Pomieszanie z poplątaniem.
Sorry, ale albo my rozmawiamy o 10 letnim doświadczeniu w prowadzeniu biznesu, czy jak to mówią pracy na własną rękę, albo o nowicjuszach.
Ja rozumiem że ktoś kto nigdy nie pracował w ten sposób i nie działał na rynku, może mieć pewne wątpliwości.
A ja tu widzę mase stwierdzeń takich jak by to miał być twój pierwszy raz.
Czyli działalność w UK to była fikcja.
Szkoda że zmarnowałaś czas i nie nauczyłaś się po niskich kosztach jak pracuje się na własny rachunek, ciągle widzę mentalność pracownika etatowego.
W zasadzie nie. Przeraża mnie tylko skomplikowanie wszystkiego w Polsce....tzn cała księgowość, etc. W UK robie to wszystko sama, tu juz tak łatwo by to nie wyglądało. No i, tak czy inaczej, w Polsce podatki są dużo większe, prawda?
Ty tam jesteś, ty nam powiedz.
Możesz sama, mnie jak księgowa zaczęła mieszać, nauczyłem się czytać dzieniki ustaw i prowadziłem firmę VAT i sam się rozliczałem. Było czasochłonne bo mniej spałem ale przynajmniej był taki porządek w papierach że nasyłane kontrole dostawały białej gorączki że nie mają się do c
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
zego dopierniczyć :>
W Polsce podatki są w zasadzie takie same, jedynie co wali po kieszeni to ZUS i opłaty np za rent. Fakt tu jest większa kwota zwolniona z podatku, ale to można obejść inaczej wchodząc w mądre koszty.
Prowadzenie działalności w UK i PL jednocześnie ma sens, ale nie za 500 zł przychodu na miłość boską z dowolnego kościoła.
Kombinowanie że była byś zatrudniona w delegacji, też ma sens, ale nie w takich kwotach, bo cię koszty zjedzą.
I tego nie rozumiem
"
Może więc nie muszę przenosić firmy, a zarejestrować siebie jako pracownika (firma w UK jest na mnie, ale mam tez partnera, współwłaścieciela, który nadal mieszka w UK. Może opłacałoby sie przepisać firmę na niego, a w PL założyć własna działaność)...nie wiem, jako pracownik wykonujący usługi dla firmy zagranicznej?"
To jaki jest status podatkowy tej firmy w końcu?
Bo w tym wypadku zupełnie co innego niż to od czego zaczęłaś.
Sorry, ja facet jestem, wiem że kobiety posługują się emocjami i dla wielu jest jasne co napisałaś, ale dla mnie przeciętnego samca ten tok przekazu jest niespójny.
Stąd całkowite zdezorientowanie, o czym my rozmawiamy i na jakim pułapie jesteśmy.
Inaczej to wygląda jak rozmowa z pracownikiem przy kolejnym piwie, jak zostać milionerem inwestując dolara.

Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.