Str 104 z 113 |
|
---|---|
mlody_leszczyk | Post #1 Ocena: 0 2011-03-29 03:07:00 (14 lat temu) |
Z nami od: 03-06-2010 Skąd: Luton |
Ja w swoim nocki mam ten znak _ i w sobotę się tam logowalem bez problemu. Także pewnie czegoś wam w ustawieniach kompa brakuje. Takie moje zdanie.
|
_prosiak | Post #2 Ocena: 0 2011-03-31 02:09:22 (14 lat temu) |
Z nami od: 27-03-2011 Skąd: humberside |
jakos tu nudno.
nie ma zadnych ciem? badz "ćmów"? |
BabaJaga11 | Post #3 Ocena: 0 2011-03-31 02:31:54 (14 lat temu) |
Z nami od: 08-02-2011 Skąd: manchester |
Cytat: 2011-03-31 02:09:22, _prosiak napisał(a): jakos tu nudno. przeciez w nocy sie spi a nie bajeruje ![]() ![]() |
CapitalismConvi | Post #4 Ocena: 0 2011-04-01 01:08:23 (14 lat temu) |
Z nami od: 02-02-2011 Skąd: Luton |
Kto jeszcze nie śpi? Bo ja dziś chyba nie zmróżę oczu. Mam jeszcze conajmniej 1000 słów do napisania:/ Do ósmej powinienem się wyrobić...
Przypomniałą mi się "ścianka" na Ravenscourt. Ktoś pamięta jakieś zabawne historie z niż związane? Kiedyś znalazłem tam pracę, mimo, że poszedłem sobie tylko towarzysko (towarzysko nie znaczy z piwem w ręku). Obdrapywałem przez kilka dni farbę z wejścia do jednego sklepu na Shepard's Bushu dla miłej dziewczyny z Wenezueli chyba. Nie miałem za bardzo wprawy, ale przynajmniej potrenowałem sobie angielski. A innym razem spotkałem kolegę ze studiów:D Świat jest mały. Ścianki już niestety nie ma. Ale za to można się napić kawy w POSKu. Ktoś ma jakieś ciekawe przeżycia może? |
galadriel | Post #5 Ocena: 0 2011-04-01 01:14:40 (14 lat temu) |
Z nami od: 29-01-2009 Skąd: Lothlorien |
Cytat: Ktoś ma jakieś ciekawe przeżycia może?
Absolutnie żadnych. . . . . . . . prima aprilis ![]() Pora spać... dobraaaaanoc! Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
|
|
|
CapitalismConvi | Post #6 Ocena: 0 2011-04-01 01:17:29 (14 lat temu) |
Z nami od: 02-02-2011 Skąd: Luton |
A jednak jest odzew :D Dobranoc.
|
CapitalismConvi | Post #7 Ocena: 0 2011-04-01 01:51:58 (14 lat temu) |
Z nami od: 02-02-2011 Skąd: Luton |
To dodam kolejną, ale dłuższą historię chłopaka z północy Polski, który przybył do Londynu dawno dawno temu. Zanim jeszcze Polska wstąpiła do EU a Home Office budził o wiele gorsze skojażenia niż dziś.
Niemógł coś długo znaleźć pracy, co było wtedy całkiem powszechne. Ale ponieważ był dość spobiegliwy, codziennie trafiał pod "ściankę", licząc, że uśmiechnie się do niego kiedyś szczęście. Ponieważ był tak uparty, szczęście rzeczywiście się do niego uśmiechnęło i dostał pracę gdzieś na północ od Londynu (100 czy 1000km, nie pamiętam). Miałą być robota "przy kwiatach", pięć na godzinę, kwaterunek i jedzenie. Naprawdę dobra robota. Spakował się szybko, rozliczył z landlordką, pożegnał z kolegami i wcześnie rano wyruszył w drogę z Victorii Coach... Na drugi dzień dostałem dziwny telefon, był trochę poruszony. Wiele nie zrozumiałem, ale jedno było pewne, praca nie wypaliła i wracał. Kolejnego dnia, znowu niczym syn marnotrawny zawitał w gościnne progi swojej landlordki i podzielił się swoją historią. Trafil na jakąś głęboką angielską prowincję. Odnalazł farmę właściciela "firmy" i jego polską dziewczynę. Teraz znowu muszę napisać kolejne 100 słów do mojego raportu. CDN |
CapitalismConvi | Post #8 Ocena: 0 2011-04-01 03:00:12 (14 lat temu) |
Z nami od: 02-02-2011 Skąd: Luton |
Jestem już tylko jakieś 600 słów od upragnionego końca, wię pora na przerwę
![]() Tak więc dotarł na tan zapomniany przez Pana Boga kawałek angielskiej ziemii i bardzo szybko został do tej ziemii sprowadzony. Okazało się, że informacja ze ścianki nie była bardzo precyzyjna. Pięć funtów dostawało się z kilka koszyków nazrywanych na plantacji kwiatów, czyli praca była na akord. Po drugie pieniądze miało się dostać dopiero po dwóch tygodniach, ponieważ, jak dziewczyna tego przedsiębiorcy wyjaśniła: "najpierw musicie zapracować na swój sepozyt". Nie za bardzo wiadomo za co ten depozyt, ale nieważne... Ponieważ dotarł tam iweczóre dowiedział sie nieco więcej od zatrudnionych tam Polaków, z których nikt nie wypracował jeszcze tego depozytu i nie widział swoich pieniędzy, ponieważ wszyscy poza moim kolegą, byli zatrudnieni właśnie równe dwa tygodnie. Cześć z nich podzieliła się historiami, m.in. jedna para z Polski, która ową prace znalazła w Wyborczej i musiała zapłacić 3tys. PLN za dostanie się na farmę. Ponieważ mój kolega pracy się nie bał i był nastawiony b.pozytywnie do życia, nie zraził się zbytnio tymi, co tu kryć, dość niepokojącymi znakami i spokojnie spędził w tym nowym miejscu noc, gotując się do swojej pierwszej pracy w UK. Rano wszyscy wyjechali busem, czy dwoma busami do pracy na pole, na które było dość daleko. Ok. 2h jazdy. Pogoda była podobno bardzo angielska wtedy, siąpił drobny deszczyk, ziemia grząska. Każdy dostał swoją grządkę i zabrał się ochoczo do pracy, aby dosłużyć się w końcu tej upragnionej pierwszej wypłaty. Ponieważ mój kolega był jeszcze bardzo nieobeznany z techiką zrywania kwiatów i zależnością pomiędzy koszykiem nazrywanych badyli a ilością funtów w portfelu, bardzo szybko został z tyłu za grupą uwijających się jak w ukropie rodakow. Zostało mu za to do towarzystwa kilkoro miejscowych Anglików, który z jakichś powodów, lub poprostu swojej natury nie spieszyli się w tej pracy. Nie wiem jak długo to zrywanie trwało, w każdym razie na tyle długo, że nasi rodacy oddalili się już na sporą odległość od małej grupki mojego kumple, gdy nagle na bardzo niskiej wysokości przeleciał nad polem samolot ![]() Częśc ostatnia, plus puenta, jeśli mi sie jakaś nasunie, przed świtem. Widzę, że nie jestem sam i ktoś czyta te wypociny. Fajnie. |
CapitalismConvi | Post #9 Ocena: 0 2011-04-01 04:27:05 (14 lat temu) |
Z nami od: 02-02-2011 Skąd: Luton |
Cześć ostatnia tej historii z życia wziętej.
Samolot przeleciał, ale nikogo specjalnie to przecież nie zdziwiło. Zresztą nawet niewiadomo czy miało to coś wspólnego z tym co się stało potem. Mój kolega, teraz sobie przypominam, że chyba miał na imię Andrezj, naciągnął kaptur na głowę, bo przypominam, że padało i skupił się nad swoją grządką. Jednak niedługo po tym wydarzeniu zwrócił uwagę, że Angole zaczęli nagle między sobą żywo rozmawiać. Podniusł więc z ciekawości głowę, żeby choć wyczaić o co im chodzi. Pokazywali sobie ze śmiechem grupę liderujących Polaków jak biegną na złamanie karku na przełaj przez pola. W tym momencie przeleciał mu przez głowę błyskotliwa myśl, z które potem wszyscy się śmiali do łez, gdy opowiadał to historię ![]() "Nie no k..., pojeb... ich, że im tak śpieszno na nową grządkę?! Aż tak są łasi na tą kasę?" ![]() Tyle, ze może minutę później grupkę kolegi wyprzedziła grupa panów w odblaskowych kamizelkach z napisem Home Office. Powiedzili uprzejmie Morning całej grupce i poszli powoli w kierunku tej większej grupki stachanowców, która właśnie zbliżała się do jakiegoś zagajnika, czy krzaków. Nie muszę chyba specjalnie podkreślać, że to było bardzo silne przeżycie dla mojego kolegi, ponieważ, tylko sporemu szczęściu zawdzięczał to, że uniknął deportacji. Dopracował do końca dnia, wrócił opustoszałym busem do opustoszałych czworaków. W nich wszystkie rzeczy, które pozostawiali nieszczęśnicy. Może wtedy, a może jeszcze jeszcze na polu postanowił, że wraca do w miarę bezpiecznego Londynu. Nie muszę chyba dodawać, że o zapłatę za dniówkę się nie dopominał. Poźniej zgadywaliśmy, czy był to przypadek, że HO znalazł się tam na polu i czy było przypadkiem, że nikt nie pracował dłużej niż do dnia pierwszej wypłaty. Niewiadomo. Długo już nie pomieszkał w Londku i wrócił do Polski. A może znowu tu przyjechał, tak jak ja? Historia jest autentyczna, choć może wyglądać na zmyśloną, bo krążyło i krąży tyle podobnych do niej. Puenta ... Może taka, ze jest jednak trochę łatwiej teraz. Koniec. Dziękuję tej garstce, która tu siedziała na tym forum do tej godziny. Miłego dnia! |
_prosiak | Post #10 Ocena: 0 2011-04-05 00:04:20 (14 lat temu) |
Z nami od: 27-03-2011 Skąd: humberside |
przeczytalem... ufffffffff
teraz ide spac ![]() |