hm, najgorszy sen i najbardziej realistyczny?
Jak zwykle wieczorem kładłem się spać z książką, często to był Lem lub Joe Alex
zapalałem lampkę i włączałem elektroniczną bardzo progresywną muzykę.
Nagle zorientowałem się że zasnąłem, obudzony stwierdziłem że ktoś mi wyłączył lampkę, a ja jestem sparaliżowany i nie mogę się ruszyć, ani nawet wołać o pomoc, długo walczyłem żeby dotrzeć ręką do przełącznika w końcu się udało, niestety wyłączona wtyczka, kolejna walka JEST, słyszę jak ktoś chodzi, wręcz jest gwarno z drzwiami a ja nie mogę się krzyczeć o pomoc, w końcu z całych sił się zrywam...
UFFF to był sen, gwar ten sam lampka się świeci ... ale wtyczka nie jest w gniazdku! jestem sparaliżowany i starzeje się czuje się strasznie stary z bylem wstaje z łózka i idę do drzwi otwieram wszyscy rozbawieni i patrzą na mnie z rozbawieniem ze ja taki pokrzywiony i zgarbiony... stwierdziłem że idę się położyć kładę się
BUM!
zrywam się lampa się świeci, wtyczka w gniazdku... za drzwiami cisza wszyscy domownicy śpią... to był sen...
Od tego czasu lubię gdy ktoś śpi koło mnie, jakoś wolniej się starzeje

:D cholera strasznie to było realne
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.