Ciekaw jestem waszych pierwszych wrażeń, spostrzeżeń czy przygód zaraz po przyjeździe do UK.
Ja trafiłem do North East w grudniu 2004. Kolega-Anglik, z którym pracowałem na Jersey zaoferował mi lokum w jego domu we wiosce nieopodal Durham. Pełne zadupie, do najbliższej cywilizacji 3 mile, ostatni autobus o 18-tej. Ale okolica piękna. Drugiego dnia spędziłem na rozeznaniu terenu. Trzeciego dnia kupiłem lokalne gazety i w lokalnej bibliotece zacząłem szukać adresów, telefonów do firm autobusowych. Następnego dnia zacząłem dzwonić o pracę. Wykonałem kilka telefonów, umówiłem się na spotkania. Pierwsze, a zarazem ostatnie było tego samego dnia. Przepytali, wysłali na jazdę próbną, zrobili kopię prawa jazdy, zapytali czy mam białą koszulę, czarne spodnie i czy mogę zacząć od jutra.
Szok przeżyłem, gdy wszedłem do pokoju kierowców. Lokalni Geordie coś do mnie mówili, a ja nic nie rozumiałem. Co to za język? Gdzie ja jestem? Czyżby mój angielski był, aż tak słaby?
Następnego dnia wysłali mnie jako kierowcę autokaru w Alpy francuskie z grupą młodzieży...
Najciekawsze w tym, że sprawy związane z pobytem i pozwoleniem na pracę w UK zacząłem załatwiać po powrocie z Alp.
[ Ostatnio edytowany przez: andypolo 19-10-2018 11:11 ]