Str 4 z 5 |
odpowiedz | nowy temat | Regulamin |
kasiachery |
Post #1 Ocena: 0 2016-06-05 09:38:11 (9 lat temu) |
 Posty: 1528
Z nami od: 17-06-2013 Skąd: wypizdowek |
Cytat:
2016-06-05 09:03:07, Wielim napisał(a):
Fakt na północy dużo taniej ale pogoda okropna. Pisze to z doświadczenia - Manchester, Hull czy Doncaster. Nienawidzę deszczu a tsm jest go pod dostatkiem
nie jest tak zle bo mieszkam 40 min drogi od doncaster, w donym 2 lata siedzialam. Domy tu gdzie teraz jestem to ful wypas za nie mniej niz 130 tys. Pracy duzo. O ile zna sie troche jezyka, bo ten kto nie zna to zawsze bedzie narzekac i siedziec w obskurnym domu, a teraz OOOO patrze przez okno i super slonce na moim zielonym podworku ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) dzieci spia, czego chciec wiecej
|
 
|
 |
|
|
Wielim |
Post #2 Ocena: 0 2016-06-05 10:08:03 (9 lat temu) |
 Posty: 7584
Z nami od: 03-09-2013 Skąd: Londyn |
. O ile zna sie troche jezyka, bo ten kto nie zna to zawsze bedzie narzekac i siedziec w obskurnym domu, a teraz OOOO patrze przez okno i super slonce na moim zielonym podworku dzieci spia, czego chciec wiecej
Tylko ze mieszkasz w councilowskim domu wiec na co masz narzekać?
|
 
|
 |
|
Richmond |
Post #3 Ocena: 0 2016-06-05 10:10:45 (9 lat temu) |
 Posty: 29545
Z nami od: 06-02-2007 Skąd: Surrey |
Wynajela dom przez housing association, napisala o tym na forum i zaczynaja sie osobiste przytyki?
Napisala przeciez za ile sa domy w jej okolicy, ze jest duzo taniej niz w Londynie. Oczywiscie nie kazdy chce sie przeprowadzac. Carpe diem.
|
 
|
 |
|
karjo1 |
Post #4 Ocena: 0 2016-06-05 10:38:36 (9 lat temu) |
 Posty: 21222
Z nami od: 01-06-2008 |
Roznica miedzy Poludniem, nawet okolicami Londynu a Polnoca, obrzezami duzych miast moze byc dosc szokujaca w rozumieniu negatywnym.
Nawet duzo nizsza cena domu dla kogos, kto sobie radzi i osiadl w tak wymagajacej finansowo stolicy, oswoil okolice, zadomowil sie, taka zmiana moze byc dolujaca  .
Pozostaje sie dogadac i szukac czegos nowego do zycia, moze wlasnie przez housing association?
Ewentualnie przeprowadzka, jak dzieciaki zakoncza pewien etap, np. przejscie do podstawowki czy secondary, poszukanie w wiekszym zakresie niz najblizsza okolica.
Nam po przeprowadzce zostaly dobre kontakty w starym miejscu, w efekcie co 2-3 tygodnie weekend na 'tarych smieciach', bo my i mlodziez chce sie spotkac ze znajomymi, bo wizyty u lekarzy, fryzjera, zajecia pozaszkolne.
|
 
|
 |
|
ewamik |
Post #5 Ocena: 0 2016-06-05 21:58:07 (9 lat temu) |
 Posty: 4126
Z nami od: 30-10-2007 Skąd: London |
Cytat:
2016-06-05 08:39:29, tyniek napisał(a):
Cytat:
2016-06-05 00:17:43, ewamik napisał(a):
Kto by nie chciał! Mieszkamy w Londynie ,a tu ceny trochę wysokie. My za same mieszkanie płacimy £1450 m-c .
3bed w Londynie,to jakies £500-600tys tak lekko.
Depozyt ogromny...moze jakies z £100tys Co sie nazbiera,to ceny domow ida w gore.
Jak ktos ma depozyt z 20-30 tys,to ile kredytu bank udzieli?
Czesto slysze-a czemu domu nie kupicie? Zeby to bylo tak łatwo..
I przeprowadzka nie wchodzi w grę. Tutaj szkoły,zajęcia pozaszkolne,firma męza..
Dlaczego przeprowadzka nie wchodzi w grę?
Jeżeli firma męża daje sobie radę na londyńskim rynku, to da radę gdzie indziej.
Szkoły i zajęcia pozaszkolne są w całym UK.
W moim Skelmersdale domy z trzema sypialniami można kupić już od 40-tu tysięcy funtów. Fakt, podła dzielnica. Za 250-300 tysięcy można kupić rezydencję na wsi.
Może jednak warto zastanowić się nad przeprowadzką w inny rejon UK.
Chyba nie warto ryzykowac tyle,aby miec swoj dom gdzies tam.
Maz ma tu prace-hydraulika,elektryka,gas. Do tego wspolnika i pracownikow. Pracy ma po łokcie-praca od stałych klientow. Duze prace,te male to odmawia,bo czasu nie ma. Dziewczynki chodza do szkoly,znaja srodowisko,maja przyjaciol. Jedna to juz do 10-tej klasy idzie.
Warto ryzykowac wszystko,byleby miec tylko wlasny dom? A rozgladac sie za praca? Na nowo rynek zdobywac? Dzieci zle znosza zmiane domu,a co dopiero miasta. Tu od malenkosci sa. Jedna harcerstwo,druga szkola gimnastyczna(jezdzi na zawody) lubia Londyn
Zamkniemy sie we wlasnym domu..i co dalej?
Co innego,gdyby pracy nie bylo w Londynie,problemy ze szkola itd.
Mąż ma wspolnika,pracownikow..
No raczej zmiana miasta, to na dzien dzisiejszy wariactwo.
Jak bedzie jakas okazja,nowy program pomocy rządowej  to od razu kupilibysmy cos. Nie bawia nas domy z councilu,jakies kombinowania. Poki dajemy sobie rade,to obejdzie sie . [ Ostatnio edytowany przez: ewamik 05-06-2016 22:13 ]
|
 
|
 |
|
|
Richmond |
Post #6 Ocena: 0 2016-06-05 22:12:18 (9 lat temu) |
 Posty: 29545
Z nami od: 06-02-2007 Skąd: Surrey |
Moze jakies shared ownership albo help to buy, a jak nie, to wynajmowac dalej. Takie zycie. Carpe diem.
|
 
|
 |
|
ewamik |
Post #7 Ocena: 0 2016-06-05 22:15:14 (9 lat temu) |
 Posty: 4126
Z nami od: 30-10-2007 Skąd: London |
No wlasnie. Jakis program rządowy.. Tyle,ze moj mąż juz ma 41lat. Chyba ostatni dzwonek,by wziac kredyt z banku.
Historia kredytowa jest ok. Bardzo dobra. No zobaczymy. [ Ostatnio edytowany przez: ewamik 05-06-2016 22:18 ]
|
 
|
 |
|
Turefu |
Post #8 Ocena: 0 2016-06-05 22:15:29 (9 lat temu) |
 Posty: 4372
Z nami od: 26-05-2013 Skąd: York |
Cytat:
2016-06-05 21:58:07, ewamik napisał(a):
Cytat:
2016-06-05 08:39:29, tyniek napisał(a):
Cytat:
2016-06-05 00:17:43, ewamik napisał(a):
Kto by nie chciał! Mieszkamy w Londynie ,a tu ceny trochę wysokie. My za same mieszkanie płacimy £1450 m-c .
3bed w Londynie,to jakies £500-600tys tak lekko.
Depozyt ogromny...moze jakies z £100tys Co sie nazbiera,to ceny domow ida w gore.
Jak ktos ma depozyt z 20-30 tys,to ile kredytu bank udzieli?
Czesto slysze-a czemu domu nie kupicie? Zeby to bylo tak łatwo..
I przeprowadzka nie wchodzi w grę. Tutaj szkoły,zajęcia pozaszkolne,firma męza..
[ Ostatnio edytowany przez: <i>ewamik</i> 05-06-2016 00:33 ]
Dlaczego przeprowadzka nie wchodzi w grę?
Jeżeli firma męża daje sobie radę na londyńskim rynku, to da radę gdzie indziej.
Szkoły i zajęcia pozaszkolne są w całym UK.
W moim Skelmersdale domy z trzema sypialniami można kupić już od 40-tu tysięcy funtów. Fakt, podła dzielnica. Za 250-300 tysięcy można kupić rezydencję na wsi.
Może jednak warto zastanowić się nad przeprowadzką w inny rejon UK.
Chyba nie warto ryzykowac tyle,aby miec swoj dom gdzies tam.
Maz ma tu prace-hydraulika,elektryka,gas. Do tego wspolnika i pracownikow. Pracy ma po łokcie-praca od stałych klientow. Duze prace,te male to odmawia,bo czasu nie ma. Dziewczynki chodza do szkoly,znaja srodowisko,maja przyjaciol. Jedna to juz do 10-tej klasy idzie.
Warto ryzykowac wszystko,byleby miec tylko wlasny dom? A rozgladac sie za praca? Na nowo rynek zdobywac? Dzieci zle znosza zmiane domu,a co dopiero miasta. Tu od malenkosci sa. Jedna harcerstwo,druga szkola gimnastyczna(jezdzi na zawody) lubia Londyn
Zamkniemy sie we wlasnym domu..i co dalej?
Co innego,gdyby pracy nie bylo w Londynie,problemy ze szkola itd.
Mąż ma wspolnika,pracownikow..
No raczej zmiana miasta, to na dzien dzisiejszy wariactwo.
CZy mysleliscie o shared-ownership? Moze to jest jakas opcja?
Dla dobrego hydraulika praca jest wszedzie.
|
 
|
 
|
|
ewamik |
Post #9 Ocena: 0 2016-06-05 22:26:50 (9 lat temu) |
 Posty: 4126
Z nami od: 30-10-2007 Skąd: London |
Ale maz nie jest sam. Wspolnik i pracownicy. Tak sie tylko wydaje-praca wszedzie. Jedz do innego miasta i co dalej? Gdzie pytac? Ale tu jest praca na miejscu. Po co szukac?
Utrudniac sobie zycie. Dalej tlumacze,ze zmiana miasta nie wchodzi w grę. Tylko po to,aby dom kupic? I rzucic tu wszystko,aby zaryzykowac? Jakbysmy byli sami,to tak ale nie w momencie,gdy dzieci maja unormowane zycie i uwielbiaja swoja szkole.
Ale te help to buy... Hmm.. Shared-ownership [ Ostatnio edytowany przez: ewamik 05-06-2016 22:32 ]
|
 
|
 |
|
Richmond |
Post #10 Ocena: 0 2016-06-05 23:02:35 (9 lat temu) |
 Posty: 29545
Z nami od: 06-02-2007 Skąd: Surrey |
Help to buy pozyczka ma te wade, ze dotyczy tylko nowych nieruchomosci, natomiast shared ownership moze byc resale i wtedy nie ma ograniczenia, ze tylko nowe nieruchomosci. A takie resale ma tez ta zalete, ze osiedle jest juz zorganizowane, rozwiniete i widac kto mieszka, jakie sa koszty utrzymania, itp. Carpe diem.
|
 
|
 |
|