@Panna... na razie wojny jeszcze nie zlewają się w jedną całość, stąd dygresja na temat Falklandów była w kontekście tytulatury, gdy Filip nie był oficerem Royal Navy ( II WW ) a Księciem Edynburga, de facto drugim po Królowej - żołnierzem. Zatem wpływ na wojnę falklandzką mógł mieć, w przeciwieństwie do lat 1940-45, gdy Wielka Brytania de facto musiała poznać smak wojny z Niemcami (tudzież sojusznikami), a Filip był oficerem marynarki, jakich tysiące czy dziesiątki tysięcy było.
Tymczasem pompowanie sporadycznych wydarzeń ze służby Filipa, to już jedynie PR.
To jest też niedogodność monarchii

Niektórzy wybrańcy otrzymują szarże, ordery, medale za fakt urodzenia lub dobrego ożenku, gdy pozostali otrzymanie orderu okupili własną krwią (dosłownie). Podobnie rzecz ma się z szarżami (stopniami wojskowymi).
Cieszę się
@Panna, że postanowiłaś odszukać ten opis służby Filipa w czasie IIWW. Dla mnie nie ma tam żadnego bohaterstwa, nadzwyczajnych zdolności, odwagi, męstwa, poświęcenia, krwi i potu. Obejrzałem też kilka innych materiałów archiwalnych - nie posiłkuję się też serialem Netflixa, bo kilka odcinków stoi w sprzeczności z prawdą historyczną, a więc szkoda mi marnować czas na ową produkcję.
Widzę 'wycacanego' gówniarza w mundurze Royal Navy, który awansuje z powodu rodzinnych konotacji. Ty, wiele innych osób, może uważać inaczej. Wasze prawo, ale większość będących w wojsku, w czynnej służbie, zwłaszcza weteranów - ze mną się zgodzi.
Zasług Księciu nie chcę odbierać, ale jestem przeciwny dorabianiu sztucznego splendoru. Przez szacunek nie do Księcia, ale do tych, co mają podobne do Niego odznaczenia - na które służyli, a nie po to, aby były pięknym dodatkiem do munduru galowego.
PS.
W przeszłości miałem na Forum zgubną manierę, aby merytorycznie, rzeczowo odpowiadać w postach na krótkie, skądinąd ogólnikowe pytania. Wierzyłem wówczas, że spędzony nad klawiaturą czas był wart, aby przekazać wiedzę - przynajmniej w tej niewielkiej cząstce przystępnej dla mnie
Zazwyczaj okazywało się to ogromną pomyłką, a posty były krytykowane za komponowanie wykładów, na które przeciętny Forumowicz nie ma ochoty. Ponadto przekonałem się, że dyskutant nigdy (niemalże) nie przyjmuje argumentacji nawet, gdy fakty są poparte oczywistym materiałem źródłowym, naukowym, profesjonalnym. Tak samo, jak rzadkością (gatunkiem na wymarciu) jest ktoś, kto przyzna rację innemu, albo przeprosi. A to przecież dowód 'zwyczajnej' klasy człowieka, zdolności do samokrytyki, do samooceny. Zdolności do refleksji.
Zatem poniżej dla zainteresowanych rolą Filipa i Jego wpadkami, materiał z naukowcami w Tok.fm (adres strony widoczny w zrzucie ekranu). Tylko pół godziny, a ciekawość może zostać zaspokojona. Mnie z kolei darowane będą dyskusje o niczym lub o wszystkim, jak choćby 'co jest rasistowskie, a co nie jest'. Co to jest rasizm, a co rasizmem nie jest i tak dalej, gdy okaże się, że każdy ma swoje własne, subiektywne prawdy - bez względu na autorytety naukowe. W końcu wiemy lepiej...
[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 19-04-2021 19:48 ]