Postów: 15 |
|
---|---|
Ola-36 | Post #1 Ocena: 0 2007-06-03 16:27 (18 lat temu) |
Z nami od: 03-06-2007 |
Po kilku latach rozłąki z mężem postnowilismy nareszcie zamieszkać razem. Ponieważ warunki w Polsce niestety nam na to nie pozwalają postanowilismy przeprowadzic się do Manchesteru. Mąż pracuje tam od roku i niby "grunt" mamy przygotowany. Jednak im blizej wyjazdu, tym we mnie narastaja coraz wieksze wątpliwości. Zostawiamy tu dom i wszystko czego do tej pory sie dorobiliśmy. Czy damy sobie radę ? mamy dwoje dzieci w wieku 17 i 4 lata. Córka w tej chwili skończy pierwszą klasę liceum, dość dobrze zna język, ja niestety mniej. Uczę się od pół roku, jednak nie czuję się na siłach dobrze porozumiewać. Czy damy radę żyć na razie z jednej pensji ? co zrobię z synkiem kiedy uda mi sie znalezc pracę ?
Jednak 7 lat rozłaki to dla nas za dużo, coraz gorzej nam się roztawać i dzieci też na tym cierpią. A moze będą gorzej cierpiały kiedy znajdą się w obcym kraju z dala od domu ? Proszę o odpowiedz osoby które borykały się z podobnymi problemami. |
womenpl | Post #2 Ocena: 0 2007-06-03 20:37 (18 lat temu) |
Z nami od: 01-06-2007 |
To jest trudna decyzja.sama 7 miesięcy temu też stalam przed takim problemem.W tej chwili jesteśmy razem z męzem i trójką dzieci w Manchester.Najstarszy syn ma 16 lat ,najmłodsze dziecko 10.Z młodszymi dziećmi nie mam tak dużego problemu z aklimatyzacją jak z tym starszym , który za wszelką cenę chce wrócić do Polski,do kolegów,swjego otoczenia,mimo ,że tutaj w szkole jest bardzo dobrym uczniem.Póki co jesteśmy razem,ale czasami mam wyrzuty sumienia ,ze narazilismy dzieci na stres (muszę zaznaczyć ,że angielski dzieci są bardzo złośliwe szczególnie w gimnazjum). Dobrą stroną tego wszystkiego jest to,ze jestesmy razem a myślę ,że to jest najważniejsze.
|
_Steve_ | Post #3 Ocena: 0 2007-06-03 21:15 (18 lat temu) |
Z nami od: 17-05-2007 Skąd: Luton |
Wątpliwości zawsze są ale myślę, że nie masz co się martwić - dacie sobie radę. Może i łatwo mi mówić, poza tym nie jestem jeszcze w zwiazku ani nie mam dzieci, ale za to jestem dzieckiem (już nie takim dzieckiem hehe) z takiej "światowej" rodziny.
Moja młodość właśnie z ojcem na obczyźnie nauczyła mnie wiele. Wiem jedno - ja nie chcę, żeby moja rodzina była tak rozbita. Co prawda u nas sytuacja życiowa tak pokierowała, ale to nie jest to, co było kiedyś. Czy tęsknota za domem? Nie sądzę. Dla mnie dom, to tam gdzie są wszyscy razem, a nie kraj. Co prawda teraz to na mnie przychodzi pora budować rodzinę i z rodzicami już przecież nie będę, ale trochę mi brakowało ich w dzieciństwie. Im szybciej wyjedziecie, tym łatwiej będzie Twoim dzieciom się przystosować - no i będziecie razem. Powodzenia ![]() |
ewasz32 | Post #4 Ocena: 0 2007-06-03 21:52 (18 lat temu) |
Z nami od: 15-02-2006 Skąd: Newry |
Witam!Mam za sobą wątpliwości i strach czy damy radę.Od roku mieszkam z mężem i córkami w wieku 15 i 6 lat.Dojechałyśmy do męża,który przygotował nam grunt.Przyjeżdżając do Newry nie znałam języka i wszystko mnie wokół było taki obce.Odczuwałam strach przed wyjściem z domu.Starsza córka odczuwała to samo co ja bo młodsza swoją ciekawością zaskarbiła sobą sąsiadów i obecnie świetnie rozmawia po angielsku.Między mną i mężem też na początku nie za bardzo się układało po naszej rozłące.Wszystko z czasem zaczęło się układać i obecnie jesteśmy bardzo szczęśliwą rodziną.Trochę odwagi i stanowczości a z całą pewnością Twoja determinacja odejdzie do lamusa.Zyczę powodzenie!!!
![]() |
Post #5 Ocena: 0 2007-06-03 22:34 (18 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
|
|
czytelnik | Post #6 Ocena: 0 2007-06-03 22:48 (18 lat temu) |
Z nami od: 24-04-2007 |
Jestesmy bezdzietnym malzenstwem ale chce napisac o jezyku i strachu, my postawilismy wszystko na jedna karte, moj maz jezyk zna swietnie a ja przed wyjazdem prawie zero. Teraz mija rok od rozpoczecia nowego zycia na wyspie i mysle ze to byla bardzo trafna decyzja, jezyk opanowalam na poziomie dobrym ( nie mam problemow z zalatwianiem spraw w urzedach, dzwonieniem i w zasadzie poruszam sie w tym temacie swobodnie ). Jedna rada, jezeli dasz rade isc do szkoly na ESOL, idz nie zastanawiaj sie to jest inwestycja ktora juz po roku przynosi korzysci. Koszt to ok 330f za rok. Nie siedz w domu, mow o byle czym z angolami byle cwiczyc, co druga osoba kaleczy ten jezyk wiec wyspiarze sa przyzwyczajeni. Dzieci dadza sobie rade, musicie tylko bardzo duzo rozmawiac o tym co czujecie i dawac im wiele milosci. Nie mam bezposredniego doswiadczenia w tej dziedzinie ale obserwuje wielu moich znajomych ktorzy przyjechali tu z dziecmi w roznym wieku. Polak potrafi i tylu juz dalo sobie rade wiec dlaczego nie Wy. Trzymam kciuki!!!!!
![]() ![]() |
baska4321 | Post #7 Ocena: 0 2007-06-03 23:07 (18 lat temu) |
Z nami od: 30-05-2007 |
witaj.my jestesmy tu prawie 3 lata.rok temu dojechala do nas corka w wieku 16 lat.ona poszla do ostatnie klasy high scool.znala jezyk dosc dobrze,ale na miejscu bylo to o wiele za malo.na poczatku nie chciala chodzic do szkoly,bo nie wiedzila co do niej mowia.byla jedyna polka w szkole.Z tego powodu,ze nie znala jezyka smiano sie z niej,ale z czasem jak zaczela rozumiec i dobrze mowic klopoty sie skonczyly.poznala kolezanki i zycie przestlo byc beznadziejne.W tej chwil zdaje egzaminy,idzie do colage,nauczyciel mowia ,ze daje sobie swietnie rade i wielu dziedzinach jest najlepsza.Teskni za znajomymi z Polski,ale chce do nich wracac tylko w wolnym czasie.Wie,ze jezyki i dobre wyksztalcenie to podstawa.A kolezanki sa i tu.Brakuje jej prawdziwej przyjaciolki i liczy,ze nowy start w colage,gdzie staruje na rowni z wszystkim pozwoli jej na przyjazn i dobry kontakt z wieloma osobami.My cieszymy sie ,ze corka jest z nami bo na odleglosc to nie to samo.Odalalismy sie bardzo tym bardziej ,ze dzieci sa tylko goscmi w naszym zyciu,przychodza i odchodza.wiec chce aby chcialy wracac do domu,bo to bedzie kojazyc sie z miloscia obajga rodzicow i ciepla,bezpieczna przystania.Nieobawiaj sie,zawsze mozna wrocic.Jesli chcesz jaiejs pomocy zastukaj na gg9570039 chetnie udziele odpowiedzi na wile nurtujacych cie pytan
|
Ola-36 | Post #8 Ocena: 0 2007-06-04 12:15 (18 lat temu) |
Z nami od: 03-06-2007 |
Dziekuję wszystkim za odpowiedz. Od razu lzej mi się na duszy zrobiło
![]() ![]() Ha !!! łatwiej powiedziec trudniej zrobić, tak wiele formalności jeszcze nas czeka. Mam nadzieje, ze sie do końca nie załamię. Mam jeszcze jedno pytanie. Córka ma 17 lat, czytałam juz tutaj w wypowiedziach, ze bedzie problem ze szkoła. Czy bedzie musiała iść jeszcze raz do ostatniej klasy gimnazjum ? tutaj skończy pierwsza klasę liceum. Czy wogóle przyjmą ją do jakiejś szkoły? W swej naiwności myslałam, ze skoro wyjedziemy w lipcu, bedziemy mieli czas na załatwienie szkoły, a tu okazuje się że takie sprawy trzeba załatwiac dużo wcześniej. Pozdrawiam |
Ola-36 | Post #9 Ocena: 0 2007-06-04 12:20 (18 lat temu) |
Z nami od: 03-06-2007 |
Basiu4321 bardzo dziekuję za nr gg. Szeczerze ci napiszę, że watpliwosci i pytań różnego rodzaju mam na co dzień wiele. Codziennie coś nowego nie daje mi spokoju. Mąż się ze mnie smieje, ze dał mi za wiele czasu na przygotowanie do wyjazdu i dlatego wymyslam problemy.
Odezwe sie wkrótce i będę wdzięczna jezeli poswięcisz mi chwilke czasu. Pozdrawiam |
womenpl | Post #10 Ocena: 0 2007-06-04 14:49 (18 lat temu) |
Z nami od: 01-06-2007 |
z tą szkołą dla córki może być problem,mój syn jak już wcześniej pisałam ,w tym roku kończy 16 lat i powinien kończyć już angielskie gimnazjum ale ze względu na słabą znajomość języka dali go o rok niżej, także w tym roku kończy 10 klasę i zaczyna 11 .W tej chwili już mam info ze szkoły ,że chcą go wysłać do dobrego colegu jak ukończy 11 klasę.Z tego co się orientuję ,miejsca do szkół są wcześniej załatwiane. Obowiązek nauki jest do 16 roku życia a potem to zależy tylko od wolnych miejsc w szkołach.Radzę,jeżeli mąż jest tutaj to musi już w tej chwili pójść do councilu i zapisać córkę do colegu,albo niech weżmie wykaz szkół i osobiście chodzić i pytać się o miejsce.Życzę powodzeni!!!
|