Str 4 z 4 |
|
---|---|
SweetLiar | Post #1 Ocena: 0 2018-10-20 22:07:26 (6 lat temu) |
Z nami od: 05-02-2015 Skąd: Lądek - Zdrój |
Bardzo życiowe Viola i pokazuje, że najlepszym pisarzem jest samo życie. Nasze historie pokazują, że często sam, nie wiem, Polański by tego lepiej nie wymyślił choćby chciał
Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.
|
Turefu | Post #2 Ocena: +1 2018-10-21 10:04:15 (6 lat temu) |
Z nami od: 26-05-2013 Skąd: York |
UK Nie jest I na gdy Nie bylo moja ziemia obiecana. Nie rozumiem tez tego okreslenia : “ Nie ma tutaj juz tego, co bylo”. Czyli co bylo? Wyzsze zasilki? Praca bez jezyka? Prace bez jezyka ciagle sie znajdzie, inna rzecz dlaczego ktos chce zyc w danym kraju Nie znajac jezyka? To chyba dobrze, ze rzad sie zabral za ciecia zasilkow?
Sytuacja w Polsce sie poprawia, To dobrze. Ale sa ciagle Jesli ktos chce pracowac, To sobie tu poradzi . Przyjechalam tu w 2004. Zostalam u kolezanki w Londynie przez cztery dni, poszlam do agencji , powiedzieli mi: jest praca w Harry, chcesz? Czemu nie, musialam tylko sprawdzic na mapie gdzie jest Harrogate. Agencja wynajela nam dom. Trzy dni pozniej bylam w pracy. |
Post #3 Ocena: +1 2018-10-21 15:23:15 (6 lat temu) |
|
Anonim |
Usunięte
|
ROTAREDOM | Post #4 Ocena: +1 2018-10-22 10:44:59 (6 lat temu) |
Z nami od: 05-02-2011 Skąd: 英國 |
Najbardziej w zyciu bałem sie biedy. Dlatego nie bede ukrywał przyjechałem tutaj po pieniadz. Ze soba zabrałem: aktywa obrotowe: gotówka £1000 jak sie potem okazało w ogóle nie potrzebna; zywność: 20 konserw turystycznych i 2 bochenki chleba krojonego; używki:10 kartonów papierosów 5xDavidoff i 5xMarlboro, zostały mi jeszcze pojednym, 3L (4x0,75) wodki czystej wyborowej, mam jeszcze 2 butelki jedną wypiłem drugą potłukłem przy przeprowadzce. Telefon: Nokia 6210, mam go do tej pory Laptop: Dell, sprzedałem po 2 miesiacach pobytu. Przyjechałem rano a wieczorem byłem juz w pracy, prace znalazłem sobie sam, wypłata zaraz po pracy w kopercie. Za pokój płaciłem fajkami murzynowi jeden karton za tydzień. Na poczatku prace zmieniałem bardzo czesto, nigdzie nie zagrzałem miejsca na dłuzej. Sprzedawałem swój czas za coraz wiecej, byłem ciągle jak wiecznie nie nażarta krowa. Nigdy nie stawałem przed wyborem byc czy mieć, wybór był zawsze oczywisty. Teraz jest etat i 2 firmy. Potem, potem hmmm... chyba za bardzo poszedłem w nieruchomości zaczołem od mieszkan potem domy teraz hale i magazyny. Przy tym zawsze byłem prorodzinny. Nigdy nie zrobiłem niczego co mogłoby zrujnować moje życie osobiste. To tutaj obudziła sie we mnie miłość do motoryzacji. Tutaj rozsmakowałem sie w muscle carach to tu był pierwszy Viper, Corvettka czy mustang Shelby. Niezawsze było pieknie, nieraz sprzedawałem ulubiona wyścigówkę gdy przeinwestowałem w nieruchomościach. Obecnie rozwodze sie z Mercedesem. Ileż to można jeździć Mietkiem, najbardziej bedzie mi szkoda GT roadstera. Nowe zabawki juz zamówione, beda przed świętami. Kiedys chcialbym skonfigurowac własnego Phantoma to by była taka prawdziwa kwintesencja motoryzacji. Do Chirona nstepcy Veyrona to sie chyba nie dopcham nigdy no i cena zaporowa. Czy chciałbym przezyć swoja przygode jeszcze raz? Ta przygoda sie jeszcze nie skonczyła. Nie przpiłem nie przegrałem nie rozdałem jestem. PS. Wciaz boje sie biedy. ______________________________________________________________ گاو نر اینترنتی
|
NightFury | Post #5 Ocena: +2 2018-10-22 12:00:22 (6 lat temu) |
Z nami od: 25-01-2012 Skąd: Liversedge |
Nigdy nie chciałam tu przyjechać. W Polsce miałam prace, hobby i przyjaciół wiec zawsze twierdziłam ze nigdzie nie pojadę bo i po co? Był rok 2005..
Aż pewnego pięknego poniedziałku dziewczyna która szkoliłam na swoją asystentkę dostała moje stanowisko. Wytłumaczono mi to ze ona ma inny kontrakt i bedą jej płacić mniej. Oszczędności... Taka moja jedna znajoma juz tu była ale potrzebowała pomocy w angielskim. A ze ja język znałam to stwierdziłam ze pojadę i zobaczę co i jak. W Anglii byłam w niedziele na pokoju u pewnych Polaków. Czynsz był niski ale w zamian ktoś musiał być w domu w nocy bo było małe dziecko i dorosły był potrzebny w razie w. Rodzice robili nocki. Przy sobie miałam £90 (na 100 juz zabrakło gotówki), plecak z ubraniami, zupki chińskie, kubek, łyżkę i widelec. No i telefon na kartę. Oraz bilet powrotny na za pół roku. Przyjechałam autobusem. Był grudzień. W czwartek poszłam do pracy. Nic specjalnego, ot fabryka. Płacono nam czekami które realizować można było w banku albo w tzw Pay Point. W styczniu wykopałam w Job Centre ogłoszenie do pracy w barze (jeszcz pamietam czasy kiedy w job Centre można było znaleźć ogłoszenie o prace, były darmowe telefony na ścianach których można było użyć...) szczęśliwym zrządzeniem losu jak wyszłam z job centre to podjechał autobus który mnie zawiózł bezpośrednio do miejsca nowej pracy. Weszłam, porozmawiałam z facetem i następnego dnia byłam zatrudniona. Ten sam facet pomógł mi wyrobić NIN i dał potwierdzenie adresu do banku żebym mogła otworzyć konto. Na pierwsze zagraniczne wakacje pojechałam w maju. Do Hiszpanii. Potem facet z którym byłam a który został w Polsce stwierdził ze związki na odległość sa nie dla niego i mnie rzucił a ja uświadomiłam sobie ze, w sumie w ciągu ostatnich 6 mcy osiągnęłam więcej niż w Polsce przez kilka lat. Miałam juz wtedy wynajęte własne mieszkanie, dwie prace kontraktowe i wystarczająco dużo pieniędzy żebym nie musiała sie martwić za co przeżyje. Stwierdziłam ze nie będę tego wszystkiego rzucać i zostałam. Dodatkowym bonusem był atrakcyjny facet który juz od jakiegoś czasu sie za mną kręcił a który obecnie jest moim mężem... Nadal pamietam pierwsza jazdę dwupiętrowym autobusem, pierwsza kanapkę na wynos która kupiłam w Subway i pierwszy lot samolotem. Klucze do pierwszego mieszkania, pierwsze łóżko które kupiłam...dużo tych „pierwszych”.. Z perspektywy czasu uważam ze miałam cholerne szczęście. Tyle pozytywnych zbiegów okoliczności ze aż trudno w to uwierzyć. Teoretycznie rzecz biorąc powinnam dostać wtedy wielkiego życiowego kopa w dupę.. Dzisiaj nikomu bym nie sugerowała takiej przygody. [ Ostatnio edytowany przez: NightFury 22-10-2018 12:01 ] Music leads me through my life
|
|
|
Emeryt56 | Post #6 Ocena: 0 2018-10-31 16:29:17 (6 lat temu) |
Z nami od: 15-01-2018 Skąd: Montreal (Bristol) |
Nikt nie pisze to może ja dla urozmaicenia...
UK nigdy nie była moim priorytetem bo gdzieś miałem zakodowane że jest absurdalnie drogo. W dzisiejszych czasach planowanie podróży jest proste bo mamy internet. Pod koniec zimy w 2017 roku na miesiąc Maj zrobiłem rezerwacje na przelot (LHR) i pobyt w Holiday Inn Mayfair przy samej stacji metra Green Park co było dobrym punktem wypadowym do zwiedzania. Z lotniska LHR z terminalu "4" jest bezpośrednie połączenie Metrem do stacji Green Park co mi ułatwiło podróż. W hotelu spędziłem 5 nocy i co dziennie zwiedzanie Londynu . Nawet pogoda dopisała bo tylko przez 2 dni po pół dnia była mżawka. Jednak prawdziwy pierwszy raz nie w UK ale poza PL na tz "zachód"aby szukać pracy wyjechałem po zniesieniu stanu wojennego w 1983 roku. Nie za chlebem bo byłem w miarę ustawiony ale za "nowym" nieznanym wyzwaniem. Nie było internetu ani bezpośrednich informacji tak jak to dzisiaj jest. Moim celem było Chicago w USA. Sprawa się rozbijała o vizę którą mógłbym dostać jak bym miał zaproszenie co nie było takie proste bez rodziny w USA. Ktoś mi powiedział że są wycieczki na Kubę z międzylądowaniem w Montrealu. Koniec z końcem udało mi się wykupić (załatwić) taka wycieczkę. Pociągiem do Czeskiej Pragi i tam z Pragi do Hawany na wczasy. Oficjalnie nikt nie wspominał że będzie techniczne międzylądowanie w Montrealu na uzupełnienie paliwa. Jak tylko samolot wylądował w Montrealu to ja się zgłosiłem do informacji i im powiedziałem jestem z Polski i chcę pozostać w Kanadzie a nie lecieć dalej na Kubę. Zaprowadzono mnie do bura emigracyjnego i już dalej nie poleciałem . Można by powiedzieć że miałem twarde lądowanie bo w kieszeni $165, bez kontaktów, słaby angielski. Miałem trochę szczęścia bo Jak Polska była w stanie wojennym to Kanada zrobiła jakiś program pomocowy dla Polaków co się ubiegali o azyl i dawali wszystkim kto chciał, warunkiem było podjęcie nauki języka. Na kurs całodniowy chodziłem przez 5 miesięcy. W tym czasie zaciągałem informacji jak sobie układać życie od miejscowych rodaków. W Przeciwieństwie do tego co czytałem w poprzednich postach nie czuję się zawiedzony postawą Polonii ale nigdy nie oczekiwałem że ktoś mi coś zrobi za friko czy ze specjalnym przywilejem. ja po prostu potrzebowałem tylko rzetelnej informacji żeby wiedzieć co robić. Jednak muszę przyznać tylko pracowałem 9 miesięcy razem z innymi Polakami to może nie wystarczy aby trafić na kanalię. Jak wystarczająco opanowałem języki (francuski i angielski) porobiłem odpowiednie uprawnienia to miałem sporo przyzwoitych ofert pracy. My Polacy mamy dobrą opinię w tutejszym środowisku co mi się przekładało na dobre relacje z przełożonymi. Z czasem zacząłem inwestować w nieruchomościach (budynki mieszkalne), miałem "nosa" (dobre analizy) co mi pozwoliło na wcześniejszą emeryturę. I jeszcze by wiele pisać. [ Ostatnio edytowany przez: Emeryt56 31-10-2018 16:33 ] |
cris82 | Post #7 Ocena: 0 2018-10-31 17:30:25 (6 lat temu) |
Z nami od: 16-11-2014 Skąd: . |
"W Przeciwieństwie do tego co czytałem w poprzednich postach nie czuję się zawiedzony postawą Polonii ale nigdy nie oczekiwałem że ktoś mi coś zrobi za friko czy ze specjalnym przywilejem. ja po prostu potrzebowałem tylko rzetelnej informacji żeby wiedzieć co robić"
jakbym czytal siebie mam identyczne odczucia mysle ze nalezymy po prostu do osob ktore idac do zabki nie oczekuja ze ktos bedzie do nas szczerzyc swoje starannie wypolerowane jedynki [ Ostatnio edytowany przez: cris82 31-10-2018 17:35 ] |