różnie bywa,
na moim przkładzie gdy wylądowałem na wyspie pierwsza praca to luxusowa knajpa w okolicy Sloana Sq. wiecie, madonna Stonsi i cała ruska mafia co wykupuje tam kamienice :>
wiec część ludzi mieszkało w tej samej kamienicy na piętrze, zazwyczaj barmani, mieli swoje pokoje, czasami po dwoje, a jak jakaś barmana zaciążyła to i troje :>
Ale większość mieszkała II i III, ja na początku z Beatą wynajmowałem pokój na Tooting Bec, jechałem do pracy metrem i busem od 60 do 1,20 minut, zarabiałem 175 tygodniowo + jedzenie (45h), potem dodali mi dniówkę pensja wzrosła do 240 wynajęliśmy studio flat w bloku II strefa nad Tamizą przy Wordsworth Br. , w sumie nam się udało 550 funia potem moja wypłata urosła do 340 i , poruszałem się rowerem zazwyczaj bo tak najszybciej, około 30 minut, a pociągiem i autobusem około godziny, po pewnym czasie zwolniłem się zacząłem prace na Budowie u kolegi, coś około 80 na dniówkę, pociąg / rower, po kilku miesiącach, jako administrator sieci, stała pensja 800 na tydzień do ręki, no i w końcu odszedłem bo zacząłem robić to co robię, i dobrze się złożyło bo firma została sprzedana i pewnie bym się musiał bujać i być może wylądował bym znowu na najniższej, a ja nie umiem szukać pracy

))
można, w centrum owszem bywają pokoje do wynajęcia za w miare dobrą kase, bo wiadomo jak odpada ci dojazd i do tego oszczędzasz czas, ale zazwyczaj sa to małe ciemne norki.
dla mnie nie do przyjęcia na dłuższą metę.
każdy sam decyduje co wymaga i co oczekuje.
kwestia szczęścia, czy ci ktoś ręke poda czy nie, czy spotkasz kogoś na swojej drodze kto da wykop czy cie skopie ....
Jednym jest wesoło, a drugi wybucha ... śmiechem, ale jest to barani śmiech samo życie
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.