Od ladnych paru lat, od kiedy komputery, gry, net sa powszechnie dostepne, daje sie obserwowac uzaleznienie/jedyne hobby, jakim jest swiat wirtualny, a wielu madrych ostrzega przed zagubieniem sie w tym swiecie, izolacja, nadmiernym rozwojem znajomosci nowinek technologicznych, a brakiem dojrzalosci i madrosci zyciowej.
Madrze prowadzac, nie mozna pozwolic na ograniczenie dzieciaka glownie do swiata wirtualnego, towarzystwa tylko z srodowiska gier. Gdyby taka ekipa jeszcze robila cos poza klepaniem w klawiature, byla na pewnym poziomie, to nie byloby takiego problemu.
Nikt nie ma zamiaru Was dolowac, ale tez nie ma powodu do poklepania po plecach i stwierdzenia, ze cala wina spada na mlodego, jego geny i co tam jeszcze.
Dlatego ciagle przewija sie przez watek propozycja odstawienia netu i komputerow, reglamentacja czasu, gdy mlody juz zapracuje na dostep do 'zabawek', ale przede wszystkim zorganizowanie spedzania czasu wspolnie, robiac cos realnego, wlasnie np. takie wypady rowerowe, wloczega po ciekawych miejscach.
I mnostwo milosci, zainteresowania i konsekwencji. Przy okazji da sie zaobserwowac, czy podejrzenia co do uzywek sa sluszne.
A odstawienie komputera, telewizora czy nawet slodyczy czasem daje wrazenie zachowania na jak na glodzie, podenerwowanie, brak koncentracji, gniew, niekontrolowalne emocje.
Nie mozesz mowic, ze nie wybiera sie dziecku hobby. Tylko niewielki odsetek farciarzy wie dosc wczesnie, co chce robic, czym sie interesuje. Cala reszta podpatruje zainteresowania rodziny, przyjaciol, znajomych, szuka i od tego sa rodzice, by pokazac ciekawe pomysly na czas wolny.
Przez pewien czas zmiana zajec byla co pare miesiecy/tygodni, ot kolejny urok nabierania doswiadczenia.
Utrzymywalismy tylko pewne pomysly, np. wypady przy kazdym wolnym (weekend, halfterm itp.), chocby gdzies w poblizu, chocby na piechote po okolicznych terenach, pokazalismy hobby, o ktorym mamy pojecie i da sie zorganizowac znosnym kosztem.
Jakbysmy nie ciagneli mlodziezy na wypady, czasem nawet przy marudzeniu, ze znow gdzies jedziemy, najczesciej by bylo wlasnie tepe siedzenie z nosem w monitorze i brak kapitalnych wspomnien, wrazen,do ktorych z przyjemnoscia sie wraca.
I teraz mlodziez juz nie zrzedzi, a wkreca sie w planowanie wypadow, marzenia, pomysly, nawet ten komputer jakos bardziej uzytkowo jest wykorzystany

.
PS. Z psychologiem jest to ryzyko, ze trzebaby natrafic na dobrego, madrego czlowieka, ktory nie tylko powie, ze wina, ze porazka, ale bedzie potrafil podsunac madre rozwiazania problemow.
I pewnie powie wiele zbieznego z propozycjami w topiku.
[ Ostatnio edytowany przez: karjo1 10-07-2015 23:04 ]