znam ten bol bardzo dobrze... to sa czlonkowie naszej rodzinny to nie jest tylko kot. okrutni ludzie wtykaja tylko noz w plecy mowiac to tylko kot... Kochamy ich, opiekujemy sie, sa takie piekne i czyste w milosci ktora nas daza. Zaciska mi gardlo jak mam tylko wypowiedziec jego imie. Bardzo mi przykro jedyne co moge poradzic to pomoc tym co bardzo potrzebuja pomocy, mi pomaga w bolu.
Tutaj dygresja dlaczego warto pomagac.
"Dziś o kotach dla których ulica jest domem.
Temat długi, zróbcie sobie herbaty
O tym jak na nią trafiły wiele mogłoby napisać książkę. Nieraz to ukochane koty, które zaginęły i nigdy nie znalazły drogi do domu, nieraz to porzucone koty lub kocięta, nieraz koty, które na tej ulicy się urodziły. Mogą być miłe, ale też nieufne lub agresywne....
Jedno jest pewne, że są wszędzie. To że idąc do sklepu lub pracy ich nie widzicie nie znaczy że ich nie ma. Koty są wszędzie. Na każdym osiedlu, każdym blokowisku. Ukryte w piwnicy, przyczajone pod krzakami. Jest ich masa. Nie jest to przy tym idealne środowisko dla nich. Często rodzą się tylko po to by umrzeć w straszny sposób.
O ich roli w ekosystemie można powiedzieć wiele. Jeden powie, że to szkodniki zabijające rzadkie gatunki i dziesiątkujące stada ptaków, a ktoś inny powie, że gdyby nie koty to by nas myszy pozjadały.... i w istocie każda z tych osób ma rację. Bo zarówno jedna jak i druga strona ma rację. Tam gdzie są koty gryzonie nie chcą się osiedlać, natomiast sporą grupą zagrażają też innym gatunkom. To czy dobrze czy nie dobrze że są wśród nas nie zmienia faktu... że po prostu są. Czy nam się to podoba czy nie. Są i wymagają naszej opieki, bo miejska dżungla jest nawet dla takiego minitygrysa śmiertelnie niebezpieczna. Statystyki są okrutne, takie koty zazwyczaj żyją ok. 4 lat.
Czy im pomagać? Czy wolno coś robić? Wszak administracja często zabrania.
Otóż koty wolnożyjące czy też wolnobytujące są w świetle prawa chronione. Są wprost nazwane dobrem narodowym. Są objęte szczególną opieką poprzez zobowiązanie gmin do prowadzenia programów na ich rzecz. Programów kastracji, dokarmiania, w niektórych gminach również leczenia czy profilaktyki. Za straszenie ich, dokuczanie, czy jakąkolwiek przemoc przewidziane są kary. Każdy z nas ma prawo takiego kota dokarmiać i naprawdę nie może nam tego nikt zabronić. Nie bójcie się działać!
Jak opiekować się takim kotem/stadkiem kotów?
✅po pierwsze karmić.
Koty uliczne karmimy regularnie. Lepiej nie karmić kota niż robić to nieregularnie. Kot nauczony będzie czekał na nas głodny godzinami. Warto karmić takie zwierzęta z sąsiadami. W stałym miejscu i pomagać sobie gdy druga osoba nie może.
Karmić w sposób możliwie zdrowy i higieniczny. Tutaj walcząc o życie i pełny brzuch wiele jest usprawiedliwione. Nie każdego stać na karmy premium dla nieraz sporego stada... natomiast pamiętajmy o tym. Dobre karmy można kupić i wśród tych tańszych (butchers, smilla). Pamiętajmy też by po pierwsze nie szkodzić. Podawanie kotu popsutego jedzenia, oślizgłych wędlin, mleka, przyprawionych smażonych mięs lub nieraz innych resztek (chleb, bigos, sernik, uszka z barszczu, pomidorowa - to mały zakres rzeczy jakie widzieliśmy

) to po prostu trucie kota i śmiecenie w miejscu karmienia. Za co "życzliwi" gotowi podejmować walki przeciw kotom i uprzykrzać im życie. Kota ulicznego karmimy więc mięsnym jedzeniem, możliwie dobrej jakości, podawanym regularnie i z zachowaniem higieny miejsca karmienia. Do picia polecamy wodę. Mleko szybko się psuje i u masy kotów powoduje biegunki. Możemy kotu dawać surowe mięso/żółtko/smalec (nieprzyprawiony!)/oleje zwierzęce/podroby no i oczywiście kocią karmę.
✅ po drugie zapewnić schronienie
Wymaga to więcej wysiłku (bo tutaj administracja ma prawo nie zgadzać się na budki czy otwieranie piwnic) ale trzeba pamiętać że kot musi mieć schronienie od zimna, od deszczu. Najprostszy styropianowy domek znikomym nakładem pracy, czasu i pieniędzy możecie wykonać sami. Okleić kartonowe pudło styropianem (grubość 5 i więcej) a następnie owinąć folią i wyciąć wejście (niewielkie do 20 cm szerokość/długość - tak by kot wszedł ale by mu nie wiało

). Budkę umieszczamy w zacisznym miejscu. Wkładamy do niej słomę czy polarek i co jakiś czas w niej sprzątamy. Nie zawsze zobaczymy w niej kota, ale miejmy pewność że ma gdzie się ratować przed zamarznięciem.
✅ po 3 (i chyba jedno z najczęściej zapominanych) - wykastruj
Samo karmienie to za mało. Samo schronienie nic nie da. Gdy zapomnimy o tym, nasz trud jest na darmo. Małe kocięta są słodkie i nie przeszkadzają karmicielom zazwyczaj. Są maskotką osiedla, uśmiechem dla dzieci czy wzruszeniem dla starszych.... ale są też uczestnikami nierównego biegu po przeżycie. Kotka rodzi nawet 3 mioty rocznie. Z tej kilkunastki malców zazwyczaj przeżywa pierwszy rok 1, może 2? Reszta umiera. Okrutnie chociaż często niezauważenie. Kto by się zastanawiał co się stało z zeszłorocznymi, jak teraz rozkosznie bawią się w trawie, prawda?
Jak to zrobić? Prosto. Większość schronisk i fundacji posiada i wypożycza klatki pułapki. Większość gmin prowadzi zabiegi darmowej kastracji kotów wolnożyjących. Umawiasz się w gminie i lecznicy. Mając zielone światło do łapania pożyczasz łapkę, dzień wcześniej nie karmisz kotów... nastawiasz klatkę z jedzeniem w środku i czekasz. Po prostu. Złapanego kota w klatce nakrywasz materiałem by się uspokoił i wieziesz na zabieg. Nieraz potrzeba czasu, nieraz potrzebujesz porady zawsze każdy z tym pomoże. Nawet kwestia transportu gdy nie masz auta jest do ogarnięcia, bo dobrych ludzi z samochodem nie problem znaleźć... jednak kluczowe jest to że ktoś może Ci w tym pomóc, jednak niewiele osób zawiązanych z kotami Cię w tym wyręczy. Fundacje i stowarzyszenia mają kilkadziesiąt zwierząt pod opieką i takich stad jak Twoje również kilkanaście w kolejce. Dla Ciebie to jedno stado. "Twoje" kilka kotów. Nie bój się zaangażować.
Złapanego kota po zabiegu się odbiera i puszcza w miejsce bytowania. Zalecane jest by kocur był puszczany dopiero kolejnego dnia po narkozie, a kotka 5-7 dni po zabiegu. Niewiele lecznic i gmin ofiaruje taką możliwość. Gdy możesz przetrzymać kota ten czas w altance/garażu/piwnicy itd. to większość fundacji i schronisk pożyczy klatką bytową na ten cel. Nieraz organizacje mają możliwość przetrzymania kotów i gdy nie mamy tylko chorych kotów czy nieszczepionych kociąt staramy się pomóc na miarę możliwości KOTłowni.
Kastrując koty często nie mamy wpływu jakiego kota złapiemy. Z założenia pierwszeństwo mają kotne kotki, koty chore (od razu do leczenia), kocięta, kotki, a na końcu kocurki. Gdy złapiemy kotkę o której wiemy że karmi miot lub kota z naciętym uchem ( lub inaczej oznaczonym) uwolnijmy tego kota. Zabranie karmiącej matki to śmierć dla kociąt... śmierć okrutna, powolna z głodu. Gdy nie wiemy lekarz przed zabiegiem to oceni. Kot z oznaczonym uchem (lub oznaczony kot właścicielski) jest kastrowany lub czyjś (i być może też kastrowany). Nie narażajmy kota - a szczególnie kotki na ponowny zabieg, gdy mamy znaki świadczące o tym, że może być po zabiegu.
✅po 4 czuwaj.
Pamiętaj o profilaktyce. Dzikie koty warto i należy odrobaczać. Najlepiej co kwartał. Gdy kot pozwoli co siebie dojść można dać mu spot on. Są też różne syropy czy pasty lub proszki do dodawania z karmą. Lekarz doradzi nam preparat i dawkę.
Przy zabiegach kastracji prowadzonych przez organizacje często od razu robione są testy FeLV. Koty z białaczką nie mogą już wrócić na ulicę dla dobra ich oraz innych kotów. Testy są cenne w walce z wirusem, ale jak mówiliśmy pozytywny wynik nie oznacza 100% choroby, a zazwyczaj dodatni wynik testu paskowego u dzikuska jest wskazaniem do eutanazji jeszcze w trakcie zabiegu.
[Rozumiemy obie strony, jest dla nas pewną ulgą psychiczną... fakt że gminy w naszej okolicy nie finansują takich badań, a nas na rutynowe dopłacanie do nich... po prostu nie stać. Nie chcemy by obawy wstrzymywały zabiegi kastracji. Kastracje są priorytetem]
Musimy też uważać, by nie przeoczyć nowego kota jaki dołączy do naszego stada. By nie pominąć chorego dzikuska. One liczą tylko na Ciebie. Udziel im pomocy w potrzebie. Gdy trzeba złap kota jak do kastracji i zanieś do lecznicy po umówieniu się z lokalną organizacją. Naprawdę w takiej kwestii nawet gdy gmina nie pomaga a nas nie stać nie sposób odmówić żadnej z grup pomagających
✅ po 5 traktuj tak jak kot sobie życzy.
Wśród kotów ulicznych nie brak kotów oswojonych i półdzikich. To trudne sytuacje, bo niebezpieczne dla samego kota jest być zbyt ufnym wobec obcych. Jeżeli mamy kota o którym sądzimy, że nadałby się do domu (bo może kiedyś taki miał, albo po prostu pokochał ludzi) to zróbmy mu kilka zdjęć, ogłośmy w internecie. Napiszmy do lokalnych grup, które może będą mogły pomóc. Praktycznie 100% kotów na KOTłowni to takie sytuacje.
Nigdy. Przenigdy nie zachęcamy do udomowiania kotów dzikich i półdzikich na siłę. Robi się im tym krzywdę. Jednak krzywdą jest też zostawić miziaka pod blokiem czekając aż ktoś mniej miły go kopnie czy uderzy. Wymaga to wiele wyczucia. Szczególnie ważne jet też w przypadku małych lecz samodzielnych już kociąt. Oswajajmy je i wyadoptowujmy jednocześnie kastrując ich rodziców. To najlepsza metoda by ograniczyć ich populację a tym samym poprawić dobrostan. Łatwiej jest dobrze dbać o 2-3 koty pod blokiem niż 15 czy 20, prawda?
---
Prosimy Was jako refleksję na dziś, byście rozejrzeli się w okolicy. Może starsza sąsiadka karmi koty i sobie nie radzi. Może są bez opieki bo ktoś umarł/się przeprowadził. Może karmimy i dobrze dbamy, ale blok czy dwa obok mieszka osoba, która nawet nie wie, że można kastrować takie koty i to za darmo. W niektórych gminach trwa na różnych zasadach akcja dokarmiania kotów. Może masz auto i przywiózłbyś karmę przynależną Waszym dzikusom z punktu wydawania. A może Twój kot nie lubi nowej karmy jaką kupiłeś? Nie powiemy... schroniska i organizacje też kochają Wasze wybredne koty, jednak nie ma sensu dawać jedzenia dalej, gdy być może pod Twoim oknem jakiś kot chodzi głodny. Nie wstydź się podać karmicielowi 1 puszki czy 1 saszetki. To nie musi być wiele. Nieraz samo miłe słowo jest ważne dla osób, które mają w naturze widzieć więcej niż inni. To nasze koty. Dbajmy o nie wspólnie
P.S. Stale cały rok zbieramy karmę/koce itd. Im zimniej tym bardziej potrzebne. Karmy dajemy gdzie naprawdę ratują życie. Koce dają szansę na ciepłą dupkę na jesienną czy zimową
P.S.2 Kotek ze zdjęcia jest według opiekuna kotem z potencjałem. Poza nim/nią mamy jeszcze kilka innych kociaków w podobnej sytuacji. Gdyby ktoś chciał i mógł. Z góry bardzo Wam dziękujemy za wszelką pomoc ❤"
[ Ostatnio edytowany przez: Maria13 14-10-2018 13:40 ]