi być przecież ekspertem w dziedzinie farmakologii. Zwolennicy homeopatii twierdzą, że ich specyfiki nie szkodzą, a jedynie pobudzają organizm do walki z chorobą. To także oszustwo, bo nie ma żadnych dowodów na to, że owo pobudzenie w ogóle miało miejsce. Gdy w grę wchodzi zwykłe przeziębienie, stosowanie środków homeopatycznych nie musi być szkodliwe. Tragedia zaczyna się wówczas, gdy choroba jest poważniejsza - wielu homeopatów czuje się uprawnionych do leczenia takich schorzeń jak nowotwory czy AIDS. W takich przypadkach rezygnacja ze sprawdzonych terapii oznacza śmierć człowieka. Przy rejestracji większości środków homeopatycznych zgodnie z prawem unijnym trzeba jedynie udowodnić ich nieszkodliwość (w praktyce nawet tego dla większości preparatów się nie przedstawia). Natomiast udowodnienie skuteczności nie jest wymagane. - To zdumiewające, że w XXI wieku istnieje taka regulacja. Jest oczywiste, że substancja zarejestrowana jako lek musi być skuteczna. Inaczej oznacza to, że stosujemy w praktyce środek bezwartościowy - mówi dr Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Nadużycie zaufania Jest także osobna kategoria homeopatycznych środków dedykowanych (czyli przeznaczonych do leczenia konkretnych schorzeń), których producenci muszą wykazać przy rejestracji istnienie stosownej literatury na ich temat, ale mogą to być publikacje w czasopismach branżowych. - Wystarczy, że jakiś homeopata na podstawie jednostkowego przypadku opisze, że ten środek komuś pomógł i to wystarcza naszym władzom do zarejestrowania tego pseudoleku - mówi prof. Andrzej Gregosiewicz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. W ten sposób dopuszczono w Polsce do obrotu blisko 6 tysięcy produktów homeopatycznych, podczas gdy amerykańska agencja ds. żywności i lekarstw (FDA - Food and Drug Administration) odebrała ostatni certyfikat produktowi homeopatycznemu 40 lat temu i od tego czasu nie przyznaje im certyfikatów. W Polsce środki homeopatyczne są popularne. Z przeprowadzonego przez TNS OBOP w 2006 roku chyba jedynego na ich temat sondażu wynika, że 81 procent Polaków o nich słyszała. Natomiast 47 procent wie o nich dużo lub trochę, a 30 procent używa. Jak jednak pokazują doświadczenia zachodnioeuropejskie, tak naprawdę ludzie nie mają o nich pojęcia. - Są mylone z ziołami. Chociaż działanie wielu ziół jest pod względem medycznym nie do końca udowodnione, są one w przeciwieństwie do środków homeopatycznych wiarygodne pod względem naukowym - twierdzi prof. Michael Baum, emerytowany brytyjski chirurg z University College London. - Myślę, że znaczna część pacjentów w ogóle sobie nie zdaje sprawy z tego, czym są te specyfiki. Pół biedy, jak sięgają po nie za radą osoby, która nie ma wykształcenia medycznego. Natomiast jeśli takie leczenie proponuje lekarz, oznacza to, że ten pacjent jest dezinformowany, następuje nadużycie jego zaufania - mówi dr Radziwiłł. Zażywanie środków homeopatycznych może być niebezpieczne dla zdrowia. Zwłaszcza wtedy, gdy ich podawanie opóźnia lub wręcz zastępuje normalne leczenie. Najwięcej na temat takich dramatów mogą powiedzieć onkolodzy, którzy obserwują jak na przykład chorzy przerywają chemioterapię i udają się na leczenie do homeopaty. Środki homeopatyczne są zapisywane przez niektórych lekarzy także na mniej poważne schorzenia, od alergii począwszy, na przeziębieniu skończywszy. Ich stosowanie budzi jednak sprzeciw Naczelnej Rady Lekarskiej, która w zeszłym roku wydała oświadczenie stwierdzające, iż takie działania stoją w sprzeczności z artykułem 57 kodeksu etyki lekarskiej. Głosi on, że lekarz nie może się posługiwać specyfikami, których wiarygodność nie została zweryfikowana naukowo. Lek bez leku Czym zatem jest homeopatia? W jej przypadku trudno mówić o nauce, a raczej o filozofii. „Homeopatia jest terapią systemową - środki, jakimi się posługuje, nie działają bezpośrednio na przyczyny (np. bakterie, wirusy, toksyny), ale w specyficzny sposób pobudzają mechanizmy regulacyjne i układ odpornościowy organizmu“ - napisał niedawno na łamach „Homeopatii praktycznej“ prof. Marcin Molski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Według polskiego naukowca leczenie „polega na wspomaganiu organizmu w przywracaniu stanu równowagi.“ Przy tych założeniach trudno więc podawać środki homeopatyczne komuś, kto cierpi na poważną chorobę. Homeopatia nie zajmuje się bowiem rzeczywistymi ich przyczynami. Stoi więc w sprzeczności z całą wiedzą, jaką w ciągu ostatnich stu kilkudziesięciu lat pozyskaliśmy na temat biologii i funkcjonowania ciała człowieka. Na temat bakterii, wirusów, czynników chorobotwórczych. Ważną w homeopatii zasadą jest tzw. dynamizowanie roztworów. Proces ten polega na energicznym wstrząsaniu roztworu pomiędzy kolejnymi rozcieńczeniami. Na koniec powstaje płyn, w którym zawartość rzekomego medykamentu jest praktycznie żadna. Na przykład w reklamowanym obecnie specyfiku na przeziębienie -oscillococcinum - substancję wyjściową, czyli ekstrakt z wątroby i serca dzikiej kaczki, rozcieńcza się tak bardzo, że szansa trafienia na jedną „aktywną terapeutycznie kaczą molekułę“ wynosi 1:10 400. - Oznacza to, że z punktu widzenia ściśle chemicznego większość produktów homeopatycznych nie zawiera substancji, która jest wymieniona w ich składzie - mówi dr Radziwiłł. Z uwagi na tak wielkie rozcieńczenia homeopaci wymyślili pojęcie tzw. pamięci wody, która ma rzekomo odwzorowywać rozpuszczone w niej substancje. Jednak jak na razie nikt nie udowodnił, że takie zjawisko w ogóle istnieje. W 2003 roku na łamach czasopisma „Physica A“ ukazała się publikacja Szwajcara prof. Louisa Reya, z której wynikało, że poddane wstrząsaniu niektóre bardzo rozcieńczone roztwory po zamrożeniu zmieniają się w stosunku do sytuacji wyjściowej. Według prof. Martin Chaplin z London South Bank University większość wiązań wodorowych wody zmienia się jednak, kiedy ona zamarza. Ponieważ od czasu tamtej publikacji minęło już kilka lat, a na temat kolejnych wybitnych osiągnięć Szwajcara milczą światowe serwisy naukowe, można przypuszczać, że „pamięć wody“ tak jak zimna fuzja pozostanie na wieki jednym z największych humbugów współczesnej nauki. Środki nieskuteczne Firmom wytwarzającym środki homeopatyczne bardzo zależy na uwiarygodnieniu skuteczności ich produktów, bo zarabiają na nich gigantyczne pieniądze. Jak w 1997 podał Dan McGraw na łamach „U. S. News & World“, z jednej dzikiej kaczki można zrobić oscillococcinum za ok. 20 milionów dolarów. Nic zatem dziwnego, że koncerny te starają się badać swoje medykamenty według procedur przyjętych dla leków. O tym, jaka jest realna wartość tych testów, najlepiej świadczy raport opublikowany na łamach „Lancetu“ w 2005 roku. Dokument ten zawierał ocenę 110 badań z wykorzystaniem środków homeopatycznych oraz taką samą liczbę testów z użyciem leków. Autorzy artykułu w „Lancecie“ stwierdzili, że w analizowanych pracach niewiele znaleźli dowodów na skuteczność specyfików homeopatycznych, w przeciwieństwie do konwencjonalnych metod leczenia, których działanie znajdowało potwierdzenie w wynikach badań. - Merytoryczna dyskusja z homeopatami nie ma sensu, gdyż przedstawiane przez nich argumenty nie mają nic wspólnego z medycyną opartą na dowodach. Ich jedyną bronią są próby dyskredytowania osób (także na drodze sądowej) wypowiadających się krytycznie o homeopatii, a zwłaszcza o producentach tych paraleków - mówi prof. Gregosiewicz. Na szczęście w Polsce mimo prawa stawiającego środki homeopatyczne na równi z lekami ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę, czym tak naprawdę jest homeopatia. Dokładnie rok temu Komisja Etyki Reklamy wydała słynne orzeczenie w sprawie reklamy telewizyjnej oscillococcinum. Skarga wniesiona przez konsumenta dotyczyła słów padających w spocie, z których wynikało, że środek ten skutecznie leczy grypę i przeziębienie. Tymczasem „producent leku nigdy nie dostarczył wiarygodnych i niepodważalnych wyników badań, które potwierdzałyby skuteczność tego preparatu“. Zespół orzekający Komisji Etyki Reklamy przyznał skarżącemu rację. Uznał, że reklama produktu wykorzystuje brak doświadczenia i wiedzy konsumentów na temat składu oraz właściwości tego specyfiku. Na dodatek stwierdził, iż przedstawiona przez producenta oscillococcinum bibliografia na temat badań klinicznych nie jest wystarczająca, by uznać, że środek ten skutecznie zwalcza grypę. Jednak dla polskiej medycyny jeszcze bardziej znaczący jest prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, jaki zapadł w marcu 2008 roku. Zakończył on sprawę pozwu o naruszenie dóbr osobistych, jaki wniosła Izba Gospodarcza Farmacja Polska przeciwko prof. Gregosiewiczowi. Powód poczuł się dotknięty treścią raportu: „Homeopatia. Największe oszustwo w dziejach medycyny?“ opublikowanego na łamach czasopisma „Służba Zdrowia“. W raporcie tym lubelski naukowiec dowodził, że homeopatia jest oszustwem, a leki homeopatyczne działają po prostu jak placebo. Sąd oddalił pozew, uznając tym samym argumenty prof. Gregosiewicza za przekonujące. - Ten bezprecedensowy w Europie wyrok powinien skłonić polskie władze publiczne do zastanowienia się nad miejscem homeopatii w polskim lecznictwie. A także nad kompetencjami prezesa Urzędu Rejestracji Leków, który zezwolił na dystrybucję w aptekach tysięcy tych pseudoleków, kojarzonych przez zwykłych ludzi z prawdziwą medycyną - mówi Gregosiewicz. Specyfiki homeopatyczne są powszechnie dostępne, ale ich stosowanie nie jest przymusem. - Prawo jest prawem, takie leki są dopuszczone do obrotu. Jednak w swojej praktyce lekarz powinien używać tego, co skuteczne, bezpieczne i potwierdzone naukowo, a nie wszystkiego, co jest dostępne na rynku. I nie powinien także narażać chorego na nieuzasadnione wydatki - dodaje dr Radziwiłł. Lepsza herbata z miodem Firmom produkującym specyfiki homeopatyczne udała się rzecz niebywała - wciskają ludziom ładnie opakowane placebo, wmawiając, że ono działa. A niektórzy pacjenci, widząc kolorowy, poważnie wyglądający kartonik, tak bardzo chcą wierzyć w uzdrawiającą moc zawartego w nim specyfiku, że zdrowieją. Nie od dziś jednak wiadomo, ze autosugestia ma wielką siłę. Co zatem można poradzić osobie, którą właśnie zaczyna łamać w kościach i ma gorączkę? Zamiast specyfiku homeopatycznego lepiej napić się herbaty z miodem. Według polskiego (i europejskiego) prawa nie można go wprawdzie nazwać lekiem, ale badania wykazują, że jest dobry na wszystko, od grypy po ciężkie zakażenia bakteryjne. * Firmom produkującym specyfiki homeopatyczne udała się rzecz niebywała - wciskają ludziom ładnie opakowane placebo, wmawiając, że ono działa Autor zdjęcia| MIROSŁAW OWCZAREK Informacja o autorze| Anna Piotrowska, Autorka jest publicystką specjalizującą się w tematyce naukowej. Publikowała m.in. w „Wiedzy i Życiu“, „Fokusie“, „Wprost“, „Newsweeku Polska“ oraz w „Dzienniku“ Wielkopolska Izba Lekarska - Homeopatia Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona - Albert Einstein
|