Zachowanie firm farmaceutycznych w sprawie szczepionek na grypę może być postrzegane jako zmowa – powiedział wiceminister zdrowia Marek Twardowski. Jak zauważył, żaden z koncernów nie chce przekazywać szczepionek do hurtowni – sprzedawane są one wyłącznie rządom, tak aby w razie czego – na rządy spadła odpowiedzialność za stosowanie szczepionek.

Wiceminister jest zszokowany praktyką wszystkich koncernów farmaceutycznych. Nie chciał jednak stanowczo powiedzieć, że mamy do czynienia ze zmową tych firm. Twardowski dziwił się też, że wszystkie rządy tolerują tego typu praktyki. Dodał, że zastanawia się nad poruszeniem tego tematu na forum Unii Europejskiej.

Ponadto wiceminister zwrócił uwagę, że szczepionki przeciwko grypie nie przeszły czwartej fazy badań klinicznych. Zaznaczył, że nie twierdzi, iż te szczepionki są złe, ale ma co do nich wątpliwości.

Tymczasem, poprzez sprzedaż szczepionek bezpośrednio rządom, a nie hurtowniom – firmy farmaceutyczne zrzucają odpowiedzialność za stosowanie szczepionki na władze rządowe – powiedział Twardowski. – A my chcemy mieć pewność, że to co dopuszczamy na nasz rynek jest bezpieczne – wyjaśnił.

NIE TAMIFLU!!!
malg3
dzisiaj, 11:11

Zachorowalam.... objawy byly typowe i od razu zdiagnozowane przez brytyjskich lekarzy jako swinska grypa, (bo teraz lepiej dmuchac na zimne) wysoka temperatura, bole miesni, bol glowy, katar.... dziwne tylko bylo ze bol gardla ale TAMIFLU zaaplijujemy i srodki przeciwbolowe i paracetamol! To uslyszalam od lekarza przez telefon bo zabronili mi ruszac sie z domu a i lekarze nie chcieli ryzykowac wizyty domowej. Ok. Tamiflu za darmo czekalo w aptece, kolezanka mi dostarczyla do domu. To byl poniedzialek..
W nocy nie moglam spac, gardlo bolalo coraz bardziej, temp sie wachala gora dol, we wtorek nie wytrzymalam i zadzwonilam do lekarza ponownie proszac o wizyte. Nie! Mam siedziec w domu, za kilka dni przejdzie...Nic nie jadlam, cialo bezwladnie lezalo na lozku a ja plakalam z bolu gardla, miesni, glowy...Kolejna nieprzespana noc, bol, brak laknienia ale leki lykalam. W trzecia noc nie wytrzymalam! Rwalo mnie cale gardlo, migdaly i uszy. Zacisnelam zeby, wezwalam taksowke i do szpitala. Byla 2 w nocy.
W szpitalu naburmuszone panie, ze to sprawa GP, ze nie powinnam wychodzic z domu w miejsca publiczne skoro mam objawy grypy. I zeby paracetamol brac. Tego bylo dla mnie za wiele: zagotowalam sie i wybuchlam! Ze lzami w oczach wyskrzeczalam (bo ledwo mowilam) ze od 3 dni nie jem i nie spie z bolu, ze to jest szpital a ja jestem w naglym wypadku, ze mam dosc diagnozowanie mnie przez telefon bo jest coraz gorzej i ze sie nie rusze poki nie zobacze sie z lekarzem. 5 osob ktore siedzialy w recepcji od razu wrocilo do pracy a jedna z pielegniarek natychmiast zabrala mnie na badanie. Zajrzala w gardlo i przyznala ze musi mnie obejrzec lekarz. Lekarz wysluchal mnie, zajrzal w gardlo i usmiechnal sie: "dobrze ze pani przyszla, tutaj tylko antybiotyk pomoze. ma pani angine ropna. Nie dziwie sie ze nie moze pani przelykac, przeciez to jest straszny bol".
Wszystkie leki dostalam za darmo: antybiotyk, silny ibuprom i inne przeciwbolowe. Tej nocy w koncu przysnelam na cale 5 godzin. Obudzilam sie bo zachcialo mi sie pic. Gardlo bylo znieczulone. Dopiero rano dotarlo do mnie co kaza mi brac:tamiflu, antybiotyk, leki przeciwbolow.... wzielam, po godzinie zwymiotowalam. Znow za telefon i do lekarza ze za duza dawka. Dopiero w piatek moglam sie podniesc z lozka.

Przez moja pseudo- swinska grype o malo sie nie wykonczylam. Tamiflu kazali mi brac do konca (na wszelki wypadek) co w pomieszaniu z innymi lekami... daje mi sie we znaki do dzis. Po 4 miesiacach nadal walcze z oslabionym organizmem, ktory wchlania bacterie jak gabka... na sam widok lekow mam lzy w oczach.

Znajomi pytaja mnie: " zdrowa jestes?" ja na to: "Bywam"