Cześć. Odniosę się do kilku postów poprzednich. Cris82 - tak mam lokalizację i wyjeżdżam w ostatnich dniach czerwca. Nawet upycham walutę w podełku (nie w śwince - skarbonce haha), bo problem z otworzeniem konta walutowego i chyba już mi się w ogóle nie chce.
Jeśli masło maśłane - jak jeden z kolegów zauważył - to wybacz. Uważam, że ze względu na osoby zadomowione warto byłoby się jednak zorganizować. Nie patrzę tylko na siebie, bo mi jest łatwiej. Nie mam dzieci, żony, zobowiązań typu dom na kredyt...a więc pakować się i jechać mogę (dodam, że nie do Polski - bo nie widzę tam żadnych perspektyw). Na ewentualną złośliwość dlaczego w czerwcu -od kogoś z forumowiczów- odpowiadam: jestem po operacji ortopedycznej, a więc muszę nabrać formy.
Naprawdę jest przykro, bo populiści ugrali Brytyjczyków, a tak wielu Polaków po własnych dramatach, jak rozłąka z rodziną, przystosowywanie się do nowych warunków, czasem bariera językowa - teraz ma ten "pasztet". Stąd w swoich postach nie odnoszę się tylko do siebie, ale do osób budujących w UK wraz z rodzinami swoje życie.
Sam wiem, że zadbać, za przeproszeniem, o własny tyłek muszę sam i to robię. Ale nie każdy może z dnia na dzień wyjechać i zostawić wszystko. Na razie zresztą nie widać
jeszcze takiej konieczności. Jednak z wypwowiedzi Pani May i innych polityków z kręgów rządowych wynika, że postawa wobec imigrantów z EU (w tym z Polski oczywiście)będzie szła po równi pochyłej. Jeśli się mylę to bardzo dobrze i wówczas będzie ok dla polskiej społeczności w UK.
Nie każdy ma zawód, gdzie zawsze znajdzie miejsce, choćby generalizując poza Europą... w Kanadzie czy Australii (typu lekarz, pielęgniarka, inżynier, specjalista IT itd). W Europie dochodzi bariera językowa.Sam uczę się już nowego języka, ale też mam na to czas - z racji zwolnienia po operacji - a nie każdy ma taki "komfort", aby przysiąść przy niemieckim, francuskim czy szwedzkim. Osobiście łamie język na jednym z języków skandynawskich, ale mam nadzieję, że to już ostatni exodus w moim życiu. Innym życzę, aby sprawy się wyklarowały w dobrą stronę i skończyło się na biciu piany w mediach. Sam mam już jednak dość - "zmęczenie materiału".
Przypominam sobie plakaty, zachęcające do głosowanie w yborach lokalnych, bodajże sprzed 3 lat..."Głosuj, jesteś u siebie" (może coś przekręciłem lekko. Nie wiem, ale kto z Was nadal czuje się u siebie? Naturalizowani Brytyjczycy? A pozostali....?
Pozdro.
[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 15-03-2017 21:16 ]