
W miedzyczasie stracilam prace(widomo recesja)i mam problemy ze znalezieniem nowe a na utrzymani mam 13-letnie dziecko wiec coraz bardziej korci mnie by stanac gdzies przy parku i sprobowac sprzedawac parowki lub moze te orzeszki? Nie wiem jednak czy gdybym wsadzila taki wozek do samochodu i np pojechala w okolice jakiegos parku lub nad morze to musze miec jakies pozwolenia, licencje itp?
Widzialam ze na Westminster Bridge sprzedawali takie orzeszki i co pewien czas przeganiala ich policja wiec chyba nie mieli pozwolen?
Po jakims czasie jednak wracaja i handluja znowu. W centrum Londynu bym nie ryzykowala ale gdzies na przedmiesciach czy parkingach chetnie sprobowalabym czy to wogole pojdzie. Moze ktos sie orientuje co mi za to moze grozic jesli nie bede miala takiego pozwolenia czy licencji? Pamietam ze poprzedni wlasciciel mowil mi ze w cuncilu zrobil jakis kurs jakby bhp czy cos w tym rodzaju na sprzedaz odreczna zywnosci. Opowiadal ze kurs trwal 1 dzien potem zdal test i juz mial papier. Czy tak jest faktycznie? Moze ktos sie orientuje? Czy trudno jest zdac bo moj angielski nie jest najlepszy? Ile to moze kosztowac?
Prosze pomozcie bo koncza sie oszczednosci a musze zaczac cos zarabiac. Z gory dziekuje.
