2009-03-17 09:07:54, anamala napisał(a):
Ostatnio moja zanjoma byla u polskiego ginekologa. Zaplacila 100funtow i byla bardzo niezadowolona. Moj kolega poszedl do polskiego lekarza ogolnego, skasowal go 50 funtow za wizyte i tez opowiadal ze dziwnie to wygladalo i ze wiecej tam nie pojdzie, inna moja znajoma poszla do pediatry z chorym dzieckiem mowila ze lekarka po niej powtarzala schorzenia dziecka i niczego nowego sie nie dowiedziala, cena 80 funtow, ''lekarka'' nie wykryla skazy bialkowej u dziecka, co dla dobrego pediatry nie jest problemem, więc trzeba uważać z tymi polskimi lekarzami, jeśli możliwe to z polecenia przez kogoś, że lekarz jest dobry.
I z tym sie zgadzam na 100%, ja naleze do tej samej przychodni od trzech lat, ale dopiero od roku jestem zadowolona, bo poprosilam o zmiane pod pretekstem, ze chce kobiete GP. Polecila mi ja pacjentka w poczekalni, poprzednik byl oblesnym gburem, chcial badac za duzo raczej niz za malo. Moja obecna GP nie jest Polka, wedlug niektorych Polakow prawdopodobnie nie jest nawet 'Angielka', bo kolor skory oczywiscie nie taki, ale paracetamolu od niej jeszcze nie dostalam, moze dlatego ze zawsze sama wezme najpierw i przy wizycie poinformuje, ze juz bralam i nie pomoglo. A jak nie bralam, to sklamie, bo po co mam tracic kolejne dwa tygodnie. Skierowanie do laryngologa (E&T) dostalam po pierwszej prosbie po opisaniu historii dolegliwosci.
Zdaje sobie sprawe, ze jest latwiej w miastach, niz w malych miejscowosciach, ale nalezy wykazac troche sprytu - zbyt wielu Polakow mowi podczas wizyt w przychodniach 'bo u nas w Polsce to lekarz to i tamto', na co odpowiedz jest, niestety, jedna - to spadaj do Polski sie leczyc, nie mowiac o tym, ze nie chca sie wykosztowywac na leczenie dla kogos, kto wyraznie daje do zrozumienia ze bedzie szukal dodatkowej porady lekarskiej. Blagam, trzymajcie to w tajemnicy.
Sytuacja pogorszyla sie do tego stopnia, ze moja znajoma w ciazy uslyszala od poloznej: to rozumiem, ze rodzisz w Polsce? Jest to kobieta, ktora mieszka tu od 15 lat, wiec odpowiedziala niewinnie: 'O, jakie te porodowki przeladowane, prosze, prosze, nie wiedzialam, ze NHS ma kontrakty z Polska,ale i tak wolalabym we Francji, bo blizej, prosze mnie zapisac'. I dopiero wtedy polozna zmienila do niej nastawienie i zaczela sie bardziej przejmowac, bo wiedziala, ze to jest jej odpowiedzialnosc a nie lekarza z innego kraju, prywatnej przychodni itp.
Nic nie jest czarno-biale, mam dobre doswiadczenia z polskimi lekarzami w Polsce, zle z polskimi lekarzami w Anglii, koszmarne z polskimi dentystami w Polsce i genialne z dentysta z RPA w Anglii. I jak tu generalizowac?