Str 2 z 3 |
odpowiedz | nowy temat | Regulamin |
Capricorn |
Post #1 Ocena: 0 2013-05-28 20:49:02 (12 lat temu) |
 Posty: 1203
Z nami od: 05-02-2012 Skąd: South East |
Cytat:
2013-05-28 14:15:46, perfekcja napisał(a):
Kiedy moj maz rzucil propozycje, ze moze by jego mama przyjechala cos pomoc, bo bede po cesarce to mu odpowiedzialam, nie powiem co, poniewaz mnie za to zbanuja
Moja rodzina i meza wymyslila, ze jesli nie bedziemy sobie radzic, to przysla.moja tesciowa, bo jako jedyna byla dyspozycyjna. I chociaz bylam po cesarce, wizja przyjazdu mojej tesciowej postawila mnie na nogi. Poradzilismy sobie bez problemu. Maz wzial 2 tygodnie urlopu ojcowskiego, a po 2 tygodniach juz musialam sobie sama radzic z noworodkiem. Swietnie dalismy sobie rade i wciaz dajemy po 8 miesiacach. Dziecko rosnie, mija dzien po dniu, juz nawet do pracy wrocilam i zycie nam milo mija bez niczyjej pomocy. Ja jestem typem Zosi samosi i tylko niepotrzebnie bym sie denerwowala majac kogos do pomocy.
|
 
|
 |
|
|
Twinkle |
Post #2 Ocena: 0 2013-05-28 21:12:06 (12 lat temu) |
 Posty: 1021
Z nami od: 18-12-2011 Skąd: Somerset |
zastanawia mnie czy naprawde synowe nie potrafia zyc w zgodzie z tesciowymi...?Ja mam dwoje dzieci i jestem w ciazy z 3 dzieckiem i wiem co to znaczy pomoc mamy lub tesciowej chociazby na te 2 tygodnie.Mozna porozmawiac jak kobieta z kobieta,i obiadek ugotuje,dziecmi sie zajmie abysmy my czy nawet maz mogl troszke odpoczac...
Ja teraz jestem w sytuacji ze niewiadomo czy moja tesciowa przyjedzie po urodzeniu 3 dziecka ze wzgledu na chorobe tescia i naprawde mi smutno.Ale moze faktycznie niektorzy nie moga zyc z tesciami w zgodzie,nie wiem... lake...
|
 
|
 |
|
nadzia86 |
Post #3 Ocena: 0 2013-05-28 21:22:10 (12 lat temu) |
 Posty: n/a
Konto usunięte |
Ja też jestem typem Zosi Samosi, ale gdyby nie pomoc treściowej po porodzie przez dwa miesiące, pozniej mojej mamy na pewno w mojej sytuacji skonczylo by soe depresja...
oczywiście wkurzaly mnie jej ,,rady,, czy swoje przyzwyczajenia, ale gryzlam się e język.
|
 
|
 |
|
epsilon |
Post #4 Ocena: 0 2013-05-28 21:46:55 (12 lat temu) |
 Posty: 503
Z nami od: 29-03-2012 Skąd: samotnia |
Mama mojego męża tez przyjechała nam pomóc, bilet zamówiliśmy wcześniej wiec pojawiła się 5 dni po narodzinach naszego synka. Baaardzo nam pomogła, nie tyle przy dziecku ale wzięła na siebie obowiązki domowe a nam dała czas by poznać i nauczyć się naszego synka. Była u nas 6 tyg ( z teściem ale jak to facet, raczej wolał obserwować synka jak spal i gadał do niego niż zmieniać mu pieluszki) i gdybym rodziła znów, z pewnością poprosiłabym mamę męża o pomoc. Super to wspominam.
|
 
|
 |
|
Twinkle |
Post #5 Ocena: 0 2013-05-28 22:08:43 (12 lat temu) |
 Posty: 1021
Z nami od: 18-12-2011 Skąd: Somerset |
u nas bylo podobnie,tesciowa przyjechala po skonczonym urlopie meza,potem moja mama.pamietam jak maly mial kolki ja bylam wyczerpana,plakalam,to bujali go na zmiane,raz maz raz tesciowa i wspierali i to bylo super,rodzina jest po to aby sie wspierac.i tak samo mama czy tesciowa gotowaly obiadki,pomagaly w domu ale tez zajmowaly sie dziecmi,taka pomoc to skarb lake...
|
 
|
 |
|
|
aniusia935 |
Post #6 Ocena: 0 2013-05-28 22:21:29 (12 lat temu) |
 Posty: 2868
Z nami od: 03-04-2013 Skąd: Belfast |
Ja po porodzie również poradziłam sobie sama z partnerem. Wolalam tak, niż uzerac się z tesciowa (moja mama nie może do nas przylecieć). I to nie jest tak, ze synowe od tak po prostu nie gadaja z tesciowymi. Po prostu niektóre teściowe maja sporo za uszami i nie da ich się znieść na dluzsza mete. Ja ze swoja rozmawiam normalnie, ale nie wytrzymałabym jej obecności dluzej niż dwa dni. Wiedzialam, ze gdyby ona tu była to mnie po prostu by szlak trafial, stad moja decyzja o tym, ze radzimy sobie sami... Przynajmniej szybko nauczyliśmy się być rodzicami, a ja oszczedzilam sobie nerwow. choć czasem naprawdę jest ciężko bez pomocy... A ja po prostu wiem, że tak zwany dobry adres to człowiek, nie ulica...
|
 
|
 |
|
perfekcja |
Post #7 Ocena: 0 2013-05-29 00:02:38 (12 lat temu) |
 Posty: 1260
Z nami od: 17-05-2008 Skąd: UK |
Twinkle ja z moja tesciowa zyje w zgodzie, o ile ona jest daleko
Po tym co napisalas moge Ci tylko zazdroscic tesciowej.
Pogadac jak kobieta z kobieta? Nigdy tak nie bylo, choc po slubie z mezem jestesmy juz lata, wiec znamy sie z tesciowa juz spory kawalek czasu. Ze wszystkich rzeczy, ktore wymienilas to tylko gotowanie jest u mojej tesciowej na plus bo gotuje naprawde smacznie, cala reszta lezy.
Pomoc przy starszym dziecku? Nie, dziekuje. Moja tesciowa wychowuje dzieci kapciem, a to sie nie miesci w moim swiatopogladzie. Jakby uderzyla mojego syna, to musialabym jej oddac.
Poza tym ma w repertuarze straszenie babami, wiedzmami, dziadami, wilkami i innymi takimi przyjemnymi rzeczami.
Zaczynam wlasnie 5 miesiac ciazy, rodze koncem pazdziernika i moja tesciowa zamierzam zobaczyc najwczesniej na Wielkanoc przyszlego roku, choc jeszcze nie jestem tego pewna. [ Ostatnio edytowany przez: perfekcja 29-05-2013 00:25 ]
|
 
|
 |
|
|
Post #8 Ocena: 0 2013-05-29 08:56:09 (12 lat temu) |
Anonim
|
Usunięte
|
 
|
 |
|
Capricorn |
Post #9 Ocena: 0 2013-05-31 11:06:02 (12 lat temu) |
 Posty: 1203
Z nami od: 05-02-2012 Skąd: South East |
Cytat:
2013-05-28 22:21:29, aniusia935 napisał(a):
Ja po porodzie również poradziłam sobie sama z partnerem. Wolalam tak, niż uzerac się z tesciowa (moja mama nie może do nas przylecieć). I to nie jest tak, ze synowe od tak po prostu nie gadaja z tesciowymi. Po prostu niektóre teściowe maja sporo za uszami i nie da ich się znieść na dluzsza mete. Ja ze swoja rozmawiam normalnie, ale nie wytrzymałabym jej obecności dluzej niż dwa dni. Wiedzialam, ze gdyby ona tu była to mnie po prostu by szlak trafial, stad moja decyzja o tym, ze radzimy sobie sami... Przynajmniej szybko nauczyliśmy się być rodzicami, a ja oszczedzilam sobie nerwow. choć czasem naprawdę jest ciężko bez pomocy...
Dokładnie! Ja też bym nerwowo wysiadła bardzo szybko mając teściową na głowie. Nie, żeby była zła kobietą, ale po prostu jesteśmy bardzo różne, mamy skrajne poglądy na wszystko i wolę swoje dziecko wychowywać po swojemu. A z gotowaniem, sprzątaniem sobie poradziliśmy. Jesteśmy nie tylko małżeństwem, ale i partnerami. Mąż sprzątał jak go poprosiłam, gotował prawie cały czas na początku. Teraz córka ma prawie 9 miesięcy i jest luzik.
Ja natomiast nie rozumiem tych dziewczyn, które od pierwszego dnia chcą mieć mamę, czy teściową do pomocy. A gdzie czas na poznanie swojego dziecka i przyzwyczajenie się do nowej sytuacji? Wszystko moim zdaniem da się pogodzić, nie trzeba od razu liczyć na niczyją pomoc.
|
 
|
 |
|
kociefraszki |
Post #10 Ocena: 0 2013-05-31 17:03:34 (12 lat temu) |
 Posty: 4551
Z nami od: 24-03-2011 Skąd: Keadby |
U nas niespelna miesiac po narodzinach synka pojawila sie "mamusia ze strony meza". Nie zeby byla potrzebna pomoc, ale chciala poznac wnuka na ktorego bardzo czekala, a sezon tanich lotow byl w pelni (luty) - mialam pewne obawy, ale okazalo sie ze zupelnie niepotrzebne. Zadnych uwag, jedynie spytala czemu podaje dziecku czysta wode zamiast wody z glukoza. Spytalam czy my slodzimy mineralke, stwierdzila ze faktycznie... Stara szkola, ale nie beton. I w sumie fajnie ze byla, bo bylo z kim pogadac jak maz do pracy szedl, a dziecko spalo.
|
 
|
 
|
|