Wiecie co, napisze cos bardzo niepopularnego...
Narkoza, jak kazda, jest sporym obciazeniem dla organizmu malego dziecka, nie zawsze jest tak bezproblemowa, trzeba sie liczyc z ryzykiem powiklan. Podobnie, usuniecie tak duzej ilosci zebow moze skutkowac w rozny sposob: moze nie byc problemow, a moga byc do infekcji i ciezkiego gojenia sie duzej rany, do uszkodzenia zawiazkow stalych zebow, czy niewlasciwym rozwojem szczeki i rpoblemami z zgrzyem (czasami, zaleznie od warunkow i zasobnosci portfela rodzica wypelnia sie przestrzenie po usunietych zabkach, by zapewnic prawidlowy rozwoj uzebienia).
Prochnica kwitnaca tylko w bardzo niewielkim odsetku jest efektem dziedzicznym, w wiekszosci wynika z zaniedban, czesto serwowanych slodkosci, niedbaloscia o higiene od samego maluszka (przed pojawieniem sie pierwszych zabkow), z braku oswojenia dziecka z gabinetem dentystycznym.
Przy dobrze prowadzonym oswajaniu z wizytami 2-, 3-latki spokojnie daja sobie wyleczyc zeby, zalakowac, czy nawet usunac, o obejrzeniu przez dentyste nie wspominajac. Oczywiscie, o ile to sa pojedyncze zabki, a nie decyzja o leczeniu hurtowym, gdy jest to juz ostatecznosc, bo dziecko wyje z bolu.
W tej chwili nie ma problemu w podaniu znieczulenia w zelu na dziaslo, potem bezbolesny zastrzyk znieczulajacy okolice zeba, leczenie/usuniecie, a dziecko zapatrzone w monitor z bajka na koniec domaga sie przedluzenia wizyty, bo trzeba obejrzec do konca historyjek

.
[ Ostatnio edytowany przez: karjo1 19-04-2012 21:54 ]